Wtorek z CEV Ligą Mistrzów: VERVA Warszawa ORLEN Paliwa - Sir Sicoma Monini Perugia 1:3
Sir Sicoma Monini Perugia, zespół zbudowany z gwiazd i prowadzony przez trenera mistrzów świata. Z taką drużyną we wtorkowy wieczór mierzyli się w trzeciej kolejce CEV Ligi Mistrzów gracze VERVY Warszawa ORLEN Paliwa. Niestety, wicemistrzowie Polski przegrali 1:3 (17:25, 25:23, 21:25, 23:25)
- Mam nadzieję, że sprawimy niespodziankę, bo taką by chyba było nasze zwycięstwo - zapowiadał to spotkanie Andrzej Wrona, środkowy VERVY. A jego kolega Bartosz Kwolek cieszył się na spotkanie z trenerem Vitalem Heynenem. - Wreszcie będzie można pokłócić się z nim bez większych konsekwencji - żartował.
Początek meczu wskazywał, że wicemistrzowie Polski rzeczywiście chcą zdenerwować Heynena. VERVA grała z werwą, ambitnie, a przede wszystkim z wiarą. Niestety, umiejętności są w tej rywalizacji po stronie drużyny w Włoch. Po ataku Wilfredo Leona gracze z Perugii odskoczyli na dwa punkty, trener Andrea Anastasi poprosił o przerwę, ale na nic to się nie zdało. Za chwilę było 19:14, później 22:15 i Sir Sicoma Monini bez problemów wygrali w pierwszym secie 25:17.
W drugiej partii warszawski zespół już zagrał znacznie bardziej rozsądnie i przez większą część gry wynik oscylował wokół remisu. Wreszcie przy 19:19 Leon zahaczył o siatkę przy ataku, a za chwilę skutecznie kontrę wykończył Bartosz Kwolek i VERVA wyszła na dwupunktowe prowadzenie. Wprawdzie bardzo niedługo później rywale za sprawą Oleha Płotnickiego odrobili straty, ale po asie serwisowym Antoine'a Brizarda dwie piłki setowe mieli wicemistrzowie Polski. Pierwszą rywale obronili, ale przy drugiej Aleksandar Atanasijević zaserwował daleko w aut i na tablicy wyników pojawił się wynik 1:1.
Szkoda, że w następnym secie warszawscy gracze nie zdołali pójść za ciosem, bo na pewno była na to szansa. Było kilka zrywów, były dwie świetne zagrywki z rzędu Brizarda, było kilka efektownych ataków Kwolka, ale jednak był też pokaz siły włoskiego zespołu. Gdy trzeba było Leon i spółka przyspieszali i odskakiwali od gospodarzy. Choć kibice na Torwarze mocno pomagali, to jednak polski zespół nie dał rady wyjść na prowadzenie.
Nie da się ukryć, że warszawska drużyna zrobiła wszystko, żeby wygrać czwartego seta i doprowadzić do tie-breaka. Początek tej partii pokazywał, że jest to możliwe. Trener Vital Heynen chciał dać odpocząć Aleksandarowi Atanasijeviciowi, ale przy stanie 9:5 Heynen nie wytrzymał i serbski atakujący wrócił na boisko. Niestety, w połowie seta gracze z Perugii odrobili straty, a później wyszli na prowadzenie. I gdy wydawało się, że emocji już nie będzie sędzia Erdal Akinci odgwizdał rywalom piłkę rzuconą. Było 22:23, ale niestety wtedy Jan Król zepsuł zagrywkę. Pierwszą piłkę meczową obronił Piotr Nowakowski, po czym Kevin Tillie zaserwował asa i doprowadził do gry na przewagi!
To były ostatnie miłe momenty dla kibiców VERVY w tym meczu. Najpierw Leon - wybrany najlepszym zawodnikiem tego meczu - skończyl atak, a za chwilę Luciano De Cecco blokiem zatrzymał Bartosza Kwolka i włoski potentat wygrał na Torwarze 3:1. Ale nie było mu łatwo.
Powrót do listy