Wtorek z Pucharem CEV: PGE Skra Bełchatów - CSM Arcada Galati 3:2
PGE Skra Bełchatów pokonała CSM Arcada Galati 3:2 (25:21, 26:24, 19:25, 21:25, 15:13) w pierwszym meczu 1/4 finału Pucharu CEV.
Rywalizacja w Pucharze CEV wkroczyła w decydującą fazę. Rywal PGE Skry to aktualny mistrz Rumunii. PO ten tytuł zespół sięgał także w sezonach 2018/2019 i 2019/2020. W rozgrywkach 2017/2018 siatkarze Arcady wywalczyli drugie miejsce w lidze, natomiast w dwóch poprzednich sezonach dwa brązowe medale. Ponadto zdobyli też Puchar (2017) i dwa Superpuchary Rumunii (2017, 2019).
PGE Skra do ćwierćfinału Pucharu CEV awansowała po dwumeczu z bułgarskim Neftohimikiem Burgas. Z kolei rumuński zespół we wcześniejszej rundzie ograł United Volley Frankfurt i spotkał się właśnie z bełchatowskim klubem. Nie ma co ukrywać, że to PGE Skra była faworytem spotkania, choć trener Slobodan Kovac wystawił najmocniejszy możliwy skład.
Mimo to, Arcada stworzyła PGE Skrze sporo problemów w pierwszym secie. Rumuni przede wszystkim znakomicie zagrywali, a bełchatowianie mieli kłopoty z przyjęciem. Do tego dołożyli dobry blok, przez co prowadzili już 8:4. Na szczęście gospodarze również zaczęli zatrzymywać Arcadę na siatce i lepiej zagrywać. Ostatecznie wygrali pierwszego seta 25:21.
W drugiej partii PGE Skra też się męczyła z zespołem z Rumunii. Wręcz to Arcada uciekała bełchatowianom, ale na szczęście nie zdołała osiągnąć aż tak dużej przewagi. Ciekawie zrobiło się w ścisłej końcówce, kiedy to drużyna z Rumunii była blisko od zwycięstwa w secie, ale świetnym blokiem popisał się Milad Ebadipour, który za chwilę skończył też kontratak (23:22). Tutaj warto też wyróżnić Mikołaja Sawickiego, który wszedł zadaniowo na zagrywkę przy piłce setowej i zakończył partię! PGE Skra prowadziła już 2:0!
Niestety trzeci set należał do przyjezdnych. PGE Skra, mimo że lepiej przyjmowała, niż wcześniej, to nie kończyła swoich ataków. Przy stanie 8:13 trener Kovac poprosił o czas, ale na niewiele to się stało. Tym razem do Arcada wygrała i to dość wyraźnie, bo 25:19.
Od początku czwartej partii bełchatowianie grali już z Robertem Tahtem, który zastąpił Ebadipoura. Niestety, wyrównana gra toczyła się tylko przez kilkanaście akcji, a potem znów zaczęła dominować Arcada. Rumuni doskonale bronili, wykorzystywali kontrataki, a PGE Skra wciąż była zablokowana. Przy stanie 11:17 Kovac ponownie poprosił o czas. Co prawda bełchatowianie odrobili kilka punktów, to jednak wciąż Rumuni prezentowali się lepiej. Nie pomogło nawet kilka dobrych zagrywek Aleksandara Atanasijevicia i do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był tie-break.
Bełchatowianie wiedzieli, że nie ma już czasu na słabsze chwile. Sygnał do ataku dał Atanasijevic, który posłał dwie punktowe zagrywki. Swoje dołożył również Kooy - tym razem w bloku (9:6). PGE Skra nie oddała już zwycięstwa w tym meczu. Mimo problemów, wygrała 3:2 i ma zaliczkę przed drugim spotkaniem.
Rewanż za tydzień w Rumunii. Zwycięzca pary zagra w półfinale z wygranym dwumeczu CEZ Karlovarsko - Tours VB. Z kolei następne spotkanie PGE Skrę czeka już w sobotę, kiedy to w PlusLidze zmierzy się z Projektem Warszawa (godz. 17.30). Bilety dostępne na bilety.skra.pl.
GE Skra: Łomacz, Ebadipour, Kłos, Atanasijević, Kooy, Bieniek, Piechocki (libero) oraz Mitić, Taht, Sawicki, Schulz
Arcada: Rangel, Sestan, Talpa, Bala, Raic, Sobirov, Kantor (libero) oraz Rata, Toro Ramello, Teleleu, Butnaru, Darlaczi