Wojciech Włodarczyk: jesteśmy głodni wygrywania
Cuprum Lubin przegrało z PGE Skrą Bełchatów 1:3 w spotkaniu 22. kolejki PlusLigi. - Bełchatowianie pokonali nas przede wszystkim zagrywką - powiedział Wojciech Włodarczyk, przyjmujący zespołu z Lubina.
Porażka z PGE Skrą przerwała serię zwycięstw Lubina z drużynami z czołówki: Asseco Resovią Rzeszów, LOTOS Treflem Gdańsk i Jastrzębskim Węglem. - Skra była faworytem tego spotkania, ale my przyjechaliśmy w roli zespołu, który jest głodny wygrywania. To taka dziwna zależność, że z zespołami wyżej notowanymi gra nam się dużo lepiej, dlatego też spodziewaliśmy się, że możemy stanąć do fajnej walki. Niestety, bełchatowianie pokonali nas zagrywką i to w tym elemencie głównie ponieśliśmy porażkę. W pozostałych prezentowaliśmy się całkiem dobrze, mieliśmy kilka bloków, ale ich dobra zagrywka przesądziła o wyniku - ocenił Włodarczyk.
MVP w tym spotkaniu został Srećko Lisinac, który uzyskał 71% skuteczności w ataku. - Zagrał świetnie, ale to nie jest zasługa jednego zawodnika. Andrzej Wrona także był nie do zatrzymania. Wiem, na czym polega gra bełchatowian. Nigdy nie było tak, że to jedna osoba wygrywała mecze, a reszta tylko pomagała. Ważna jest praca całej drużyny, ktoś musi przyjąć, ktoś wystawić, aby ktoś inny mógł zakończyć akcję - skomentował Włodarczyk.
W ostatnich spotkaniach Wojciech Włodarczyk nie występował w pierwszej szóstce, trener dał mu szansę dopiero na parkiecie hali Energia. - Po serii porażek z potencjalnie słabszymi przeciwnikami trener musiał podjąć decyzje dotyczące składu personalnego. Zmienił atakującego i zmienił mnie, co przyniosło pozytywny efekt, bo Robert Täht prezentował się w ostatnich spotkaniach fenomenalnie. Nie mogę złościć się na trenera, że nie gram, skoro zespół realizuje swoje cele - powiedział.
Cuprum Lubin plasuje się na piątej pozycji w tabeli PlusLigi, nadal więc ma szansę na nawiązanie walki z najlepszymi. - Przywiązywanie wagi do tabeli w tym sezonie jest dosyć zgubne. Zdarza się, że będąc przeświadczeni o swoim mocnym miejscu przyjeżdżamy na mecz z kimś niżej notowanym i ponosimy porażkę. Tak też się dzieje z innymi drużynami, chociażby w meczu Skry z Łuczniczką Bydgoszcz. Za każdym razem, kiedy na boisku spotykają się dwie drużyny, może wydarzyć się wszystko, nie ma faworytów - zakończył Włodarczyk.