Wlado Nikołow: Stojczewa zgubił pracoholizm
Kapitan reprezentacji Bułgarii Wladimir Nikołow w ostrych i szczerych słowach skomentował przyczyny zwolnienia z funkcji selekcjonera Radostina Stojczewa. Stwierdził też, że jedynym następcą Stojczewa, który mógłby radykalnie zmienić bułgarską kadrę byłby Bernardo Rezende.
Pracoholik Stojczew
Stojczew to typowy pracoholik, który pracował 20 godzin dziennie, prawie w ogóle nie sypiał. Przejawiał typowe cechy bezsenności - zaburzenia koncentracji, drażliwość. To, w połączeniu z jego perfekcjonizmem sprawiało, że współpracowało się z nim niezwykle ciężko. Zaniepokojony o jego zdrowie mówiłem mu nie raz, że powinien odrobinę zwolnić. Ale on bardzo chciał osiągnąć sukces, chciał wywalczyć ten olimpijski awans i braku zaangażowania na pewno nie można mu zarzucić. Być może zabrakło świeżości, może właściwej koncentracji.
Fundamentalnym błędem Stojczewa - i to powiedziałem mu wprost - było, że w czasie tak długiego i wyczerpującego turnieju nie znalazł chwili na sen i wypoczynek. Pewnie dlatego podczas meczu z Niemcami podjął niezrozumiałą dla wszystkich decyzję - zdjął z boiska Mateja Kazijskiego, który grał jedno z najlepszych spotkań od 2007 roku. Po pierwszych trzech setach miał 85% skuteczności w ataku, taki wynik zdarza się naprawdę rzadko.
Reasumując, jedynym grzechem jaki popełnił Radostin Stojczew było przepracowanie, przemęczenie.
Najprościej zwolnić trenera
Brak sukcesów niesie za sobą ofiary. Przyczyną zwolnienia trenera na pewno nie była atmosfera w drużynie, złe podejście do treningów czy brak motywacji. Mam wielki szacunek do Ljubo Ganewa, to jedyny siatkarz, którego zdjęcie jako nastolatek powiesiłem na ścianie. Ale wkurza mnie jeśli ktoś próbuje wmówić drużynie narodowej brak motywacji. Na sto procent to nie był powód porażki w półfinale turnieju kontynentalnego. Nie było też żadnych personalnych zatargów między trenerem, a zawodnikami.
Przegraliśmy z Niemcami, ponieważ nasi rywale zagrali lepiej. Wciąż mamy szansę by zakwalifikować się na Igrzyska Olimpijskie w Londynie i zamierzamy tego dokonać. Zmiana trenera w połowie sezonu nie ma żadnego logicznego uzasadnienia. Oczywiście, ktoś musiał zapłacić za tę półfinałowa porażkę. Ponieważ zawodników wymienić się nie da, postanowiono zwolnić trenera. A przecież w turnieju kwalifikacyjnym graliśmy wszyscy - tak trener, jak i my siatkarze.
Wierzę, że zwolnienie Stojczewa to nie jest jakaś polityczna decyzja, bo łudzę się, że siatkówka, w odróżnieniu od piłki nożnej jest wolna od polityki.
Najlepszy byłby Rezende
Kiedy w 2010 roku nie przedłużono kontraktu z Prandim i postawiono na Stojczewa, wydawało się że wybrano najlepszego z możliwych trenera, który w siatkówce klubowej wygrał wszystko, co można wygrać. Gdybym dzisiaj miał wskazać szkoleniowca, który mógłby zastąpić Radostina Stojczewa, wybór byłby tylko jeden - Bernardo Rezende. Ale to nierealny kandydat. Spośród tych, którzy byli brani pod uwagę, uważam, że został wybrany najlepszy. Plamen Konstantinow przyznał szczerze, że nie ma wystarczającego doświadczenia, by podjąć się tak wielkiego wyzwania. A Stoew? Niepoważne....
Mam nadzieję, że z pomocą Silvano Prandiego zdołamy awansować do turnieju olimpijskiego. Włoski selekcjoner zna nas bardzo dobrze. Nawet po zakończeniu współpracy z bułgarską kadrą śledził poczynania poszczególnych graczy, wie jakie są nasze bolączki.
* Wypowiedzi zebrano z bułgarskiej prasy