Winiarski i Żygadło zagrają o złoto LM
Zespół Michała Winiarskiego i Łukasza Żygadło Itas Diatec Trentino pokonał Lube Banca Maceratę 3:0 (25:21, 25:19, 25:23) i w niedzielę zagra w finale Ligi Mistrzów. Kolejny z Polaków, Sebastian Świderski będzie walczył o brąz.
Półtora godziny przed rozpoczęciem pierwszego meczu półfinałowego Ligi Mistrzów, pomiędzy Iskrą Odincowo a Iraklisem Saloniki, hala Arena w Pradze zaczęła napełniać się kibicami z Grecji. Według wstępnych szacunków do stolicy Czech przybyło około cztery tysiące bałkańskich fanów, którzy zgotowali swoim pupilom fantastyczny doping. Po szarpanym, pełnym błędów po obu stronach siatki spotkaniu Iraklis pokonał pogromców bełchatowskiej Skry 3:1 i w niedzielę zagra o złoto.
- Dostaliśmy od rywali szansę i ją wykorzystaliśmy. Wygraliśmy ten mecz wspólnie z naszymi fantastycznymi kibicami. Zagraliśmy jak prawdziwy zespół, w którym dominował spokój i niecodzienny "team spirit” - podsumował Simon Tischer.
- Właściwie nie wiem co powiedzieć. Dobrze rozpoczęliśmy pojedynek i spokojnie mogliśmy wygrać, ale przegraliśmy na własne życzenie. W czwartym secie źle przyjmowaliśmy i źle zagrywaliśmy. Bez tych elementów nie da się wygrywać - wykrztusił słowem komentarza Paweł Abramow.
Po tym, jak Iraklis zapewnił sobie awans do finału, rozszalały tłum z Saloniki opuścił halę i udał się świętować triumf. Pozostali tylko nieliczni i na pewno nie pożałowali decyzji. Ich ulubieńcy, z Andrejem Kravarikiem i Marcusem Nilssonem na czele, w podziękowaniu za fantastyczny doping wskoczyli na trybuny i wspólnie z nimi śledzili poczynania rywali.
Drugi, niepozbawiony podtekstów pojedynek półfinałowy wzbudził równie sporo emocji, jak ten inauguracyjny. "Włoskie derby” jak nazwano rywalizację Lube Banca Maceraty i Itasu Diatec Trentino, dla biało - czerwonych fanów były potyczką Świderskiego z Winiarskim, dla włoskich obserwatorów natomiast stanowiły preludium tego, co być może wydarzy się już niedługo, w walce o scudetto. Bardzo prawdopodobne bowiem, że to właśnie Lube i Itas staną w szranki w finałowej rywalizacji Serie A1.
Tuż przed dziewiętnastą miejsce greckich miłośników siatkówki zajęli równie wspaniale dopingujący fani z Italii, wśród których zdecydowanie dominowali ci z Trento. Nie zabrakło też kibiców z Polski, którzy przybyli, by zagrzewać do boju Sebastiana Świderskiego, Michała Winiarskiego i Łukasza Żygadło.
W rywalizacji boiskowej początkowo drużyny szły łeb w łeb i toczyły zaciętą walkę. Pierwsze dwa sety mogły się podobać, choć w ich końcówkach wyraźnie górowali aktualni mistrzowie Włoch. - Oczekiwaliśmy bardzo trudnego meczu i przyznam, że rozpoczęliśmy trochę niespokojnie - wyznał Matej Kazijski. Bułgarski przyjmujący wrócił do dobrej dyspozycji i w sobotnim pojedynku był wyróżniającą się postacią w swoim zespole.
Michał Winiarski grał poprawnie, ale bez fajerwerków. Dopiero w trzeciej partii popisał się dwoma pojedynczymi blokami (na Omercenie i Bartolettim), a chwilę później przypomniał rywalom jak wielkim potencjałem dysponuje w polu serwisowym. Gorzej szło drugiemu z Polaków Sebastianowi Świderskiemu, który podobnie zresztą, jak większość jego kolegów, po prostu nie miał swojego dnia. - Popełniliśmy bardzo dużo błędów. Przede wszystkim w ataku, gdzie do tej pory prezentowaliśmy się bardzo dobrze - nie mógł odżałować nasz zawodnik. - Jestem bardzo rozczarowany, bo to pierwsze spotkane w tym sezonie, które przegraliśmy 3:0. Szkoda, że stało się to akurat tutaj, w Pradze. Trento było zespołem lepszym w każdym elemencie.
W zupełnie innym nastroju boisko opuszczał Matej Kazijski. - Cieszę się ogromnie, bo to wielki sukces naszej drużyny. Kluczem do zwycięstwa było dobre przygotowanie taktyczne oraz spokój i cierpliwość w realizacji wszystkich założeń - ocenił.
Pytany czy jest zaskoczony, że to Iraklis będzie przeciwnikiem Trento w walce o najcenniejszy laur stwierdził, że nie bo obydwa zespoły z drugiej pary półfinałowej prezentują obecnie podobny poziom. - Poza tym, gdy spacerując po Pradze zobaczyłem całe rzesze kibiców z Salonik, byłem pewien, że ich zespół nie może przegrać.
Ciąg dalszy pucharowych emocji z najwyższej półki już w niedzielę. O 14.30 w "finale pocieszenia” Lube Banca Marche Macerata zagra z Iskrą Odincowo. Na deser, o 17.30 Itas Diatec Trentino stoczy bój o pierwsze w historii klubu zwycięstwo w Lidze Mistrzów z Irakllisem Saloniki.