Wieluń bez szans w Jastrzębiu
Opromienieni sukcesem w Lidze Mistrzów siatkarze Jastrzębskiego Węgla bez problemu pokonali w pierwszym meczu rundy play-out Pamapol Wielton Wieluń 3:0 (25:23, 25:17, 25:18). MVP został wybrany Grzegorz Łomacz, który otrzymał gratulacje od obserwującego pojedynek szkoleniowca kadry narodowej Andrei Anastasiego.
- To było ważne zwycięstwo, bo nie jest łatwo grać dobrze, gdy zaledwie trzy dni wcześniej osiągnęło się wielki sukces dla klubu, drużyny i dla siebie samych. Wywalczyliśmy przepustkę do Final Four LM i teraz musimy pracować jeszcze ciężej i jeszcze więcej - podkreślił po inauguracyjnym spotkaniu fazy play-out trener JW Lorenzo Bernardi.
Po jego siatkarzach od samego początku widać było pewność boiskowych poczynań i przekonanie, że w rywalizacji z Wieluniem są drużyną lepszą. Właściwie tylko w pierwszym secie pozwolili rywalom na wyrównaną grę. Po II czasie technicznym goście wyszli nawet na prowadzenie 16:18, ale atak Radosława Rybaka w taśmę i dwa błędy w obronie sprawiły, że to gospodarze ostatecznie wygrali. W kolejnych partiach na boisku górowali już bezwzględnie miejscowi gracze, a ich przewagę widać było przede wszystkim w bloku i zagrywce. Wielunianie największe problemy mieli z taktycznym serwisem Bartosza Gawryszewskiego, który zaaplikował im 3 asy serwisowe. Środkowy Jastrzębia świetnie zagrał też na siatce i w ataku - mecz skończył ze skutecznością 80%. Po raz kolejny bardzo dobrze zaprezentował się desygnowany do gry w startowej szóstce Mitja Gasparini. Selekcjoner kadry narodowej z podziwem kiwał głową po jego atomowych zbiciach i z pewnością żałował, że Słoweniec nie ma polskiego paszportu.
A wielunianie? Zagrali słaby mecz, popełniali zbyt dużo prostych błędów, a do tego mieli spore problemy - zwłaszcza obydwaj atakujący, Rybak i Sarnecki - z przebiciem się przez szczelną ścianę rąk przeciwników. A jak już się przebili, to jastrzębianie bronili ich ataki i skutecznie kontrowali. - Oprócz pierwszego seta, gdzie była bardzo wyrównana walka, potem wyłącznie nasze błędy - trzy kiwki, które można było podbić, as serwisowy - wyliczał kapitan gości Andrzej Stelmach. A japoński szkoleniowiec Wielunia dodał. - W newralgicznych momentach graliśmy nerwowo, zbyt indywidualnie, a nie jako drużyna. Nie trzymaliśmy się taktyki, zawodnicy nie grali tak, jak ustaliliśmy.
Mizuno robił co mógł - ciągle rotował składem, zagrzewał swoich podopiecznych do walki głośnymi okrzykami „fight”, ale tym razem nie był w stanie im pomóc. Zespół po przeciwnej stronie siatki był po prostu znacznie lepszy sportowo. - Jastrzębie grało bardzo poprawnie, popełniało mało błędów i dlatego wygrało 3:0 - skwitował niepocieszony Andrzej Stelmach przekonując, że to dopiero początek rywalizacji i nic nie jest jeszcze przesądzone.
- Naszym celem jest wygrywać 2:0 przed Final Four. Wiem, że kolejny mecz z Wieluniem nie będzie łatwy, ale nabieram coraz większej pewności, bo pracuję z grupą fantastycznych ludzi. Gramy z wykorzystaniem dwóch różnych systemów i tutaj widzę dla nas wiele korzyści - powiedział z kolei Lorenzo Bernardi.
Spotkanie z uwagę śledził Andrea Anastasi, który niespodziewanie zjawił się w Jastrzębiu. Po nim przeprowadził rozmowę z trenerem śląskiej ekipy i wymienił kilka zdań z MVP pojedynku Grzegorzem Łomaczem. Pytany czy rozgrywający JW znajdzie się wśród jego wybrańców na Ligę Światową, z tajemniczym uśmiechem odpowiedział. - Może....
Powrót do listy