Wojciech Ferens: lepiej grać niż stać
W środę BBTS Bielsko-Biała uległ w trzech setach, mistrzowi Polski, PGE Skrze Bełchatów. Jedynie pierwszą partię można zaliczyć do wyrównanych, ponieważ w kolejnych dwóch bełchatowianie bez problemów rozbili drużynę przyjezdną. - Wygląda na to, że my cały czas szukamy swojej gry i nie możemy złapać właściwego rytmu – powiedział po meczu przyjmujący BBTS-u Wojeciech Ferens.
plusliga.pl: W meczu z PGE Skrą Bełchatów pierwszy set wyglądał bardzo obiecująco. Można wręcz powiedzieć, że prowadziliście wyrównaną walkę.
Wojciech Ferens: Tak, ale w końcówce tej partii popełniliśmy w zasadzie dwa proste błędy bez większej historii, które po prostu nie powinny się przydarzyć. Podejrzewam, że to wszystko mogłoby się inaczej potoczyć, ale dwa punkty w końcówce to jednak duża przewaga i to wystarczyło przeciwnikom. W kolejnych setach nasza gra się już posypała. Bełchatów bardzo dobrze zagrywał i rozbił naszą defensywę.
- W końcówce pokonali was Argentyńczycy czy pokonaliście się sami?
- Kluczowa była zagrywka Uriarte, gdzie jedno przyjęcie w zasadzie uciekło. Potem drugie po siatce, które Wojtek Sobala przebił na drugą stronę, a to co później zrobił Conte to już jest inna historia.
- W wielu meczach, bo nie tylko dziś, uciekały wam końcówki setów. W czym problem?
- Końcówki też, ale wygląda na to, że my cały czas szukamy swojej gry i nie możemy złapać właściwego rytmu. Pracujemy nad tym i szukamy swojego optymalnego poziomu. Przegraliśmy dosyć wyraźnie, szczególnie w tych dwóch ostatnich setach.
- Miewaliście w tym spotkaniu jednak swoje szanse, odrabialiście punkty i kilka razy pokazaliście naprawdę imponujące akcje. Nie przekładało się to jednak na stan rywalizacji.
- To też jest w jakiś sposób zasługa Skry, bo nasze fenomenalne akcje oni albo bronili albo blokowali, więc nic z tego nie wynikało. Wiadomo, że Bełchatów to nie jest zespół, z którym będziemy bić się o nasze cele. Co nie zmienia faktu, że powinniśmy walczyć i mam nadzieję, że to było widać. Każdy na pewno czuje niedosyt, bo oni robią to samo, co my: tak samo trenują, tak samo wylewają poty na treningu, więc gdzieś to w środku boli i będzie boleć.
- Mecz z PGE Skrą Bełchatów wyglądał z waszej strony dużo lepiej niż na przykład z Częstochową. Uważa Pan, że spotkanie w Częstochowie było waszym najgorszym występem jak do tej pory?
- Wydaje mi się, że tak. Tam nie było nas w zasadzie w ogóle, nie mieliśmy żadnego punktu zahaczenia. Dzisiaj z Bełchatowem też gra się troszeczkę inaczej, głowa jest chłodniejsza i można sobie pozwolić na większe ryzyko. Wydaje mi się, że z Częstochową za dużo chyba chcieliśmy i wbiliśmy sobie do głowy, że ten mecz musimy wygrać. Nie osiągnęliśmy tego, spotkanie zostało przegrane. Teraz czeka nas mecz z Kędzierzynem, gdzie możemy upatrywać troszeczkę większych szans niż dzisiaj z Bełchatowem, więc na tym się będziemy skupiać i wracamy do Bielska, żeby nad tym pracować.
- Przed Wami przeciwnicy: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Jastrzębski Węgiel, Asseco Resovia Rzeszów. Czy pomimo trudnych warunków, jakie stawiają rywale, tych meczów nie gra się odrobinę łatwiej niż przeciwko drużynom zajmującym miejsca w dolnej części tabeli?
- Na pewno, bo nie mamy tak dużej presji jak te zespoły. One muszą, my możemy, więc powinno się grać troszeczkę luźniej. Natomiast problem polega na naszej grze - gdzieś tam uciekają nam pewne elementy. Mam nadzieję, że popracujemy nad tym, bo system tych rozgrywek wreszcie się zmieni, będzie więcej czasu na pracę i może ruszymy do przodu.
- Ważniejsze dla Pana jest granie w słabszej drużynie, ale w pełnym wymiarze czy odnoszenie sukcesów jako zespół i pełnienie roli zmiennika?
- Zawsze będę za tym, żeby grać. Chodzi o to, żeby czuć się odpowiedzialnym za obraz gry oraz zespołu. Czy to będzie BBTS czy Zaksa, to zawsze lepiej być osobą, która stoi na boisku, która daje coś dla zespołu, bo z kwadratu dla rezerwowych niewiele można zdziałać. Na dobrą zmianę składa się bardzo wiele czynników. To nie jest taka prosta sprawa wejść nagle w piątym secie po czterech partiach spędzonych w kwadracie i odwracać obraz spotkania. To zdarza się nielicznym, więc o wiele lepiej jest grać na pełnym dystansie i cieszę się, że jestem w Bielsku. Mamy naprawdę ciekawą drużynę, dobrą atmosferę, trener z nami świetnie współpracuje. Musimy do tego dołożyć lepszy obraz naszej gry, troszeczkę więcej punktów i mam nadzieję, że ten sezon będzie jak najbardziej na plus.
- Nie sposób nie zapytać o Piotra Gruszkę, z którym miał pan okazję współpracować już wcześniej. Jak wygląda wasza komunikacja w zespole?
- Oczywiście, że wspaniale. Piotr jest bardzo charyzmatyczną postacią. Właśnie szczególnie dobrze współdziała z nami na płaszczyźnie mentalnej, psychicznej, gdzie potrzeba nam trochę „wolnej głowy”. Pracujemy cały czas nad techniką, na treningach wygląda to często o wiele lepiej niż prezentujemy to w grze podczas meczu. Nie wiem, co jest przyczyną tego, że nie potrafimy przełożyć na boisko dobrej gry, ale mam nadzieję, że w końcu się dowiemy, wyeliminujemy te mankamenty i druga runda będzie w naszym wykonaniu zdecydowanie lepsza.