Walka o utrzymanie – będą kolejne tie-breaki?
Po emocjach w europejskich pucharach czas powrócić na ligowe parkiety. Podczas gdy w czołówce tabeli PlusLigi toczy się walka o medale, na miejscach 7-10 obserwujemy zacięte spotkania o pozostanie w lidze. Wszystkie cztery dotychczasowe mecze rundy drugiej w playoutach rozstrzygały się w tie-breakach. Czy jutro będzie podobnie?
Poziom spotkań w grupie mistrzowskiej nie zawsze spełnia oczekiwania kibiców. Hit ubiegłej kolejki, czyli spotkanie PGE Skry Bełchatów z Asseco Resovią Rzeszów było jednostronnym widowiskiem. Bełchatowianie nie pozostawili rzeszowianom złudzeń kto jest lepszy. Zdecydowanie więcej walki obserwujemy w meczach zespołów z miejsc 7-10. Tam wszystkie cztery spotkania kończyły się dopiero w tie-breakach. - Spodziewałem się, że walka w naszej strefie będzie bardzo zacięta – przyznał szkoleniowiec Farta Kielce, Dariusz Daszkiewicz. - Ciężko mi oceniać poziom meczu swojej drużyny z Jastrzębskim, ale oglądałem poniedziałkowe spotkanie Wielunia z Olsztynem i muszę przyznać, że poziom tego meczu był bardzo wysoki. Myślę, że nawet przewyższał te spotkania kolejki, które były rozgrywane w grupie mistrzowskiej – dodał.
Mimo że zespoły grające w playoutach walczą zacięcie o każdy punkt, to tak naprawdę nie wiadomo o co grają. - Tak na dobrą sprawę teraz drużyna może wygrać wszystkie mecze i mieć nawet 25 punktów przewagi nad ostatnim, a potem i tak będą decydowały dwa tygodnie czyli prawdziwe playouty. Nowy system jest ciekawy, ale ja udoskonaliłbym go troszkę, żeby siódmy i ósmy zespół też wiedział o co gra. Tak jak w pierwszej szóstce jest sytuacja, że tylko cztery drużyny będą walczyć o medale, tak w strefie spadkowej te drużyny, które cały sezon pracowały na to siódme i ósme miejsce powinny być nagrodzone. Nie powinno być takiej sytuacji, że taka drużyna może spaść z ligi, ponieważ przegra trzy ostatnie mecze – tłumaczy Daszkiewicz.
Jego zespół już jutro zmierzy się z akademikami z Olsztyna. Podopieczni trenera Cretu ostatnie spotkanie przegrali – nieco na własne życzenie, bo prowadzili już 2:0 z Wieluniem, a ostatecznie musieli uznać wyższość rywali w tie-breaku. Czy kielczan znów czeka pięciosetowa przeprawa? – Nie mam nic przeciwko, byle tylko ten decydujący set był dla nas zwycięski – śmieje się szkoleniowiec Farta. - Zespół z Olsztyna jest bardzo mocną drużyną. Nie może postawić tej „kropki nad i” – obserwuję ich spotkania i oni naprawdę grają bardzo dobrze, tylko czegoś zawsze brakuje. Mam nadzieję, że w jutrzejszym meczu też im czegoś zabraknie i to jednak my będziemy cieszyli się ze zwycięstwa.
Które elementy zadecydują o wygranej? - Ameryki nie odkryję jeżeli powiem, że będą to elementy, od których gra się zaczyna, czyli zagrywka i przyjęcie. Jeżeli nam uda się odrzucić przeciwnika od siatki, to automatycznie obrona, blok czy wyprowadzenie kontrataku będą dużo łatwiejsze. Jeżeli dobrze przyjmiemy zagrywki przeciwnika, to nasi rozgrywający będą mieli łatwiejszą sytuację żeby zgubić blok. Na pewno ważne będzie również ograniczenie liczby błędów do minimum. Udało nam się to w ostatnim spotkaniu i mam nadzieję uda się również jutro – mówi Daszkiewicz.
Pierwszy gwizdek w Hali Legionów w sobotę o godzinie 18:00. O tej samej godzinie w Wieluniu zmierzą się ze sobą Pamapol Wielton i Jastrzębski Węgiel.