Walka o wicelidera
- Nasze kłopoty w październiku i listopadzie spowodowały, że w PlusLidze teraz każdy mecz musimy wygrać za minimum dwa punkty, a najlepiej za trzy. Niebezpieczne jest to, że jesteśmy w rejonie tych miejsc, z których nie chcielibyśmy zacząć play-off, czyli 4 i 5 - mówi przed sobotnim pojedynkiem atakujący Asseco Resovii, Paweł Papke.
Zespół z Kędzierzyna w tabeli zajmuje drugie miejsce i ma dwa punkty przewagi nad czwartą Asseco Resovią. W przypadku wygranej za trzy punkty zespół trenera Ljubo Travicy wyprzedziłby ZAKSĘ. - Bardzo liczymy na zwycięstwo - mówi “Papkin”. - Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że ten mecz jest arcyważny. Trzeba jednak pamiętać o tym, że ZAKSA jest rywalem, który średnio nam leży. Grają techniczną siatkówkę - poukładaną i przemyślaną. Jest tam nieobliczalny Kuba Jarosz, który jak ma swój dzień, to jest w stanie pokonać wszystkich. My jednak też potrafimy grać dobrze, przede wszystkim u siebie prezentujemy wysoki poziom. Tak więc myślę, że nasi kibice w sobotę będą bardziej emocjonować się wydarzeniami na boisku niż to miało miejsce w środę, kiedy rywalizacja na parkiecie nie wywoływała u nich euforii - mówi Papke.
W I rundzie w Kędzierzynie-Koźlu wicemistrzowie Polski nie mieli wiele do powiedzenia przegrywając 0-3. - To jest przeciwnik z najwyższej półki, który potrafi grać świetnie - komplementuje rywali, Wojciech Grzyb. - Ich ogromnym atutem jest zagrywka, którą dali się nam mocno we znaki w pierwszej rundzie, gdzie wykorzystali w pełni atut własnej hali. Wiedzieliśmy, że mocno zagrywają i wydawać by się mogło, że jesteśmy na to przygotowani, a mimo to narobili nam dużo szkody tym elementem - wspomina środkowy Assseco Resovii.
Rzeszowianie zdają sobie sprawę z tego, że w sobotę wygrana za trzy punkty otworzy im drogę do drugiego miejsca przed fazą play-off. - Mecz ma duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów - mówi Grzyb. - Najlepiej jest zawsze liczyć na siebie, dlatego zrobimy wszystko, żeby zwyciężyć za trzy punkty. Zawsze trzeba najwięcej zawdzięczać własnej pracy na treningach i grze. Jeśli chcemy być jak najwyżej w tabeli, to musimy sobie sami na to zapracować, bo zazwyczaj jak się liczy na innych, to można się przeliczyć - stwierdza środkowy Asseco Resovii i dodaje. - Jeśli zagramy zespołowo tak jak w kilku wcześniejszych meczach w tym sezonie, to jesteśmy wygrać z każdym.
Bojowe nastroje panują również w ekipie z Kędzierzyna-Koźla, którą w przeciągu dwóch tygodni czekają cztery bardzo ważne pojedynki - w PlusLidze i w europejskich pucharach, a pierwszy już w sobotę w Rzeszowie. - Różnice punktowe w czołówce są niewielkie i zanosi się na walkę do samego końca - mówi Michał Ruciak. - W Rzeszowie zapowiada się twarda i zacięta walka, a wszelkie prognozy jak zawsze zweryfikuje boisko. W I rundzie wygraliśmy z Resovią, więc postaramy się pokusić o kolejne zwycięstwo, choć zdajemy sobie sprawę z tego, że nie będzie łatwo. Najważniejsza jest jednak wiara, że każdego można pokonać.