Winiarski: wreszcie wiem, co to znaczy wygrać LM
Zmęczony, ale szczęśliwy. Szybko uciekając do rodziny i na zasłużony odpoczynek znalazł dla nas kilka minut. Świeżo po tym, jak na jego szyi zawisł złoty medal Ligi Mistrzów, on zawisnął z nami „na mikrofonie”. O swoich spełnionych marzeniach opowiedział Michał Winiarski.
PlusLiga: Co znaczy dla ciebie zwycięstwo w Lidze Mistrzów? To chyba twój największy klubowy sukces.
Michał Winiarski: Na pewno tak. Większego sukcesu z klubem osiągnąć już nie można. Dzisiejszy sukces to coś, o czym zawsze marzyłem. Cieszę się, że wreszcie się to spełniło. To niesamowite uczucie. Zawsze chciałem wiedzieć, jak to jest wygrać Ligę Mistrzów. Teraz już wiem! Jeszcze do mnie nie dotarło, że zdobyliśmy ten tytuł. Chyba dopiero jutro, jak będzie mnie głowa bolała, to będę wiedział, że jestem tym mistrzem Europy.
- Teraz bolą pewnie nogi, ręce. Zwycięstwo kosztowało was dużo zdrowia?
- Jesteśmy bardzo zmęczeni. Zwłaszcza dlatego, że jest to już końcówka sezonu, najważniejsze granie, najwięcej emocji. Ciężko już z zasypianiem. Mam nadzieję, że dzisiaj wreszcie się ten organizm cały wyluzuje i wreszcie będzie dla nas trochę oddechu dla nas.
- Przed finałem też nie mogliście zasnąć?
- Owszem, był stres, ale nie strach. To wszystko tak w nas siedziało. Rozmawialiśmy między sobą – wszyscy się budzili po siedem razy w nocy, patrzyli która godzina. Dzisiaj na pewno to z nas wyjdzie.
- Zanim przyszło do samego meczu, na ile zdążyliście poznać rywali?
- Wiedzieliśmy, że jest to bardzo dobrze zagrywający zespół. To jest ich siła. W pierwszym secie im nic nie wychodziło, zagrywka przede wszystkim. I skończył się tak, jak się skończyło. Potem, role się odwróciły. Zaczęli serwować bardzo mocno i my mieliśmy problemy. Cieszę się bardzo, że przetrzymaliśmy to wszystko. Tym bardziej, że atmosfera jaką stwarzali kibice była naprawdę niesamowita.
- Trudniej było dostać się do finału czy w nim zwyciężyć?
- Finał to zdecydowanie cięższy mecz. W czwartym secie wiedzieliśmy, że od zwycięstwa dzieli nas już bardzo mało. I nagle to my przegrywaliśmy w końcówce. Cały czas trzeba było trzymać nerwy na wodzy. Ostatecznie okazaliśmy się zespołem bardzo dojrzałym, mimo, że większość z nas jest bardzo młodych.
- No właśnie – młodzi, a już taki sukces. A to jeszcze nie koniec. Macie przecież szansę obronić mistrzostwo Włoch.
- Teraz będzie nam troszeczkę łatwiej walczyć, bo już coś osiągnęliśmy. Będziemy grać na luzie. Zrobimy wszystko, żeby podejść do następnych meczów skoncentrowanym. Na pewno będziemy silniejsi psychicznie. Po takim sukcesie człowiek na pewno czuje się lepiej. Jesteśmy tak młodym zespołem, że sami z siebie stanowimy jego siłę. Ta młodość, połączona z Nikolą, który tym wszystkim kieruje, daje nam niezwykłą moc. Gramy, trenujemy ciężko i efekty przychodzą.
- Jesteście najlepszym siatkarskim klubem w Europie?
- Można tak powiedzieć. Nie przegraliśmy żadnego meczu w Lidze Mistrzów. Co najważniejsze – nie przegraliśmy tego finału. Mamy złoty medal. Nic dodać, nic ująć.
- Zaczynają nas otaczać włoscy kibice. Zdecydowanie jesteś ich ulubieńcem.
- Dzisiaj wszyscy jesteśmy uwielbiani, bo jesteśmy mistrzami Europy. Nie znalazłby się chyba dzisiaj nikt z zespołu, kto nie byłby uwielbiany.