Wojciech Ferens: nadzieja umiera ostatnia
W ostatniej kolejce PlusLigi Delecta Bydgoszcz nie była gościnna dla Indykpolu AZS Olsztyn, który przegrywa mecz za meczem. - Jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji. Nie ukrywajmy jednak, nie można za każdym razem się tym tłumaczyć, bo taki jest sport. Trzeba się odnaleźć w każdej sytuacji- mówi Wojciech Ferens.
Plus Liga: Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu...
Wojciech Ferens: Szczerze mówiąc chciałoby się coś powiedzieć, chciałoby się podać jakiś powód. Chciałoby się wiedzieć co należy naprawić, żeby było lepiej. Nie jestem w stanie teraz zupełnie nic powiedzieć, bo trenujemy dobrze, przynajmniej tak mi się wydaje. Na treningach naprawdę wygląda to dobrze! Jednak gdy przychodzi do meczu jesteśmy zupełnie inną drużyną. Nie wiem gdzie ta walka się rozgrywa, czy ma to miejsce w naszej głowie, czy w umiejętnościach. Nie wiem, naprawdę nie wiem...W ogóle nie pokazujemy naszej siatkówki. Szczerze powiedziawszy nie pokazujemy siatkówki, jaka mogłaby być skuteczna i te mecze wyglądają właśnie jak ten ostatni. Każdy z nas przecież umie grać, robi to co kocha i tak naprawdę po to tutaj jest. Jeżeli otrzymuje taką szansę, powinien zrobić z tym to, co jest najlepsze do zrobienia...Nie mam pojęcia.. Szczególnie po takich meczach jest mi bardzo ciężko wyrazić przyczynę takiej naszej gry.
- Jak odnaleźć się w takiej sytuacji?
- Musimy trzymać się przede wszystkim razem. Nie możemy wyniszczać siebie nawzajem. Nie możemy pokazywać sobie jak jest ciężko, jak źle znosimy takie spotkania. Niestety, tak właśnie jest. Wydaje mi się, że nikt nie przechodzi obojętnie wobec takiego meczu, łatwo nie zapomina o nim. Każdy gdzieś, w jakiś sposób, we własnej głowie toczy kolejną walkę, by po meczu wyciągnąć coś pozytywnego, coś co może dać kopa w kolejnych spotkaniach. Po takim meczu jest naprawdę ciężko coś takiego znaleźć. Nie oszukujmy się, jest to dołujące. Na treningach, cóż...nie poddamy się tak? Nie możemy w żaden sposób teraz złożyć broni. Nie możemy tłumaczyć się trudną sytuacją. Przede wszystkim musimy zacząć walczyć, zacząć...bo na razie na boisku tej walki nie pokazaliśmy.
- Czy wiadomo skąd tyle kontuzji w Waszej drużynie? Bo jednak nie gracie w innych rozgrywkach i to natężenie meczów nie jest aż tak duże, a prześladują Was one ciągle..
- Nie wiem. Ciężko tu znaleźć przyczynę. Są różne rodzaje kontuzji: losowe czy wynikające z innych przyczyn. Nie jestem w stanie podać tych przyczyn. Jest jak jest, nie chcę się tu doszukiwać powodów, bo po prostu ich nie znam. Wysnuwanie domysłów, wniosków tylko może pogorszyć sprawę. Na pewno można powiedzieć, że te kontuzje to nie nasza wina. Nie wynikają z tego, że pracujemy źle czy gramy źle. To są po prostu kontuzje. Zdarzają się...
- Przed Wami mecz z Jastrzębskim Węglem, który na pewno nie będzie należał do łatwych?
- Na pewno, ale pamiętamy jeszcze mecz w Jastrzębiu, kiedy było naprawdę dobrze, zwłaszcza w pierwszym secie. Później w kolejnych partiach szansa też była. Jednak tak naprawdę musimy odnaleźć właśnie grę, jaką prezentowaliśmy wtedy. Wiadomo, że byliśmy w innym składzie personalnym. Przede wszystkim musimy zacząć walczyć, trzymać się jako drużyna. Jeżeli tego nie będzie...będzie bardzo ciężko.
- Czyli cały czas czujecie się tą drużyną mimo braku dobrych wyników?
- Gdybyśmy tą drużyną nie byli, przegrywalibyśmy każdy trening. Rozchodzenie się osobno po zajęciach, każdy w swoją stronę byłoby gwoździem do trumny. W tym momencie może to nas tylko dobić. Trzymając się razem i wspierając w jakiś sposób pomagamy sobie. Z trudnych sytuacji zawsze można wyjść, bo jak to się mówi nadzieja umiera ostatnia. Musimy się tej zasady trzymać.