Włoska przeszkoda o niemałej sile rażenia na drodze ZAKSY w Final Four
- Wygrać z nimi nie będzie łatwo, natomiast jest to drużyna, z którą możemy śmiało rywalizować o wielki finał - tak o ekipie Bre Banca Cuneo mówi II trener ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Sebastian Świderski. Półfinałowa potyczka Ligi Mistrzów już w najbliższą sobotę. Czy Polacy poradzą sobie z czołowym zespołem włoskiej Serie A1?
W rosyjskim Omsku w weekend do rywalizacji o koronę tegorocznej edycji Champions League przystąpią broniący tytułu z sezonu 2011/2012 Zenit Kazań, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Bre Banca Cuneo, a także gospodarz Final Four - Lokomotiw Nowosybirsk.
W niedzielnym finale wystąpi na pewno jedna z rosyjskich drużyn, gdyż trafiły one na siebie w półfinale. Polska ekipa z kolei stanie do walki z teamem z płw. Apenińskiego, który w fazie play-off pokazał się z bardzo dobrej strony, pokonując faworyzowaną drużynę Lube Banca Macerata. Po wiktorii w rewanżu i „złotym secie” we włoskich mediach nie milkły głosy mówiące o tym, iż to aktualni mistrzowie Italii są silniejsi i mieliby większe szanse na końcowy triumf w europejskich rozgrywkach. Tylko czy aby na pewno Bre Banca dysponuje mniejszą siłą rażenia?
Sumiennie wypracowany sukces
Brązowi medaliści mistrzostw Włoch z ubiegłego sezonu zakończyli w miniony weekend zmagania w fazie zasadniczej Serie A1. W 22 rozegranych do tej pory spotkaniach triumfowali 15 razy. Liderem teamu był Cwetan Sokołow, który został wybrany najlepszym atakującym ligi. Dzięki uplasowaniu się w tabeli na miejscu czwartym, zawodnicy z Cuneo nie muszą grać w 1/8 finału i rywalizację wznowią dopiero 28 marca meczem z Casą Modena.
- Dla mnie obecność tej ekipy w Final Four jest jednak niespodzianką - przyznaje Sebastian Świderski, asystent Daniela Castellaniego w ZAKSIE. Jednocześnie podkreśla, że Włosi w stu procentach zasłużyli sobie na awans do turnieju finałowego i ich pokonanie nie będzie proste.
- Na pewno wygrać z nimi nie będzie łatwo, natomiast jest to drużyna, z którą możemy śmiało rywalizować o wielki finał. Mają w swoim zespole indywidualności, które mogą przesądzić o losach pojedynczego starcia. O Nikoli Grbicu nie trzeba nawet za wiele mówić - każdy doskonale wie, jak wielkim jest graczem - zaznacza brązowy medalista Ligi Mistrzów z 2003 roku.
Na drodze siatkarzy z Cuneo stawało w tym sezonie klubowym wiele silnych ekip, m.in. aktualny mistrz Polski. Podopieczni Roberto Piazzy dwukrotnie pokonali Asseco Resovię Rzeszów w fazie grupowej (3:0 i 3:1). O ich możliwościach świadczy fakt, iż bez straty punktu zwyciężyli w grupie G, a następnie - w fazie play-off - triumfowali w starciach z ACH Volley Ljubljana (3:0 i 3:1) oraz Lube Banca Macerata (0:3 i 3:2, w „złotym secie” 15:7).
Największym echem w siatkarskim światku odbiła się właśnie wiktoria Bre Banca nad drużyną Alberto Giulianiego, która w pierwszym meczu nie dała graczom z Cuneo żadnych szans. W rewanżu jednak Nikola Grbić i jego koledzy wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności i doprowadzili do dogrywki, w której nie pozostawili złudzeń co do tego, której z ekip należy się awans do Final Four.
Nowa karta w historii klubu gotowa do zapisania
W środę Bre Banca Cuneo wyruszyła do Rosji, aby w Omsku powalczyć o pierwszy w historii klubu triumf w rozgrywkach Champions League. Jeden z podstawowych zawodników drużyny, Oleg Antonow, to rodowity Rosjanin urodzony w Moskwie. Dla niego podróż ta będzie więc miała również podłoże sentymentalne. - W drodze do Omska będziemy mieli przesiadkę w moim rodzinnym mieście. Na Syberii nigdy jednak nie byłem. I choć miło będzie móc porozmawiać w moim ojczystym języku, najważniejsza będzie tylko i wyłącznie walka na boisku - twierdzi ten 24-letni zawodnik.
- Czujemy się dobrze przygotowani do tego turnieju - zarówno fizycznie, taktycznie, jak i technicznie czy mentalnie. ZAKSA to przeciwnik z najwyższej półki. Byle kto nie uzyskuje przecież kwalifikacji do Final Four. W swoich szeregach ma wielu siatkarzy o międzynarodowej renomie. Do półfinału podejdziemy z maksymalną koncentracją i odpowiednim nastawieniem psychicznym - zapewnia.
Podobnego zdania jest szkoleniowiec włoskiego teamu, Roberto Piazza. - W rywalizacji na tak wysokim poziomie o zwycięstwie zadecydować mogą detale. Będziemy się więc starali dać od siebie więcej niż nasi rywale. Zespół ZAKSY jest bardzo dobrze uporządkowany. Z występów we włoskiej lidze pamiętamy przede wszystkim Pawła Zagumnego, Felipe Fontelesa oraz Antonina Rouziera - mówi przed zawodami w Omsku szkoleniowiec Bre Banca.
Cel: wykorzystać mankamenty przeciwnika
Co może przesądzić o zwycięstwie jednej bądź drugiej ekipy? - Bardzo istotnym czynnikiem w grze z tak znakomitym przeciwnikom będzie psychika. Technika i taktyka to elementy, które na tak zaawansowanym etapie rozgrywek niekoniecznie muszą decydować o powodzeniu w najważniejszych momentach decydujących spotkań - twierdzi Piazza, upatrując w przygotowaniu mentalnym przewagi swoich podopiecznych. Jednak również kędzierzynianie zamierzają wykorzystać słabości swoich rywali.
- Do ich mocnych stron nie należy środek - to element, w którym mają spore problemy. Kohut nie jest siatkarzem o wielkim nazwisku i wielkich umiejętnościach, brakuje im też Mastrangelo. Nie mają przez to takiej siły rażenia na środku siatki. Najważniejsze jest jednak, aby dobrze przyjmować ich zagrywkę, ponieważ serwis to ich duży atut - oświadcza Świderski.
ZAKSA do walki w Lidze Mistrzów przystąpi z porażką w pierwszym półfinale PlusLigi na koncie. W piątek poległa bowiem w starciu z Jastrzębskim Węglem. Podopieczni Daniela Castellaniego nie składają jednak broni i deklarują, iż w sobotniej konfrontacji z Bre Banca Cuneo dadzą z siebie wszystko.