Weekend z Ligą Mistrzów: szansa Grupy Azoty ZAKSY
Już w sobotę 1. maja Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle stanie przed szansą powtórzenia wyczyn Płomienia Milowice z 1978 roku i stania się najlepszą siatkarską ekipą na Starym Kontynencie. W AGSM Forum Verona rywalem ekipy trenera Nikoli Grbicia będzie Itas Trentino.
Włosi ostatni raz po puchar Ligi Mistrzów sięgnęli w 2011 roku, a ostatni medal srebrny w rozgrywkach zdobyli w krakowskiej TAURON Arenie w 2016 r. Wtedy po emocjonującym starciu ulegli Zenitowi Kazań (2:3).
Zespół z Kędzierzyna-Koźla już cztery razy grał w najlepszej czwórce Ligi Mistrzów, zdobywając w 2003 roku brązowy medal. Teraz już wyrównali wynik zespołów z Bełchatowa (2012) i Rzeszowa (2015), które grały w ścisłym finale LM.
– Chcemy zapisać się na kartach historii klubu i polskiej siatkówki. Miejmy więc nadzieję, że ten nieudany finał PlusLigi wyzwoli w nas trochę sportowej złości, która poprowadzi nas do zwycięstwa – mówi przyjmujący ekipy z Kędzierzyna-Koźla, Aleksander Śliwka, a środkowy Jakub Kochanowski dodaje: – Naszą siłą jest to, że nie poddajemy się bez względu na to co dzieje się podczas meczu. W każdym spotkaniu walczyliśmy o każdą piłkę. Nasz sztab szkoleniowy przygotował nas bardzo dobrze do każdego meczu. W fazie grupowej, ćwierćfinale i półfinale daliśmy z siebie wszystko, pokazaliśmy naszą najlepszą siatkówkę a według mnie połączenie tych dwóch elementów było kluczem do sukcesu – mówił Kochanowski.
Ekipa Itasu Trentino ostatni mecz rozegrała na początku kwietnia, kiedy to przegrała półfinałową potyczkę Serie A z Cucine Lube Civitanova. Tym samym włoski zespół miał znacznie więcej czasu na przygotowania do finału niż zespół Nikoli Grbicia.
– Taka przerwa może być zarówno korzyścią jak i przeszkodą na drodze do osiągnięcia szczytowej formy przed finałem – mówi Kochanowski. – Dla niektórych drużyn tak długi czas na pracę i odpoczynek może być zaletą, ale niektórzy muszą być w rytmie meczowym, aby być w jak najlepszej formie. Uważam, że to, iż nie mamy tak długiej przerwy, jest dobre. Trentino, podobnie jak my, szukało swojej tożsamości w tym sezonie i też ją znalało. Przegrali w play-off z jedną z najsilniejszych drużyn we Włoszech, więc nie można tego uznać za porażkę. Myślę, że pod koniec sezonu zaprezentowali naprawdę dobrą siatkówkę, pytanie, czy utrzymali ten poziom po miesiącu przerwy, czy może oni nawet go podnieśli – wtedy będzie dla nas dużym wyzwaniem wygrać z nimi. To zespół bez widocznych słabości czy wad, ponieważ zaprezentowali wysoki poziom we wszystkich elementach. Ale my i nasz sztab trenerski dołożymy wszelkich starań, aby znaleźć ich słabe punkty i bezlitośnie je wykorzystać, ponieważ każdy zespół ma swoje słabości – uważa środkowy Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
Na temat przygotowań do finałowego meczu na klubowej stronie zespołu z Trydentu wypowiedział się trener tej ekipy Angelo Lorenzetti. – Przygotowania do tak ważnego meczu bez wcześniejszego rozgrywania oficjalnych spotkań przez jakiś czas, to coś na co ani sztab, ani zawodnicy nie jesteśmy przygotowani. Z tego powodu musimy dobrze przepracować możliwości jakie mamy. Nie możemy myśleć o tym, czego nie możemy zrobić, czyli o rozegraniu prawdziwego meczu –mówił szkoleniowiec włoskiego klubu, który podkreślał klasę finałowego rywala. – ZAKSA przeszła długą drogę, dzięki dobrze ugruntowanemu i wydajnemu systemowi spotkań. Grając przeciwko tej drużynie, nie masz do czynienia z pojedynczym graczem, ale z kompletną formacją. Myślę, że ten zespół reprezentuje sposób gry Nikoli Grbicia. To wszystko sprawia, że nasze zadanie będzie bardzo trudne, ale jednocześnie piękne. To będzie wielkie wyzwanie, w którym damy z siebie wszystko – uważa Lorenzetti.
Klasę rywala doceniają również siatkarz Itas Trentino. – ZAKSA gra siatkówkę polegającą na cierpliwości, świetnie kontrolują piłkę, są czujni w bloku i szybcy w obronie. Będziemy musieli zachować spokój i starać się nie denerwować. Dyspozycja w ataku i przyjęciu zrobi różnicę – mówi libero Salvatore Rossini, a doskonale znany z występów w PlusLidze środkowy Srećko Lisinac dodaje: – ZAKSA znacząco podniosła swój poziom w ostatnich latach. Ponadto w tym sezonie dokonała kolejnego skoku jakościowego. Gra dobrą siatkówkę i trudno ją powstrzymać, ale mamy potencjał, aby to uczynić. Znam polski styl gry w siatkówkę. Zawodnicy są cierpliwi na boisku, dużo grają na bloku, wspierają się wzajemnie i są silni w ataku. Jednak na tym poziomie nie można oczekiwać, że style gry będą się znacząco różniły. Ani polski, ani włoski styl gry nie wpłyną na ostateczny wynik pojedynku. Będziemy musieli być agresywni na boisku, pracować na zagrywce, a jednocześnie być skoncentrowani – mówi były środkowy PGE Skry.
Zespół z Kędzierzyna-Koźla w drodze do finału w fazie grupowej stracił tylko jeden punkt pozostawiając w pokonanym polu Lindemans Aalst, Fenerbahce Stambuł i PGE Skrę Bełchatów. W ćwierćfinale przyszło jej zmierzyć się z późniejszym mistrzem Włoch – Lube Civitanova, który to zespół ekipa trenera Grbicia wyeliminowała po złotym secie. W półfinale po niesamowitym dwumeczu z Zenitem Kazań znów zloty set zadecydował o awansie ZAKSY. Z kolei siatkarze Itas Trentino w fazie grupowej pokonali Lokomotiw Nowosybirsk, VfB Friedrichshafen i VB Karlovarsko. W ćwierćfinale zespół z Trydentu również zmuszony był rozgrywać złotego seta. Po 3:0 i 0:3 z Modeną, ekipa Lorenzettiego rozbiła rywali 15:5 i awansowała do półfinału. W nim wygrała z Perugią 3:0, a w rewanżu przegrała 2:3. W włoskiej ekipie występuje dwójka graczy, którzy w przeszłości reprezentowali barwy ZAKSY: Dick Kooy i Nimir Abdel-Aziz. Ten drugi jest obecnie najlepiej punktujący zawodnikiem tegorocznej CEV Ligi Mistrzów.