Wojciech Żaliński: nie jesteśmy chłopcami do bicia
W siedmiu kolejkach pierwszej rundy fazy zasadniczej PlusLigi zwyciężyli tylko raz. Wygrana 14 listopada z Delectą nie była jednak punktem zwrotnym w występach radomskiego Jadaru. Po raz kolejny podopieczni trenera Mirosława Zawieracza polegli na własnym terenie – 0:3 z J.W.Construction OSRAM AZS Politechniką Warszawską. Mimo porażki Wojciech Żaliński podkreśla, że zawodnicy Jadaru „nie są chłopcami do bicia”.
PlusLiga: Jaka przyszłość czeka teraz Jadar?Wojciech Żaliński: Mam nadzieję, że będzie lepiej, bo gorzej być nie może. Mamy przed sobą jeszcze dwa mecze do końca tej rundy. Mam nadzieję, że się odbijemy, bo na razie jesteśmy na dnie. Gramy słabo w każdym elemencie. A psychika na pewno nie jest naszą mocną stroną, skoro przegrywamy tyle meczów. Nie mamy czym się podbudować, bo nie ma sukcesów.
- Niedawno za brak rezultatów z posadą trenera pożegnał się Rostislav Chudik. Czy to samo może spotkać trenera Mirosława Zawieracza?
- Zwolnienie trenera nie jest tutaj rozwiązaniem. Z kolei na zmiany kadrowe jest chyba za późno, bo zespołu nie buduję się w kilka dni. Nawet jakby przyszedł zawodnik najwyższej klasy, to byłoby mu ciężko się wkomponować. Co więcej, ta liga może być ciężka dla obcokrajowców, co pokazuje przykład naszych kubańskich kolegów. Nie można powiedzieć, że rozczarowują. Grają na takim poziomie, na jakim mogą. Nie są jakimś wielkim wzmocnieniem. Mamy problemy z komunikacją, co najlepiej widać na boisku.
- A jak pan oceni własną postawę na parkiecie? Mówiło się, że to pan właśnie – jako przyszły następca Mariusza Wlazłego, będzie filarem zespołu.
- To media tak mnie wykreowały, ja się z tym od razu nie zgadzałem. Wiedziałem, że liga jest ciężka. Zagrałem w niej parę meczów i wiem, że żeby być podporą dla zespołu, trzeba zagrać parę sezonów. Ja się taką podporą nie czuję i jak boisko pokazuje – nie jestem nią. Może za jakiś czas – zobaczymy, co przyniesie sezon.
- A może wasze występy to efekt problemów fizycznych?
- Fizycznie czujemy się bardzo dobrze, nie ma kontuzji w zespole. Małe dolegliwości wynikają z urazów fizycznych, a nie przemęczenia. Skaczemy wysoko, a nie przekłada się to na skuteczność w poszczególnych elementach.
- Nie czujecie się jak worek treningowy?
- Nie jesteśmy chłopcami do bicia. Pewnie większość nas za takich uważa, ale ja mam nadzieję, że pokażemy jeszcze, że się mylą! Powrót do listy