Wojciech Kaźmierczak: czemu nie mielibyśmy wygrać?
Szlagier – takie miano przypisuje się spotkaniu 15. kolejki PlusLigi pomiędzy ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle a PGE Skrą Bełchatów. Aktualny lider tabeli zmierzy się z wiceliderem, teoretycznie więc emocji w tym pojedynku nie powinno zabraknąć. Pytanie jednak, czy podopieczni Krzysztofa Stelmacha, po nie do końca udanym występie w Warszawie, są w stanie pokonać mistrzów Polski?
– Wygraliśmy ze Skrą w Bełchatowie, to czemu ta sztuka nie miałaby nam się udać w Kędzierzynie? – odpowiada Wojciech Kaźmierczak, środkowy ZAKSY. – Zdajemy sobie sprawę, że łatwo nie będzie, bo Skra to drużyna z najwyższej półki. Udowadnia to co najmniej od trzech lat, zdobywając Mistrzostwo Polski i walcząc z najlepszymi drużynami europejskimi w Lidze Mistrzów. Nie są to jednak nadludzie, można ich pokonać i będziemy starali się to zrobić – dodaje Kaźmierczak.
Szkopuł w tym, że podopieczni Krzysztofa Stelmacha nie prezentują ostatnio wysokiej formy. W 14. kolejce PlusLigi, w spotkaniu przeciwko warszawskiej Politechnice, ZAKSA nie pokazała się z najlepszej strony. Wprawdzie wygrała 3:2, ale jak na drużynę, która chce walczyć o najwyższe cele, nie był to występ godny pochwały.
– Sport ma to do siebie, że każdy z każdym może wygrać i każdy może mieć gorszy dzień – tłumaczy nienajlepszą postawę drużyny Wojciech Kaźmierczak. – Tegoroczne rozgrywki są wyjątkowo pełne niespodzianek. Drużyny teoretycznie słabsze urywają punkty tym silniejszym, czego my sami już nie raz doświadczyliśmy, przegrywając z Delectą czy tracąc punkty właśnie w meczach z Politechniką. Zdajemy sobie sprawę, że jeżeli chcemy walczyć o najwyższe cele, to musimy poprawić naszą grę i najwyższy czas wrócić na swój tor. Trenujemy bardzo ostro, żeby wyeliminować błędy, jakie popełniliśmy w spotkaniu przeciwko Politechnice i miejmy nadzieję, że efekty będą widoczne w piątek – mówi środkowy ZAKSY.
Jeżeli podopiecznym Krzysztofa Stelmacha po raz drugi w sezonie uda się pokonać mistrzów Polski, wtedy nikt już nie będzie im wypominał porażki z Delectą czy strat punktów z Politechniką, a szanse złamania monopolu Skry Bełchatów na zdobywanie mistrzostwa Polski zdecydowanie wzrosną.
– Mówi się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jesteśmy uważani za ligową rewelację, więc może rzeczywiście wszystkich zaskoczymy i uda nam się zdobyć mistrzostwo. Przed nami jednak długa droga, żeby osiągnąć zamierzone cele. Wszystko po kolei - najpierw skupmy się na najbliższym spotkaniu, awansujmy do pierwszej czwórki play-offów, a potem kto wie…
Powrót do listy