Wojciech Sobala: każdy zespół chciałby takiego otwarcia
- Tak jak w zeszłym sezonie mieliśmy założenie, żeby w PlusLidze dotrzeć do play offów, tak teraz chcemy pokazać się w Europie z jak najlepszej strony, to jest nasz cel. Jeśli wyjdziemy z grupy - super - powiedział środkowy Jastrzębskiego Węgla, po obiecującej inauguracji w Lidze Mistrzów. Pomarańczowi wygrali bez straty seta z Berlinem Recycling Volleys.
PLUSLIGA.PL: Powrót do Ligi Mistrzów możecie zaliczyć do udanych?
WOJCIECH SOBALA: Przetarcie w Lidze Mistrzów było pozytywne, bo skończyło się wynikiem 3:0 dla nas. Każdy zespół chciałby zaliczyć takie otwarcie. Wydaje mi się, że jesteśmy coraz bliżej tego poziomu, który prezentowaliśmy w poprzednim sezonie. Na pewno bliżej niż miało to miejsce w poprzednich spotkaniach.
Przed tym meczem sporo mówiło się o dodatkowych emocjach związanych z licznymi powiązaniami pomiędzy klubami. Była większa adrenalina?
WOJCIECH SOBALA: Faktycznie, było czuć te dodatkowe emocje, chociaż ja akurat miałem tylko jedno powiązanie z Berlinem - Luke’a Reynoldsa, bardzo fajnego trenera od przygotowania motorycznego. Znacznie więcej związków z tą drużyną mają Mark Lebedew czy Lukas Kampa. Nie powiem, było dożo takich fajnych minigierek pomiędzy nami.
W drugim secie trener Reynolds zmienił rozgrywającego. Sebastian Kuhner trochę dał wam się we znaki, utrudniając walkę w 3. partii.
WOJCIECH SOBALA: Czy zmiana rozgrywającego utrudniła nam zadanie? Nie wiem…na pewno ten siatkarz utrudnił nam przyjęcie, bo dysponuje bardzo dobrą zagrywką i kilka razy pokąsał nas w trzecim secie. Wiadomo, że najwięcej uwagi podczas przygotowań poświęca się zawodnikom, którzy zazwyczaj grają w pierwszej szóstce, ale analizujemy także inne warianty, z rezerwowymi. Graczy z pierwszej szóstki udało nam się wyeliminować, a potem potrzebowaliśmy chwilę na adaptację do zmian, szczególnie na rozegraniu. Jest to trudne zwłaszcza z pozycji środkowego, bo akurat ci dwaj rozgrywający z Berlina grają totalnie inaczej.
Dlatego nie udało się panu ani razu zablokować rywali, a cały zespół zaliczył tylko cztery punkty tym elementem?
WOJCIECH SOBALA: Nie tylko punktowe bloki liczą się w siatkówce. Mieliśmy dużo wybloków, piłek które broniliśmy, niezbyt często rywale wchodzili nam „na czysto”. Wydaje mi się, że nie osiągnęli jakiejś oszałamiającej skuteczności w ataku, a to oznacza, że stanowiliśmy barierę na bloku.
Zespół z Berlina nie ma ostanio najlepszej passy, w zmaganiach ligowych rozczarowują liderzy. Liczyliście na to, że i tym razem zawiodą?
WOJCIECH SOBALA: Każdy zespół ma swoje problemy. My nie skupialiśmy się na tym, co gnębi rywali, ale na tym, by wyeliminować ich największe atuty i to udało nam się zrobić.
W trzeciej partii napsuł pan berlińczykom sporo krwi swoją szybującą zagrywką i to w momencie, gdy wyraźnie prowadzili.
WOJCIECH SOBALA: Każda zagrywka jest trudna, jeśli jest dobrze wykonana. Oni też dysponują dobrą zagrywka szybującą i raczej radzą sobie z jej przyjmowaniem, dlatego w pierwszych dwóch setach nie zrobiłem im większej krzywdy swoim „floatem”. Dopiero w trzeciej partii trochę ich „pogoniliśmy”.
Pierwsze koty za płoty, teraz będzie się już grało łatwiej? Awans do kolejnej rundy stał się bardziej realny?
WOJCIECH SOBALA: Mimo tego, że mamy mniej ograny zespół w Lidze Mistrzów, zachowaliśmy spokój, zagraliśmy bardziej dojrzale niż przeciwnicy. Jednak każdy kolejny mecz to nowa historia, do której trzeba się należycie przygotować. Jeśli będziemy grać dobrze taktycznie i z sercem, to powinno być łatwiej. Bardzo chcielibyśmy awansować do fazy play off, ale też jesteśmy realistami. Tak jak w zeszłym sezonie mieliśmy założenie, żeby w PlusLidze dotrzeć do play offów, tak teraz chcemy pokazać się w Europie z jak najlepszej strony, to jest nasz cel. Jeśli wyjdziemy z grupy - super.