Wtorek z CEV Ligą Mistrzów: PGE Skra Bełchatów - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3
Nadal nie ma mocnych na graczy Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. W PlusLidze kędzierzynianie mają bilans 19-0, a w CEV Lidze Mistrzów już 4-0. We wtorek kędzierzynianie wygrali pierwszy mecz turnieju Ligi Mistrzów w Bełchatowie z PGE Skrą. Choć trzeba przyznać, że bełchatowianie mocno postawili się najlepszej dziś polskiej drużynie.
We wcześniejszych dotychczasowych starciach górą była ekipa z Kędzierzyna-Koźla, która w meczu o Superpuchar Mistrzów Polski w Arłamowie wygrała 3:1, w PlusLidze też zwyciężyła 3:1 w Bełchatowie i 3:2 u siebie, a w meczu Ligi Mistrzów, w hali Azoty, wygrała 3:0. Gracze Grupy Azoty ZAKSY z kompletem punktów prowadzą w grupie A Ligi Mistrzów, a bełchatowianie są tuż za nimi, mając trzy punkty mniej. Obie polskie drużyny bez problemów pokonały bowiem tureckie Fenerbahce HDI Stambuł i belgijski Lindemans Aalst.
Ten mecz mógł się zacząć dla bełchatowian zresztą lepiej, bo po bloku na Kamilu Semeniuku w pierwszym secie PGE Skra prowadziła 21:19 i... straciła trzy punkty z rzędu, w tym dwa po blokach na Taylorze Sanderze po, trzeba to oddać, niezbyt dokładnych wystawach Grzegorza Łomacza. Jeszcze po skutecznym ataku Sandera bełchatowianie wygrywali 23:22, ale to było ich ostatnie slowo w tej partii, bo trzy kolejne punkty zdobyli goście z Kędzierzyna-Koźla.
Pechowa porażka - a może i nie pechowa, bo ZAKSA w tym sezonie wychodziła często ze sporych opresji i jej zwycięstwa w końcówkach stały się może nawet wizytówką drużyny - nie wpłynęła źle na ekipę PGE Skry, która zaczęła odważnie, bez kompleksów i szybko uzyskała nawet pięciopunktową przewagę. Trzeba jednak pamiętać, kto stał po drugiej stronie siatki, bo kędzierzynianie mozolnie odrabiali straty, aż po ataku Jakuba Kochanowskiego doprowadzili do remisu po 18. Ostatecznie złamał ich chyba kapitalną zagrywką Mateusz Bieniek, bo po tego serwisie PGE Skra znów odskoczyła na więcej, niż punkt, a poza tym ZAKSA nie wróciła już do walki.
Były też w tym meczu dwa sety bez większej rywalizacji - trzeci i czwarty. W tym pierwszym górą byli goście, w tym drugim gospodarze. O ile w trzeciej partii Grupa Azoty ZAKSA bardzo powoli odskakiwała od PGE Skry, o tyle w czwartym bełchatowianie zrobili to właściwie w jednym ustawieniu, gdy trzy (!) asy serwisowe z rzędu posłał Mateusz Bieniek, a przy czwartej zagrywce piłka wróciła na stronę bełchatowian i padła łupem Karola Kłosa. Chwilę później w ataku pomylił się Łukasz Kaczmarek i PGE Skra wygrywała 18:11. Już wtedy było wiadomo, że w hali Energia obejrzymy tie-break.
To był drugi tie-break tych drużyn w tym sezonie - w PlusLidze tylko PGE Skra potrafiła odebrać punkt kędzierzynianom - i po raz drugi wygrali go kędzierzynianie. Gracze Grbicia od początku uzyskali dwa-trzy punkty przewagi i kontrolowali przebieg gry, powiększając przewagę. Bełchatowski zespół jest kolejnym, który nie zdołał złamać sprawnie działającej kędzierzyńskiej maszyny. Ciekawe, czy komuś się to w końcu uda, bo Grupa Azoty ZAKSA pokazuje raz za razem, że gdy przychodzi ważny moment meczu potrafi wznieść się na wyżyny. Trudno cokolwiek dziś zarzucić PGE Skrze, bo zagrała jeden z najlepszych - a może i najlepszy - meczów w tym sezonie, ale na drużynę z Kędzierzyna-Koźla to nadal jest za mało.
W drugim meczu grupy A Fenerbahce HDI pokonało Lindemans 3:0 (25:14, 25:19, 25:19). W środę PGE Skra zagra z Lindemans (godz. 18), a Grupa Azoty ZAKSA z Fenerbahce (20.30). Dzień później obie polskie drużyny będą rozpoczynać swoje mecze o tych samych porach, tylko wymienią się przeciwnikami. Wszystkie spotkania pokaże telewizja Polsat Sport.
PGE Skra Bełchatów - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (23:25, 25:21, 20:25, 25:19, 10:15)
Powrót do listy