Waldemar Wspaniały: wierzę w olimpijski awans
- Mecze pomiędzy zespołami z Częstochowy i Kędzierzyna zawsze wyzwalały dodatkowe emocje, nie tylko wśród kibiców, ale też wśród zawodników. Obojętnie jaki był i jest skład drużyn. Tym razem też było dużo walki i AZS tanio skóry nie sprzedał. To było naprawdę trudne spotkanie dla ZAKSY – mówi w rozmowie z PlusLigą Waldemar Wspaniały, który przez kilka lat był trenerem kędzierzynian.
PlusLiga: W piątek oglądał Pan mecz częstochowian i kędzierzynian w Młodej Lidze. Kibice dopisali, a poziom gry był wysoki.
Waldemar Wspaniały: Muszę przyznać, że jeśli chodzi o frekwencję kibiców to jestem zaskoczony. Byłem już na kilku meczach Młodej Ligi i nigdzie tylu kibiców nie było. Po drugie z wszystkich meczów, które ja do tej pory oglądałem, to ten był najlepszy. Stojący na wysokim poziomie. Mało tego na boisku było dziesięciu zawodników, których wzrost wynosi ponad dwa metry. Po których widać, że naprawdę dużo już potrafią. Co prawda oni mają dopiero po 18, 19, 20 lat, ale możemy być pewni, że w przyszłości kilku z nich zasili szeregi PlusLigi, a może i reprezentację.
- W piątek mecz rozegrały zespoły młodzieżowe, a w sobotę drużyny seniorskie AZS-u Częstochowa i ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Jak wspomina Pan te mecze, kiedy to Pan był trenerem kędzierzynian?
- Zaksa na chwilę obecną gra dobrze, jest liderem. Natomiast mecze ze AZS-em wyzwalały i wyzwalają dodatkowe emocje, nie tylko wśród kibiców, ale też wśród zawodników. Obojętnie jaki jest skład drużyny, czy jest silniejszy czy potencjalnie słabszy. Ja spodziewałem się, że AZS tanio skóry nie sprzeda. I tak było. W Częstochowie zawsze ciężko się grało, trzeba być mocno skoncentrowanym przez cały mecz.
A jak Pana zdaniem zmieniła się liga na przestrzeni lat?
- Tak naprawdę zmieniła się siatkówka. Cały czas zmieniają się przepisy. Siatkówka staje się szybsza, bardziej atletyczna. Przede wszystkim szybciej się gra na siatce i bardzo dobrze, że dochodzi do takich zmian, bowiem dzieje się coś nowego w naszej dyscyplinie.
W nowym sezonie powrócono ponownie do „starego” systemu gry. Dobrą podjęto decyzje? Czy ten zeszłoroczny plan rozgrywek był lepszy?
- Uważam, że powrót do starego systemu był dobrą decyzją, ten system jest po prostu lepszy. Bez tej dodatkowej fazy drużyny i tak mają dużo grania. Duże znaczenie ma to też dla reprezentantów kraju, którzy grają jeszcze w kadrze. W tym roku nawet nie ma czasu, żeby grać dodatkowe mecze, bo przed nami zmagania w Pucharze Świata.
- Jeśli chodzi natomiast o pierwszą czwórkę PlusLigi, to myśli Pan, że o medale będą walczyć takie drużyny jak: ZAKSA, PGE Skra Bełchatów, Asseco Resovia Rzeszów, Jastrzębski Węgiel?
- Ja jestem daleki od wszelkiego spekulowania. Jednak póki co, to się mniej więcej tak układa, że lepsze są właśnie te zespoły. Nie można mimo to zapominać o innych drużynach, chociażby o Delecie, która też świetnie sobie radzi.
- Nawiązując już na koniec do wspominanego Pucharu Świata, który zostanie rozegrany na przełomie listopada i grudnia jak ocenia Pan szanse biało-czerwonych na wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej?
- Szanse są zawsze na wywalczenie kwalifikacji, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Są trzy miejsca, przed zawodnikami 11 meczów do rozegrania. Tam nie będzie przypadku. Trzeba walczyć i wygrywać. Ja liczę na to, że polska reprezentacja awansuje.