Wojciech Grzyb przed meczem LOTOS Trefl Gdańsk - Cerrad Czarni Radom
- Jestem pod wielkim wrażeniem Cerradu Czarnych Radom. Wiem, że będzie to bardzo ciężkie spotkanie – powiedział Wojciech Grzyb, środkowy LOTOSU Trefla Gdańsk przed sobotnim meczem tych drużyn w dziesiątej kolejce PlusLigi.
PLUSLIGA: Wynik spotkania wicemistrza Polski z AZS Politechniką Warszawską mógł wydawać się przesądzony. Tymczasem stołeczny zespół postawił wam trudne warunki i doprowadzili do tie breaka…
WOJCIECH GRZYB: Politechnika ostatnio gra naprawdę dobre spotkania, co udowodniła w Rzeszowie pokonując mistrza Polski. Wiele osób nie docenia tej drużyny, ale my na szczęście nie popełniliśmy tego błędu. Nasza nierówna gra w pierwszym secie, przyczyniła się do tego, że przegrywaliśmy to spotkanie. Podobnie sytuacja wyglądała w trzeciej partii. Przyszła na nas chwila nieuwagi, którą w środkowej części seta wykorzystali nasi przeciwnicy, prezentujący naprawdę dobrą siatkówkę. Na pewno cieszy nas wygrana, choć trochę żałujemy straty jednego punktu w stolicy.
W całym meczu AZS Politechnika zdobyła 11 punktów zagrywką. Zgodzi się pan ze mną, że w środę waszym największym problemem było przyjęcie?
WOJCIECH GRZYB: Być może tak było, choć nie widziałem meczowych statystyk. Nie odpowiadam za przyjęcie, więc nie chciałbym oceniać pracy moich kolegów, bo to dla mnie niezręczna sytuacja. Jeśli chodzi o samą grę, to należy podkreślić doskonale spisującego się na zagrywce Michała Filipa, który sprawił nam sporo problemów. Trudno mi określić czy to kwestia jego bardzo dobrej dyspozycji czy też jakiś drobnych defektów w naszej grze. Pewne jest, że kilka punktów przy tym ustawieniu nam uciekło.
W tym sezonie, w związku z igrzyskami olimpijskimi, zrezygnowano z fazy play off, dlatego każdy punkt ma jeszcze większe znaczenie. Odczuwacie dodatkową presję?
WOJCIECH GRZYB: Nie odczuwamy większej presji, ale zdajemy sobie sprawę, że musimy wygrywać wszystkie mecze i to najlepiej wyżej niż 3:2, bo może nam zabraknąć punktów. Nie chcemy sytuacji w której będziemy mieć dużo zwycięstw, ale za mało punktów w tabeli. Zespoły, takie jak Resovia mimo, że przegrały o wiele więcej spotkań, są niewiele za nami. Tych różnic w zwycięstwach tak się nie odczuwa, bo i oni i my graliśmy sporo tie breaków, my dostawaliśmy dwa punkty, oni jeden, a to niweluje różnicę między zespołami. Zobaczymy jak to się będzie układało pod koniec, ale myślę, że zabranie play offów, może okazać się niekorzystne.
W zeszłym sezonie to LOTOS Trefl Gdańsk okazał się „czarnym koniem” rozgrywek PlusLigi. Myśli pan, że w tym roku ten tytuł możemy nadać drużynie z Radomia?
WOJCIECH GRZYB: Zdecydowanie tak. Myślę, że taki tytuł już im przypadł. Chłopaki grają naprawdę znakomicie, choć ich skład niewiele się zmienił. Dołączył do nich Artur Szalpuk z Politechniki, ale najwięcej zrobił znakomity szkoleniowiec Raul Lozano. Jestem pod wielkim wrażeniem tej drużyny i wiem, że do meczu z nimi musimy przygotować się jak najlepiej. Będzie to dla nas naprawdę bardzo trudne spotkanie.
Doskonale w rozgrywkach PlusLigi radzi sobie też ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Uważa pan, że będzie to jeden z kandydatów do medalu?
WOJCIECH GRZYB: Jest nim na pewno. Już teraz są w górnej części tabeli, a dodatkowo mają na tyle szeroki skład, że z pewnością będą mogli utrzymać dobrą dyspozycję na przestrzeni całego sezonu. Pokonując rywali wyżej niż 3:2, gromadzą wiele punktów, a to umiejscawia ich w czołówce tabeli. Zobaczymy czy to się potwierdzi, ale hipotetycznie pod koniec sezonu powinni mieć łatwiej niż inne zespoły.
W tym roku LOTOS Trefl Gdańsk po raz pierwszy występuje w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Co było dla was najtrudniejsze w tym debiucie?
WOJCIECH GRZYB: Myślę, że pogodzenie podróży i braku treningów z dobrą dyspozycją. Gdy gramy co trzy dni, to mamy tak naprawdę jeden trening techniczny, który też nie może być zbyt długi, bo następnego dnia mamy mecz. Cały czas jesteśmy w rytmie meczowym, a w między czasie przemierzamy Polskę i Europę wzdłuż i wszerz. Te podróże pozostawiają w naszych mięśniach jakiś ślad, czasami nawet większy niż same rozgrywki. Do tej pory przegrywaliśmy albo wygrywaliśmy 3:0, więc graliśmy raczej krótkie i niewyczerpujące spotkania. Na pewno zmęczenie fizyczne jest mniejsze niż zmęczenie psychiczne.
Ma pan za sobą doświadczenie gry w reprezentacji Polski. W styczniu ekipa Stephana Antigi zmierzy się w turnieju kwalifikacyjnym w Berlinie. Jak ocenia pan ich szanse?
WOJCIECH GRZYB: To będzie bardzo trudny turniej. Najlepsze drużyny spotkają się ze sobą i w pięć dni rozegrają pięć meczów. Ciężko jest mi wyobrazić jak koledzy przy takim intensywnym sezonie, odnajdą się na tym turnieju i zagrają o taką stawkę bez żadnej przerwy. Będę trzymać kciuki, żeby to ogromnie trudne zadanie zrealizowali. Wierzę, że im uda się wykrzesać z siebie tyle sił, żeby pokonać rywali.