Wojny w domu nie będzie
Obrońca Pucharu Polski Domex Tytan AZS Częstochowa wyszedł obronną ręką z trudnej sytuacji w jakiej znalazł się po porażce u siebie 0:3 z Siatkarzem Wieluń. Jak podkreśla libero Paweł Zatorski ćwierćfinał nie jest kresem możliwości tego zespołu. - Chcemy w tych rozgrywkach powalczyć, aby puchar pozostał w Częstochowie - mówi Paweł Zatorski.
Plusliga: Będzie wojna w domu? Twój tata przecież pracuje w firmie, która jest głównym sponsorem Siatkarza, a Ty przyłożyłeś rękę do wyeliminowania tego zespołu.
Paweł Zatorski: Nie, nie, wojny na pewno nie będzie. Rodzice są jednostronnymi kibicami i nie ma podziałów jeżeli chodzi o sponsoring czy miejsce zamieszkania. Najlepszy przykład, gdy graliśmy ze Skrą, a ja przecież jestem rodowitym bełchatowianinem, ale rodzice wiedzieli komu kibicować. (śmiech)
- To w takim razie już tak na poważnie. Odrobiliście w Wieluniu bardzo duże straty z Częstochowy. Mieliście 17 punktów w plecy.
- Na pewno była to spora różnica. Wiele osób spisało nas już na straty. My się w zasadzie do tego przyzwyczailiśmy, bo od początku sezonu wróżono nam blamaże w każdym meczu. Mam nadzieję, że każde nasze zwycięstwo pokazuje niedowiarkom, iż potrafimy grać w siatkówkę. Wiadomo, że jak to w życiu bywa, nie zawsze wszystko wychodzi, ale dzisiaj udowodniliśmy, że jak jest wiara w sukces to można i taką stratę odrobić.
- Ten pierwszy set, wygrany 25:13 zdecydował o waszej wygranej i awansie do ćwierćfinału?
- Myślę, że tak, bo naprawdę ostro potraktowaliśmy od początku siatkarzy z Wielunia. Byliśmy bardzo zmotywowani. Przed meczem trener powiedział w szatni takie słowa, że nie będę ich powtarzał, ale mobilizacja była pełna. Dzięki temu uwierzyliśmy, że możemy awansować.
- Ostatnio macie same sukcesy. Awans do szesnastki w Lidze Mistrzów, awans w Pucharze Polski. Gdyby tak jeszcze w Pluslidze...
- Urywamy punkty najlepszym zespołom, ale zajmujemy dopiero siódmą lokatę, bo zbyt często mamy wahania formy. To się zdarza każdej drużynie, a nam szczególnie bo jesteśmy młodymi zawodnikami. Dla mnie przecież gra w Pluslidze to debiut. To naprawdę ciężki sezon, bo oprócz ligi mamy też Puchar polski i Ligę Mistrzów. Dodatkowe mecze i wyjazdy kosztują wiele sił, dlatego czasami brakuje nam świeżości. Teraz wielu myślało, że Puchar Polski skończy się dla nas. Na szczęście gramy dalej, mamy przed sobą dwa następne pojedynki i chcemy w nich powalczyć, aby puchar pozostał w Częstochowie.