Wojciech Żaliński: to nie jest jazda figurowa
Lotos Trefl przegrał w Rzeszowie z Asseco Resovią 0-3 i była to już trzecia porażka z rzędu dla podopiecznych trenera Radosława Panasa. Siatkarze z Gdańska jak równy z równym walczyli do 19-20 punktu, potem już zdecydowanie inicjatywę przejmowali mistrzowie Polski.
- Nie jest to jazda figurowa i oceny za styl się nie liczą. Tak naprawdę parę dni temu dostaliśmy straszne baty z Bełchatowem, a dziś nasza postawa była troszeczkę, a może i dużo lepsza. Parę punktów zdobyliśmy więcej, ale w tabeli efekt jest taki sam więc nie ma się z czego cieszyć – mówi przyjmujący Lotosu Trefla, Wojciech Żaliński i dodaje. - To nie jest taki pierwszy mecz w naszym wykonaniu, kiedy do pewnego momentu walczymy jak równy z równym, a potem oddajemy inicjatywę. Teorii dlaczego tak się dzieje może być dużo i możemy je powielać. Każdy pewnie ma jakiś swój punkt widzenia na ten problem, ale ja nie wiem – mówi najskuteczniejszy w szeregach ekipy z Gdańska zawodnik, który podkreśla klasę mistrza Polski. - Wydaje mi się, że zagrali na minimum tego co jest potrzebne do pokonania takiego zespołu jak my. Zachowali się jednak jak rywal z klasą, wypunktowali nas wykorzystując wszystkie nasze słabe punkty – mówi Żaliński, którego zespół przegrał po raz trzeci z rzędu, a w perspektywie czekają pojedynki z ZAKSĄ i Jastrzębskim Węglem. - Można mówić o kryzysie bardziej w sensie naszej postawy niż wyników – stwierdza przyjmujący ekipy z Gdańska. - Nie wiem czy ktoś o zdrowych zmysłach spodziewał się, że będziemy wygrywać kolejny z Bełchatowem, Rzeszowem, ZAKSA i Jastrzębskim Węglem. Owszem są to zespoły, które można ugryźć co pokazał już Radom czy Olsztyn. Myślę, że te zespoły z dołu po prostu stać na taką pojedynczą no może podwójną niespodziankę ale nie seryjne wygrywanie – kończy Żaliński.
Powrót do listy