Wojciech Serafin: wejście Lipińskiego pokrzyżowało nam szyki
Siatkarzom LOTOS-u Trefla Gdańska w meczu z Delektą Bydgoszcz udało się wygrać tylko jednego seta. Po spotkaniu rozmawialiśmy z drugim trenerem LOTOSU Trefla Gdańsk Wojciechem Serafinem i środkowym drużyny Wojciechem Kaźmierczakiem.
- Po dobrych dwóch pierwszych partiach, gra LOTOSU Trefl diametralnie zmieniła się. Co miało na to wpływ?
- W momencie gdy bydgoszczanie dokonali zmiany i na boisko wszedł Piotr Lipiński, ich gra zaczęła wyglądać zupełnie inaczej. Styl gry Lipińskiego znacznie odbiegał od tego, co prezentował Michał Masny. Nie ukrywam, że pokrzyżowało nam to szyki. Później jak Michał wrócił na parkiet, to też zmienił swoją grę. Widziałem, że gdy siedział na ławce i popatrzył na grę z boku, to po powrocie zaczął grać zupełnie inaczej. To totalnie wybiło nas z rytmu. Dodatkowo w trzecim secie mieliśmy błąd ustawienia. Ta przerwa była bardzo długa. Po niej nie wróciliśmy już do swojej gry. Nie trzymaliśmy się założeń taktycznych - tłumaczy Wojciech Serafin.
- W pierwszym secie prowadziliśmy z Delectą bardzo wysoko. Jednak od stanu 21:13 goście zaczęli punktować seriami. Wszystkim przypomniał się trzeci set spotkania z ZAKSĄ. - Takie sety są wynikiem zwykłej dekoncentracji. Jeśli gramy swoje, czyli to na co wcześniej się umówiliśmy, wszystko funkcjonuje bardzo dobrze. Jednak jeśli stresujemy się tym, że wpadają nam 2-3 punkty i tracimy je seriami, to już zaczynamy myśleć o czymś innym. Ta gra nam upada. Fajnie, że udało się wygrać tego seta, ale można go było wygrać ze znacznie większą przewagą - dodaje drugi szkoleniowiec.
- Z tych wszystkich spotkań, które udało nam się rozegrać do tej pory, to w tym meczu mieliśmy największe szanse na to aby coś ugrać. W tym meczu już powinniśmy zdobyć jakieś punkty. Natomiast z Częstochową już musimy. Mam nadzieję, że ta gra wyglądała już znacznie lepiej. Zawodnicy zaczynają się docierać i można powiedzieć, że mamy to światełko w tunelu. Po tych trzech pierwszych meczach, w których graliśmy z zespołami z tej najwyższej półki, ciężko było coś powiedzieć, gdyż te wszystkie spotkania kończyły się wynikami 0:3. Nie było w nich specjalnej historii. W tym już się coś działo. Nasi chłopcy walczyli o każdy punkt, każda akcja była dla nich ważna. Tylko trzeba powiedzieć, że ciężko przychodzi nam zdobycie tych punktów. Myślę, że jak zachowamy koncentrację w meczach z drużynami z tzw. naszego pułapu, to powinno być już naprawdę dobrze - kończy Serafin.
W podobnym tonie wypowiadał się środkowy gdańskiego LOTOSU Trefl Wojciech Kaźmierczak. - Siatkówka jest takim sportem, w którym trzeba myśleć przez cały mecz. Na początku wykonywaliśmy pewne założenia taktyczne i wszystko było dobrze. Później nie wiem co się stało. Nagle przestajemy myśleć na boisku i gramy zupełnie bez głowy.
- Póki nabijaliśmy te piłki na blok i asekurowaliśmy je, to było dobrze i wygraliśmy seta. Później ta końcówka nam uciekła i drugą partię przegraliśmy. Wcześniej graliśmy dobrze zagrywką. Później coś się odmieniło. Zaczęliśmy zagrywać na Antigę, źle skakaliśmy w bloku. Nie można tak robić. Jeśli nie wykonuje się założeń taktycznych, to kończy się to tak jak dzisiaj - dodaje Kaźmierczak.
Za tydzień LOTOS Trefl zagra z Częstochową. Czy będzie to mecz, w którym zdobędziemy w końcu jakieś punkty? - Uważam, że już dzisiaj powinniśmy wywalczyć jakieś punkty. Mam nadzieję, że wyciągniemy odpowiednie wnioski, że będzie to dla nas nauczka. Widać, że w naszej grze coś już ruszyło. Myślę, że można patrzeć z optymizmem w przyszłość. Ale zobaczymy. Pojedziemy do Częstochowy aby walczyć. Jednak trzeba pamiętać, że częstochowianie nie położą się przed nami i nie oddadzą punktów za darmo - kończy gdański środkowy.