Wojciech Włodarczyk: Na ocenę pracy przyjdzie jeszcze czas
- Można porównywać moją formę patrząc na statystyki, ale jest to niewymierne. Dopiero po zakończonych rozgrywkach będę mógł ocenić swoją dyspozycję - mówi Wojtek Włodarczyk, przyjmujący Indykpolu AZS Olsztyn
Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn po rozegraniu 15 spotkań tegorocznego sezonu PlusLigi, zajmują wysoką, 5 lokatę. Podopieczni trenera Andrea Gardiniego na swoim koncie mają 11 wygranych i 5 przegranych. Olsztyńscy akademicy sprawili sobie wspaniały prezent na Święta Bożego Narodzenia – w pierwszym spotkaniu rundy rewanżowej, ekipa ze stolicy Warmii i Mazur pokonała przed własną publicznością Jastrzębskiego Węgla 3:1, a statuetkę MVP odebrał Wojtek Włodarczyk.
Początek 2017 roku będzie niezwykle ciężki dla zespołu z Olsztyna. Siatkarzy Indykpol AZS najpierw czeka wyjazdowe starcie w Pucharze Polski z Asseco Resovią Rzeszów (4 stycznia, godz. 16:30). Kilka dni później, olsztynianie udadzą się do Katowic, by rozegrać ligowy pojedynek z miejscowym GKS-em. O formie zespołu w pierwszej fazie rozgrywek, planach na drugą rundę i życzeniach na 2017 opowiada olsztyński przyjmujący – Wojciech Włodarczyk.
Jak spędziłeś Święta Bożego Narodzenia? Udało się Tobie choć na chwilę zapomnieć o siatkówce?
Wojtek Włodarczyk: - Święta minęły mi głównie w samochodzie, ponieważ przez te kilka dni przejechałem 1200 kilometrów - byłem w Andrychowie i Warszawie. To jest jednak jedyny moment, kiedy mogę przyjechać do domu i spotkać się z rodzicami. Mimo to cieszę się, że udało mi się odpocząć od siatkówki.
Tuż przed Świętami awansem rozegraliście pierwszy mecz rundy rewanżowej, w którym pokonaliście u siebie 3:1 ekipę Jastrzębskiego Węgla. Czy po tej wygranej uwierzyłeś, że jesteśmy w stanie walczyć o zajęcie miejsca w najlepszej czwórce?
- Uważam, że wciąż jest jeszcze za wcześnie na takie rozmowy. Stawianie dalekosiężnych planów nie wyjdzie nam na dobre. Przed sezonem każdy z nas po cichu liczył na poprawę wyników z poprzedniego sezonu i bycie wśród ośmiu najlepszych drużyn. Teraz wszyscy skupiamy się tylko na następnym spotkaniu, co wychodzi nam na dobre i mamy realne szanse na awans do najlepszej czwórki. Trzymając się właśnie takiego planu, możemy osiągnąć taki wynik.
Jakie czynniki według Ciebie składają się na dobrą postawę drużyny w tym sezonie?
- Wyrównany skład, który pozwala nam trenować na wysokim poziomie. Dzięki temu indywidualnie zwiększamy swoje umiejętności, co ma dodatni wpływ na cały zespół. Większość z nas nauczyła się siebie nawzajem i powoli wiemy, na co nas stać. Również trener wie, z kogo w danym momencie może skorzystać - w każdym spotkaniu szkoleniowiec przeprowadza kilka zmian, co daje fajny rezultat. Było to widać w ostatnim meczu z Jastrzębskim Węglem (3:1), kiedy zastąpił mnie na boisku Adrian Buchowski. Nie najlepiej czułem się wtedy w przyjęciu, dlatego poprosiłem go o pomoc, co wyszło nam na dobre. Nie mam sięc zego wstydzić i unosić honorem - jeśli takie rozwiązania mają dać nam dobry wynik, to tak trzeba robić.
Mówisz o zespołowości, a jak Ty czujesz się w naszej drużynie? Jesteś w stanie sam ocenić swoją postawę na przestrzeni kilku miesięcy?
- Na to przyjdzie czas po sezonie. Można porównywać moją formę patrząc na statystyki, ale jest to niewymierne. Punkty zdobywa się w różny sposób - raz tylko na początku seta, a innym razem w najważniejszych jego momentach. Dopiero po zakończonych rozgrywkach będę mógł ocenić swoją dyspozycję.
Jeszcze przed Świętami rozlosowano pary 1/8 Pucharu Polski – rywalem Indykpolu będzie Asseco Resovia Rzeszów, a mecz odbędzie się 4 stycznia w stolicy Podkarpacia. Jak oceniasz losowanie?
- Choć z jednej strony każdy miał równe szanse, to wydaje mi się, że pewien klucz powinien być zachowany. Nie do końca może być sprawiedliwe to, że druga drużyna w tabeli trafia na zespół, który plasuje się na piątej pozycji. Ponadto ponownie czeka nas długa, bo aż 10-godzinna podróż do Rzeszowa. Na całe szczęście mamy trochę więcej czasu na przygotowanie, bowiem rozegraliśmy mecz z Jastrzębskim Węglem jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia, gdy pozostałe ekipy rozegrają swoje mecze dopiero przed Sylwestrem. Jeśli chodzi o sam Puchar, to muszę przyznać, że nie wiele on daje - poza prestiżem, nie gwarantuje on udziału w elitarnej Lidze Mistrzów. Nie odpuścimy tego spotkania, ale przede wszystkim skupiamy się na lidze.
Rozegranie spotkania w ramach Pucharu Polski sprawia, że w ciągu tygodnia rozegracie dwa mecze (w sobotę 7 stycznia waszym rywalem będzie GKS Katowice). Jak podchodzisz do tych dwóch konfrontacji?
- Nie wypominając nikomu wieku, w większości jesteśmy młodym zespołem i każdy mecz jest dla nas ważną lekcją. Mimo, że przegraliśmy w lidze z Resovią 1:3, to po tym spotkaniu uwierzyliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć z najlepszymi zespołami. Nie ma dla mnie konfrontacji ważnych i mniej ważnych. W każdym meczu mamy coś sobie do udowodnienia - chociażby wygrana z Jastrzębskim Węglem wiele nam dała, ponieważ mieliśmy pewne rachunki do wyrównania. Tak samo będziemy podchodzić do meczu pucharowego, lecz parę minut po jego zakończeniu będziemy myśleć tylko i wyłącznie o spotkaniu z GKS-em Katowice.
Czego chciałbyś życzyć sobie oraz kibicom na nadchodzący rok?
- Sobie życzyłbym dużo zdrowia i szczęścia. Naszym kibicom życzę dobrego humoru i wyników podczas spotkań rozgrywanych w hali Urania. Pokazali już oni niejednokrotnie w tym sezonie, że zasługują na drużynę, która gra o coś więcej niż gra o 10 miejsce. Kibice przychodząc na nasze mecze, otrzymują sporą dawkę emocji i pozytywne wyniki. Mam nadzieję, że tak samo będzie również w 2017 roku.
Powrót do listy