Wtorek z PlusLigą: PGE Skra Bełchatów – Jastrzębski Węgiel 0:3
Hitowe starcie w Lidze Mistrzów Świata. Bełchatowianie chcieli się odegrać za ostatnie niepowodzenie na Torwarze, ich rywale chcieli przerwać serię porażek. Osłabiona kadrowo PGE Skra nie była w stanie powstrzymać rozpędzonych przeciwników.
Statystyki meczu: http://www.plusliga.pl/games/id/1100731.html#stats
W historii zawodowej ligi obie ekipy spotykały się dotąd aż 73 razy. PGE Skra wygrała 47 razy, Jastrzębski Zdrój 26. Co ciekawe, aż 4 ostatnie ligowe mecze padły łupem Jastrzębskiego.
Przed meczem okazało się, że bełchatowianie mają kolejne kłopoty zdrowotne. W ostatnim starciu w Warszawie nie grali kontuzjowany Artur Szalpuk, Kacper Piechocki i Mariusz Wlazły, teraz dodatkowo z walki wypadł Milad Ebadipour. Włazły i Piechocki wrócili wprawdzie do wyjściowego składu, lecz trener Michał Mieszko Gogol nie mógł korzystać z dwójki podstawowych przyjmujących. PGE Skra wyszła więc w ustawieniu z Milanem Katiciem i Piotrem Orczykiem. Z kolei w ekipie Jastrzębskiego nadal grać nie może Julien Lyneel, który na boiska może wrócić dopiero za jakiś czas.
Od początku spotkania widać było, że goście chcą wykorzystać kłopoty kadrowe bełchatowian – starali się grać agresywnie w polu serwisowym oraz na siatce. PGE Skra walczyła, miała nawet moment prowadzenia w tej partii, lecz inicjatywa należała do gości. Jastrzębianie wygrali do 22, mając przewagę w najważniejszych momentach.
Drugi set miał podobny przebieg, z tym że zdecydowanie lepiej zaczął go kapitan PGE Skry Mariusz Wlazły, który skończył kilka ataków z rzędu (w pierwszym razem nie zdobył punktu w sześciu próbach). Później jednak znowu się pomylił i trener Gogol wprowadził na boisko Dusana Petkovicia. Serb odrobinę ożywił grę miejscowych, jednak to nie wystarczyło na równo prezentujących się rywali. Gdy pojawiał się jakiś problem, niwelowali go albo Dawid Konarski albo Tomasz Fornal.
Trzecią partię również lepiej rozpoczęli goście, którzy cały czas prowadzili. Trener Gogol szukał niestandardowych rozwiązań i do drugiej linii wprowadził Roberta Milczarka jako przyjmującego. Nominalny libero obronił kilka akcji i pozwolił PGE Skrze zbliżyć się do rywali na punkt. Później jednak przy dobrych zagrywkach Konarskiego goście odskoczyli na kilka oczek i tego prowadzenia nie oddali już do końca.
Jastrzębianie wygrali piąty z rzędu ligowy mecz z PGE Skrą i zbliżyli się na trzy punkty do trzeciego miejsca w tabeli, które zajmuje właśnie PGE Skra.
MVP meczu: Dawid Konarski.
Powrót do listy