Wlazły: walczyły najlepsze zespoły
Szósty złoty medal, jak ten czas płynie – z nutką rozmarzenia zwierzył się PlusLidze kapitan mistrzów Polski Mariusz Wlazły. Mariusz ma na swoim koncie całą paletę złotych medali – czyli całą szóstkę, to piękny wynik – dodaje atakujący PGE Skry Bełchatów.
- Znamy dobrze zasadę – bij mistrza. Z każdym rokiem jest coraz trudniej, nam się ciężko gra z każdym przeciwnikiem, drużyny przyjeżdżają do nas i nie mają nic do stracenia, a my za każdym razem musimy coś potwierdzać, udowadniać, walczyć o punkty. Obrona mistrzowskiego tytułu to nie była czysta formalność, jak się niektórym wydawało, to była ciężka przeprawa. Byliśmy przygotowani, że trzeba będzie wrócić do Bełchatowa, ale nie chcieliśmy tego – mówił Mariusz.
- Jastrzębski Węgiel ma Puchar Polski, wy mistrzostwo kraju.
- Tak, a to świadczy o tym, że w finale zmierzyły się dwa najlepsze zespoły tego zakończonego sezonu. Sprawiedliwy podział sukcesów. Czujemy radość, ale także wiemy, że ten rok mógł być jeszcze lepszy. Chcieliśmy lepiej wypaść w Final Four w Łodzi, ale sport ma to do siebie, że jest nieobliczalny. Najważniejsze, że tam też stanęliśmy na podium, brązowy medal jest ważny, mogło się skończyć na miejscu czwartym i co wtedy? Mam nadzieję, że jeszcze doczekam takiej chwili, że stanę w Final Four Ligi Mistrzów na najwyższym stopniu podium. Trzeba mieć pokorę w sobie, szacunek do rywala i dalej ciężko pracować, i jeszcze być zdrowym – to jedyna recepta na wygrywanie.
- Potrzebujecie wzmocnień?
- Nie mnie to oceniać i udzielać w tej kwestii odpowiedzi. Ja odpowiadam za siebie i za to, aby zespół grał jak najlepiej. Daję z siebie maksimum możliwości. Nigdy się nie oszczędzam, w finale grałem z mocno wybitym placem, opatrunkiem na dłoni, walczyłem z bólem, nie usprawiedliwiam się w niczym, tylko mówię jak było. Zawsze walczę do końca, jeśli tylko zdrowie mi na to pozwala.
- Sześć mistrzowskich tytułów, to znakomity dorobek, które były najtrudniejsze do wywalczenia?
- Dwa finały z Jastrzębskim Węglem. Bardzo ciężkie, nasz rywal to zespół, z którym ciężko się gra, nie odpuszcza ani na chwilę, moment dekoncentracji drogo kosztuje. Nie ma też mowy o rutynie, o przyzwyczajeniu się do wygrywania. Myślę, że każdy następny cieszy nas bardziej, bo wiemy jak trudno jest utrzymać tak dobrą dyspozycję przez tyle lat, tę klasę drużyny, którą mamy. Każdy wygrany mecz dodaje nam skrzydeł, motywacji jeszcze większej na następny sezon, a także daje nam możliwość grania w Lidze Mistrzów, a to dla nas jest super sprawą. Jest konfrontacją z równymi sobie i z lepszymi.
- Nie chcieliście wracać do Bełchatowa na piąty mecz.
- Nie, ale nie było paraliżu ani presji, po prostu Jastrzębie zaczęło dobrze grać, skuteczna zagrywka robiła swoje. Super spisywali się w bloku, a my obniżyliśmy loty, zapłaciliśmy za to stratą seta. Ustrzegliśmy się za to błędów w secie piątym i to nas cieszy.
- Zasłużony, ale bardzo krótki wypoczynek przed wami.
- Tak, teraz najbliższe dni poświęcę żonie i synkowi, a potem przyjdzie czas na kadrę.