Wojciech Winnik: mam nadzieję, że będzie łatwiej
Wojciech Winnik był najskuteczniejszym (19 pkt) zawodnikiem w zespole z beniaminka PlusLigi z Gdańska w pojedynku przeciwko Asseco Resovii. Atakujący Trefla nie ukrywał, że w Rzeszowie jego zespół miał się odbić od dna, które osiągną w dwóch poprzednich meczach przeciwko ekipom Jastrzębskiego Węgla i J.W. Construction OSRAM AZS Politechnika Warszawska.
PlusLiga: - Mimo ogromnych problemów kadrowych napędziliście Asseco Resovii sporo strachu…Wojciech Winnik: - Żałujemy sytuacji, że nie wykorzystaliśmy szansy na zdobycie choćby punktu. W IV secie, który był w miarę wyrównany na początku mieliśmy trzy punkty przewagi. Niestety rywal załatwił nas zagrywką i dzięki skutecznym kontrom. Przyjechaliśmy do Rzeszowa, żeby po tych ostatnich dwóch bardzo słabych meczach, a szczególnie pojedynku z Politechniką z którą powinniśmy wygrać, żeby zaprezentować dobrą grę. Zdawaliśmy sobie sprawę z kim gramy. Boisko jednak wszystko zweryfikowało . Resovia była dziś do ugryzienia i można było powalczyć o punkcik, a może i coś więcej. Siatkówka jest taką grą, że nie można przewidzieć tak do końca co wydarzy się w kolejnym secie…
- Rywal zaskoczył was chyba nieco wyjściowym składem?
- Trochę tak, ale z drugiej strony w Resovii od początku sezonu nie ma stałej szóstki i są rotacje. Byliśmy na to przygotowani. Mieliśmy zawodników szeroko rozpisanych. Niestety, to jednak nam nie pomogło, bo rywal był górą.
- Jaki konkretnie element był kluczowym w tym pojedynku?
- Zagrywka. Z naszej strony graliśmy nią falami. Raz dobra, a za chwilę seria złych serwisów i rywal nam uciekał. Resovia mniej jej psuła. Gdybyśmy regularnie zagrywali i odrzucili przeciwnika od siatki, przez co Woicki miał by utrudnione zadanie to szło by nam lepiej, zwłaszcza w kontrach.
- Ta kontuzja Marko Samardzicia zaraz na początku meczu, chyba też trochę podcięła wam skrzydła?
- Zostaliśmy bez zmian na przyjęciu. W trudnych momentach trener nie miał pola manewru. Nasz krótka ławka wobec tych kontuzji jest sporym problemem. Jednak się nie poddaliśmy. Przyjechaliśmy przecież do Rzeszowa grać, walczyć i podnosić morale po tych ostatnich bardzo bolesnych przegranych.
- W Rzeszowie jednak znów zeszliście z boiska pokonanym. Trudno więc mówić o odbudowaniu po przegranym spotkaniu…
- Przegraliśmy z Resovią, zespołem, który jest w gronie tych aspirujących do medali. Na pewno znów zaczęliśmy wierzyć w swoje umiejętności. Porażka jest zawsze porażka i boli, ale tutaj w Rzeszowie przegraliśmy jeśli tak można powiedzieć w dobrym stylu z honorem. Fajnie się grało przy tak wspaniałej publiczności. Mam nadzieje, że się podniesiemy i będzie nam łatwiej.
Powrót do listy