Wtorek z PlusLigą: GKS Katowice - MKS Będzin 3:1
GKS Katowice pokonał MKS Będzin 3:1 (25:21, 25:19, 24:26, 25:22) w meczu 19. kolejki PlusLigi. MVP Miłosz Zniszczoł. Gospodarze zdobyli kolejne cenne punkty i w dobrych nastrojach mogą uda się na święta. Po tym zwycięstwie awansowali na piąte miejsce w tabeli.
Katowiczanie zajmują szóste, będzinianie czternaste, ostatnie miejsce w tabeli. Zawodnicy trenera Grzegorza Słabego w ostatnim meczu pokonali po raz pierwszy w swojej PlusLigowej historii Cuprum Lubin (3:2). Była to twarda walka. - W tym sezonie nic nie przychodzi łatwo, ale ta grupa walczy na boisku zaciekle o każdy punkt, dlatego one są tym bardziej cenne, bo wyszarpane. Dobrze graliśmy w obronie i mogliśmy się pokusić o wygranie meczu za trzy punkty, ale najwidoczniej czegoś zabrakło - ocenił po meczu trener Słaby, dla którego historyczna wygrana z lubinianami była doskonałym prezentem na obchodzone tego dnia 37. urodziny.
W pierwszym secie równo było do stanu 10:10. Od tego momentu katowiczanie zaczęli uzyskiwać coraz wyraźniejszą przewagę i po kontrze prowadzili 18:13. Będzinianie ze swoim asem Faryną dwoili się i troili, ale odmienić losów partii nie potrafili. Po dwóch asach tego ostatniego było tylko 23:21, ale następna jego zagrywka wylądowała na aucie. W następnej akcji Kwasowski zakończył seta.
Obraz gry nie zmienił się w drugim secie. GKS dalej grał dobrze i skutecznie. Gospodarze wykorzystywali błędy siatkarzy MKS-u. Prowadzili m.in. 10:7 i 16:13. Po akcji Nowakowskiego i zagrywce Santany w siatkę katowiczanie byli już pewni co najmniej punktu w tym spotkaniu.
W obu ekipach doszło do zmian w szóstkach na trzeciego seta. Do pewnego momentu wydawało się, że będzie tak, jak w dwóch poprzednich setach, ale Rafał Faryna zagrał trzy asy z rzędu (8:10) i katowiczanom trzeba było wracać do pełnej mobilizacji. Goście nie odpuszczali.Końcówka seta stała pod znakiem challenge'ów i nerwowości po stronie GKS-u. W grze na przewagi znów kluczowa okazał się serwis gości; partię zakończył Bobrowski asem.
Początek czwartej partii to punktowe serwisy Zniszczoła i Buchowskiego (4:1, 6:2). Goście walczyli, ale GKS również nie odpuszczał i prowadził 13:9, a następnie starał się pilnować tej przewagi. Jednak po bloku na do tej pory świetnie grającym Jaroszu było już tylko 22:21. Jednak podopieczni trenera Grzegorza Słabego wykrzesali jeszcze siły na finisz i dwie wygrane wideoweryfikacje sprawiły, że zakończyli rok trzema punktami!
.
Powrót do listy