Winiarski: zagrajcie na luzie i z fantazją
W rywalizacji Asseco Resovii Rzeszów z Trentino w II rundzie play off Ligi Mistrzów polski klub nie jest faworytem. - I to właśnie powinni wykorzystać - podpowiada Michał Winiarski, były zawodnik wicemistrza Włoch.
- Trentino to zespół ze światowej czołówki o ile nie najlepszy na świecie. Resovia ma ciężkie zadanie. Nie są faworytami, ale to właśnie może im pomóc. Jeśli wyjdą na tak zwanej fantazji i luzie, to mogą sprawić niespodziankę. Takie już się zdarzały w Lidze Mistrzów - mówi przyjmujący Skry Bełchatów, który rok temu razem z kolegami z Trydentu spijał w Pradze zwycięskiego szampana w rozgrywanym tam turnieju Final Four Trentino sięgnęło po pierwsze w historii klubu puchar Europy.
W tym roku wicemistrzowie Włoch spisują się jeszcze lepiej. Wygrywają wszystko „jak leci” - Klubowe Mistrzostwa Świata, Puchar Włoch i 20 z 24. spotkań w Serie A1, co daje im fotel lidera rozgrywek. - Ciężko jest znaleźć ich słaby punkt - stwierdza Winiarski. - Wszystko zależy od dyspozycji dnia. To są bardzo dobrzy zawodnicy, ale każdy, jak się go przyciśnie popełnia błędy - nie ma ludzi nie do ogrania. Z takim przekonaniem Resovia powinna wyjść na boisko i walczyć. Przypadków nie ma, ale jest sport i on już nie raz pokazał, że nie wygrywa się budżetem czy nazwiskami, ale chęcią i walką na boisku.
Te słowa potwierdza choćby skład drugiej fazy play off. Z rywalizacji odpadły Lube Banca Macerata czy VfB Friedrichshafen. Lepsze okazały się ACH Volley Bled i Hypo Tirol Innsbruck. Może więc i Resovia sprawi kolejną niespodziankę. - Chciałbym spotkać się z Rzeszowem, bo to by oznaczyło, że dwa polskie zespoły są w Final Four Ligi Mistrzów - zauważył Winiarski.
Pary finałowe są już rozpisane. W półfinale Skra zmierzy się ze zwycięzcą dwumeczu Dynamo Moskwa - Olympiakos Pireus. Jeśli więc miałaby się spotkać z rzeszowianami, to tylko w walce o złoto.
- Jeśli jednak to Trento awansuje, to zdecydowanie chciałbym się zmierzyć z nimi w finale. Na pewno będziemy walczyć, a ja szczególnie - deklarował siatkarz, który w drużynie bianco - rossi spędził trzy sezony.
Jeśli jednak - zakładając optymistycznie awans do finału - przyjedzie mierzyć się z którymś z „czarnych koni”, co więcej (więcej dotyczy także nadziei) - finał uda się wygrać - czy wielki sukces w dalszym ciągu będzie oznaczać wielką satysfakcję? - Nie ważne z kim się gra - ważne żeby wygrać. Jeżeli taki zespół dochodzi do półfinału, to świadczy to o tym, że nie jest to żaden słabeusz - ocenił przyjmujący mistrzów Polski.