Wtorek z PlusLigą: Ślepsk Malow Suwałki - VERVA Warszawa ORLEN Paliwa 0:3
Siatkarze VERVY Warszawa ORLEN Paliwa utrzymają prowadzenie w PlusLidze. W inauguracyjnym meczu 16. kolejki rozgrywek Ślepsk Malow Suwałki przegrał z warszawskim zespołem 0:3 (22:25, 21:25, 23:25). Nagroda MVP trafiła do rąk przyjmującego warszawskiej drużyny Igora Grobelnego.
Do Suwałk przyjechał lider PlusLigi, który w sobotę wykorzystał potknięcie Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i wygrywając we własnej hali z Visłą Bydgoszcz wskoczył na prowadzenie w tabeli. I choć suwalski zespół punktowo wiele nie ustępował stołecznym graczom - popatrzmy na wyniki poszczególnych setów - to jednak gołym okiem widać było różnicę. Gdy gracze trenera Andrzeja Kowala zbliżali się w środowych fazach setów do zespołu trenera Andrei Anastasiego, ci natychmiast przyspieszali i uciekali na kilka punktów. Gdy dochodziło do kluczowych faz w setach - Ślepsk Malow nie zbliżal się do VERVY. Po prostu - warszawscy gracze na to nie pozwalali.
Doskonale było widać to w trzeciej partii, w której Ślepsk Malow postawił wszystko na jedną kartę, odrobił w pewnym momencie trzypunktową stratę i miał powody sądzić, że gra będzie wyrównana. Za chwilę jednak, głównie za sprawą Igora Grobelnego i Bartosza Kwolka, VERVA wygrywała znów trzema punktami. Podobnie było w końcówce tej partii - znów gospodarze odrobili część strat, by za chwilę otrzymać jasny sygnał od VERVY, że dłużej, niż trzy sety, ten mecz nie potrwa.
W siatkówce, zwłaszcza we własnych halach, teoretycznie słabsze zespoły mogą zaskoczyć mocniejszych rywali przede wszystkim zagrywką. Suwalskiemu zespołowi - delikatnie mówiąc - to nie wyszło. Przez dwa pierwsze sety zespół Kowala nie zdołał zaserwować ani jednego asa, za to marnował średnio po pięć - sześć zagrywek. Żeby było jasne - stołeczny zespół tez na zagrywce nie błyszczał, gracze Anastasiego też sporo się mylili, ale jednak częściej robili szkody po drugiej stronie siatki. Tymczasem zagrywka Ślepska była, jak nazywają to zwłaszcza starsi komentatorzy tenisa ziemnego, podaniem.
Wysoki poziom przyjęcia VERVY Warszawa przekładał się oczywiście na dobre statystyki w ataku, choć Antione Brizard nie grał we wtorek w Suwałkach tak świetnie, jak choćby na początku roku w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Berlinie. Inna sprawa, że stołeczny zespół przez większą część tego meczu sprawiał wrażenie, jakby się oszczędzał i planował wygrać to starcie jak najmniejszym nakładem sił. Jeśli rzeczywiście tak było, to ekipie Anastasiego udało się to w stu procentach.
Gdy jednak Nicolas Szerszeń, najlepszy gracz Ślepska Malow Suwałki nie tylko w tym meczu, włączył zagrywkę w trzecim secie i zagrał dwa asy z rzędu, od razu pobudził nieco zgaszonych po dwóch przegranych partiach kibiców swojej drużyny. Swoją drogą już dziś widać, jak sporym wzmocnieniem PlusLigi w każdym aspekcie jest suwalski klub, bo nie tylko sportowo i organziacyjnie naprawdę daje radę, ale także do kibiców wypełniających efektowną halę Suwałki Arena nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Dziś na VERVĘ zespół jeszcze jest za słaby, ale to przecież może się zmienić, tym bardziej, że Suwałki od kilku miesięcy żyją siatkówką.
Ślepsk Malow po poraźce z VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa niczego jeszcze nie traci. Suwalski zespół nadal walczy o miejsce w fazie play-off.
Powrót do listy