Wszystkie oczy zwrócone na Łódź
W weekend oczy całej siatkarskiej Europy zwrócone będą na Łódź, gdzie już po raz trzeci najlepsze klubowe zespoły powalczą o prymat na Starym Kontynencie. Dziś wszyscy cieszyli się, że znów zagrają przed polską publicznością. Kto będzie najszczęśliwszy w niedzielny wieczór?
Arkas Izmir to w gronie pretendentów kopciuszek, dla którego sam awans do turnieju finałowego jest już dużym sukcesem. - Jesteśmy pierwszym zespołem w historii tureckiej siatkówki, który awansował do Final Four. Mamy komfortową sytuację, bo chyba trochę nas się nie docenia. Spróbujemy zrobić niespodziankę – zapowiedział kapitan, Bulent Kandemir.
Turecki klub pod wodzą wybitnego fachowca Glenn’a Hoaga odprawił z kwitkiem ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle i Lokomotiw Nowosybirsk. - Nie czuję się tak komfortowo, jak kapitan mojego zespołu (śmiech). Przygotowujemy się do tego turnieju tak, jak do każdego ważnego meczu. Może i jesteśmy niespodzianką, ale nie sensacją – podsumował trener Arkasu.
Podobnego zdania są bełchatowianie, dlatego nie ma mowy o zlekceważeniu swojego przeciwnika.
- Są dla nas bardzo wymagającym rywalem. Wyeliminowali jednego z naszych najpoważniejszych przeciwników w lidze - ZAKSĘ oraz zdobywcę Pucharu Rosji - Lokomotiw Nowosybirsk, ale zgadzam się z trenerem Arkasu, że wcale nie znajdują się w takiej komfortowej sytuacji – zaznaczył Jacek Nawrocki.
- Mają swoje mocne strony, którym będziemy musieli się przeciwstawić. Na pewno ich atakujący - Liberman Agamez to atut tej drużyny. Jest silny, skacze wysoko i kończy ważne piłki – ocenia Mariusz Wlazły.
Gwiazdą drugiego półfinału (dla wielu to przedwczesny finał) będzie Osmany Juantorena, który po sezonie zamieni koszulkę Trentino na Zenitu Kazań.
- Na razie skupiamy się na tym turnieju, a w nim Osmany Juantorena będzie grał w Trento, a nie w Zenicie – powiedział Wladimir Alekno.
Trener mistrza Rosji nie ma wprawdzie na koncie tylu wygranych w Lidze Mistrzów, co Radostin Stojczew, ale już teraz śmiało można powiedzieć, że okazał się królem transferowego polowania.
- Nie mogę pochwalić się, tak jak mój kolega Radostin, że jesteśmy czwarty raz w Final Four. Polska jest na świecie miejscem numer jeden, jeśli chodzi o siatkówkę i organizację siatkarskich imprez. To dobrze, że zagramy tutaj.
Stoychev nie komentował transferowej karuzeli. Cieszył się przede wszystkim na myśl o kolejnej rywalizacji najlepszych w Atlas Arenie.
- Jestem zadowolony, że wracamy do Łodzi. To wielka przyjemność grać w tym miejscu i przy tak licznej publiczności. Jestem przekonany, że - jak zwykle w Polsce - będzie to wielkie święto siatkówki – zakończył szkoleniowiec Trentino.
Matey Kaziyski wierzy, że to on po raz kolejny wzniesie puchar dla najlepszego zespołu Starego Kontynentu. - Mam nadzieję, że nasz zespół pokaże dobrą siatkówkę i będzie najlepszy w turnieju. Czwarty raz jesteśmy w Final Four i to jest powód do dumy. To cudowne uczucie. Naszą pewność siebie czerpiemy z ogromnej motywacji i chęci zdobycia tego pucharu, który tutaj stoi – wyznał, spoglądając wymownie w kierunku trofeum.