Wojciech Grzyb: potrafiliśmy się zmobilizować
Resoviacy w rewanżowym meczu Pucharu Polski w Bełchatowie osiągnęli cel. Wygrywając jeden set zapewnili sobie awans do finałowego turnieju w Bydgoszczy. - Zaliczka po pierwszym meczu była spora, ale nie mogliśmy być tak do końca spokojni. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jaką siłą dysponują rywale i jak potrafią się zmobilizować. Pokazali to w dwóch pierwszych setach. My też jednak znamy swoją wartość - mówi Wojciech Grzyb.
Środkowy Asseco Resovii nie ukrywa, że trochę niepokoju pojawiło się po I secie, w którym jego zespół prowadził już 22:17 i go przegrał. - Duża konsekwencja ze strony Skry i kilka naszych błędów wymuszonych dobrą grą rywala spowodowały, że przegraliśmy - opisuje Grzyb. - Trzeba też wyróżnić niesamowite serwisy Falaski, którego pojawienie się na boisku pociągnęło ich grę. Na szczęście ocknęliśmy się na początku II seta, gdy zaczynało się robić nieciekawie (Skra prowadziła 4:1 - przyp. red). Potrafiliśmy się zmobilizować i nie powtórzyć błędów z I seta. Nie ma się co oszukiwać, gdybyśmy zagrali słabiej, to ciężko byłoby wywieźć seta. Później od III seta emocje z obu stron już opadły. Cel jakim był awans osiągnęliśmy, choć szkoda, że nie udało się wygrać - mówi Wojciech Grzyb. Siatkarz wicemistrzów Polski twierdzi, że nie na miejscu są stwierdzenia, że decyzje sędziowskie wypaczyły wynik meczu. - Pomyłki sędziowskie zawsze się zdarzają - mówi. - To nie są komputery. Muszą ocenić sytuację w ułamku sekundy i podjąć decyzje. W pierwszym secie pomylili się na naszą niekorzyść, kiedy Alek Akhrem zaserwował asa i też można powiedzieć, że to był ważny moment meczu i ten awans by się już rozstrzygnął na początku. Na pewno nie można mówić, że sędziowie mylili się tylko na niekorzyść jednej strony - kończy środkowy Asseco Resovii.
Powrót do listy