Wiktor Położewicz: tutaj mogę grać do emerytury
W PlusLidze gra coraz więcej zawodników zagranicznych. Jednym z nich jest rozgrywający J.W.Construction OSRAM Politechniki Warszawskiej – Wiktor Położewicz.
PlusLiga: Wiktor, jak czujesz się w Warszawie? Wiktor Położewicz: Bardzo dobrze! To już mój drugi sezon tutaj. Przez pierwszy rok było trudno… Powoli się przyzwyczajam. Jeszcze słabo mówię po polsku, ale wszystko rozumiem. Nie ma problemu z dogadywaniem się na treningach. - Czym najbardziej różni się Polska od Ukrainy? - Językiem. Reszta jest bardzo podobna. Tylko żyje się lepiej. - Na pewno tęsknisz za domem. - Jasne! W ogóle mnie tam nie ma! A tutaj jeszcze jestem sam, nie mam nikogo z bliskich. Ale myślę, że za miesiąc przyjedzie moja rodzina. Za dwa tygodnie będzie zaproszenie dla żony i dzieci. Tak to w domu jestem raz za dwa tygodnie. Podróż zajmuje sporo czasu. Od 7 do 15 godzin – zależy jak na granicy pójdzie. - Gdzie mieszkasz? - W Łucku. Mam tam dom niedaleko jeziora. Tam też najchętniej spędzam wakacje z rodziną. Nie jeździmy do ciepłych krajów. Łuck to bardzo fajne miejsce – tam czuję się najlepiej. - A gdzie w Warszawie spędzasz swój wolny czas? - Nie mam go za wiele. Ale jeśli już, to chodzimy z chłopakami na Stare Miasto. Starówka to chyba najpopularniejsze miejsce. Jak jest okazja to idziemy wtedy na placek po węgiersku. To moje ulubione danie tutaj. - Dlaczego zdecydowałeś się grać w Warszawie? - Trener Kowalczyk wypatrzył mnie na turnieju politechnik w Jarosławiu dwa lata temu. To był międzynarodowy turniej, coś jak spartakiada. Ja grałem dla instytutu politechnicznego mojego miasta. Udział brał też AZS Warszawa. Trener Kowalczyk powiedział do mnie: „przyjeżdżaj do Warszawy”. I wtedy zacząłem o tym poważnie myśleć. - Miałeś jakieś oferty z innych zagranicznych klubów? - Tak – z Turcji. Ale za daleko od domu. Jakoś nie chciało się tam jechać. Zwłaszcza, że już wcześniej trener Kowalczyk zaproponował mi granie w Polsce. Kiedy pojawiła się oferta z Turcji, odmówiłem i czekałem do końca, czy zadzwonią z Warszawy. No i zadzwonili! - Chciałbyś zostać tu na dłużej? - Tak, czemu nie? Naprawdę żyje się tu dobrze. A jak będę miał tu żonę i dzieci, to mogę grać i do emerytury! Powrót do listy