Wielki finał PlusLigi: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Asseco Resovia Rzeszów 3:0
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie zwalnia tempa. Po raz drugi, w taki sam imponujący sposób pokonała Asseco Resovię Rzeszów. Do mistrzostwa Polski brakuje jej już tylko jednej wygranej.
W pierwszym starciu obu ekip bardzo zdecydowanie wygrali gospodarze. Czy w zaledwie 24 godziny trenerowi Andrzejowi Kowalowi uda się odmienić oblicze swojej drużyny? Pomóc ma mu w tym powrót do składu Francuza Juliena Lyneela.
Rzeczywiście na początku seta wydawało się, że będziemy mieli do czynienia z zaciętym i bardzo interesującym starciem. Trwała wymiana ciosów, do stanu 8:8. Wtedy jednak kilka razy ZAKSA pokazała, dlaczego w pierwszym meczu zdeklasowała Asseco Resovię – Sam Deroo w bardzo trudnych sytuacjach zdobywał punkty, a Jurij Gładyr zagrywał chyba najmocniej i najcelniej w życiu. Z każdą kolejna akcją wiara rzeszowian jakby malała, bo ich rywalom udawały się każde, nawet najbardziej zwariowane czy skomplikowane zagrania. Jeśli nie dojdzie teraz do jakiegoś szalonego zwrotu akcji, to wszystko wskazuje, że możemy mieć do czynienia z bardzo szybkim meczem.
Drugi to niemal identyczny scenariusz jak pierwsza partia – tylko przez chwilę wyrównana walka, a później dominacja ZAKSY. Trener Kowal postanowił szukać innych rozwiązań i zmienił niemal cały skład. I wtedy gra stała się bardziej wyrównana, nieźle prezentowali się Lukas Tichaczek, Dominik Witczak czy Aleksander Śliwka. Problem Asseco Resovii polegał jednak na tym, że strata z środkowej części seta była już właściwie nie do odrobienia.
W trzeciej partii trener Kowal postanowił zaryzykować i zostawił zmienników. Nie pomogło to jednak, ZAKSA nadal grała jak natchniona i punktowała rywali. Kędzierzynianie zwyciężyli bardzo przekonywująco i w wielkim finale prowadzą 2-0. Warto pamiętać, że nikt jeszcze w historii zawodowej ligi nie był w stanie odwrócić losów walki o złoto, gdy przegrywał już 0-2. Ale Asseco Resovia potrafi przełamywać bariery, choćby wtedy, gdy jako pierwsza w zawodowej lidze zdobyła tytuł, startując do fazy play-off z piątego miejsca.
Czy w tej rywalizacji będzie podobnie? Przekonamy się zaraz po weekendzie, bo trzeci mecz wielkiego finału już w najbliższy wtorek.
MVP meczu: Jurij Gładyr.
Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=26539&Page=S
Powrót do listy