Wybór trenera kadry czyli ciągniemy Ryszarda Boska za język
Wybór nowych trenerów obu reprezentacji tuż tuż. Coraz więcej głosów, typów, komentarzy. Czyli wszystkiego, czego w kontaktach z mediami unika selekcjoner kadry w latach 2000 – 2001 – Ryszard Bosek. My jednak wzięliśmy dyrektora sportowego AZS-u Częstochowa na tapetę.
Na pytanie „kto zostanie nowym trenerem?” odpowiedź oczywiście nie padła. Nie było typowania, bawienia się w obstawianie. Nie chcąc zaszkodzić czy też pomóc kandydatom Ryszard Bosek nie podaje swoich faworytów i nie porównuje szans. Zasłania się komisją, na której barkach leży podjęcie decyzji. Jako jej nie-członek były trener kadry nic przecież nie wie... Z komisją kandydaci będą jeszcze rozmawiać. I to właśnie indywidualne spotkanie „w dwanaścioro oczu” jest zdaniem Boska rozstrzygające.
– Ważne jest, jakie trenerzy będą mieli plany i co będą chcieli osiągnąć. I jakie wyniki narzuci im związek. Nie koniecznie kandydaci muszą się tego podjąć. Trudna jest sytuacja żeńskiej reprezentacji, bo trzeba ją poskładać od początku. W męskiej z kolei szykuje się zmiana generacji. Programy są przyzwoite. Zobaczymy, jak trenerzy wcielą to w życie. Jeśli chodzi o najważniejsze kryterium, którym moim zdaniem powinna kierować się komisja, to są to wyniki trenera i doświadczenie. Cała reszta leży w gestii związku, który zabezpiecza bardzo dobre warunki. Istotna jest też znajomość realiów polskich i zawodników - powiedział mistrz olimpijski i świata.
Zatem Polak? – Tego nie powiem, ale być może trener, który pracuje w Polsce - mówi. Z opisu jasno więc widać, kto jest faworytem naszego rozmówcy. – Daniel Castellani jest doświadczonym trenerem. Był na dwóch igrzyskach jako selekcjoner, trenował już kilka reprezentacji. W Polsce ma mocny zespół.
Mówiąc o ewentualnej kandydaturze szkoleniowca Skry, Bosek płynnie porzuca tryb przypuszczający. O przyszłości reprezentacji pod wodzami Argentyńczyka mówi już jak o fakcie dokonanym: - Czy Castellani sobie poradzi będzie wiadomo po pierwszym czy drugim roku - dodaje.
Najwyraźniej Ryszard Bosek już wybrał. Bez względu jednak na to, kto zajmie miejsce na trenerskim stołku, medalista z Montrealu życzyłby sobie, żeby był bardziej efektywny niż Raul Lozano. – Co prawda zdobył wicemistrzostwo świata, ale nie zrobił tego co obiecał, czyli nie zdobył medalu igrzysk olimpijskich. Jego odejście jest uzasadnione. Zawsze jakaś era się kończy - powiedział.
Czy kończy się też era niektórych zawodników? Ryszard Bosek sam zasugerował, że męską kadrę czeka „zmiana pokoleniowa”. Sam jednak najchętniej chyba niewiele by zmienił.
– W reprezentacji powinni być najbardziej wartościowi zawodnicy, bez względu na wiek. Najlepszym rozwiązaniem jest koktajl doświadczonych zawodników z młodymi. Nich wygra lepsza kondycja, technika, zgranie, przydatność dla zespołu, a nie wiek – stanowczo stwierdza.
Rok 2008 dobiega końca. Zdaniem naszego rozmówcy był to dobry okres w historii polskiej siatkówki. Bardziej ze względu na ogólny rozwój popularności dyscypliny w naszym kraju, niż osiągnięcia. O nich Bosek wspomina, ale w kontekście 4-letniej kadencji.
– W przekroju czterech lat siatkówka się rozwinęła, były wyniki reprezentacyjne. W tym roku zabrakło medalu na olimpiadzie. Robiliśmy sobie tutaj duże nadzieje. Jesteśmy zawiedzeni. Teraz szykujemy się na następne igrzyska. Jeśli tam udałoby się wywalczyć medal, to pewnie mistrzostwach świata z rozpędu by nam dobrze wypadły. Olimpiada jest bardzo prestiżowa, ale i na MŚ w Polsce chcielibyśmy stanąć na pudle - mówi dyrektor sportowy AZS-u Częstochowa.
Noworoczne życzenia, powinny więc obejmować okres nie dwóch, nie czterech, a sześciu lat w przód! W nadchodzącym roku 2009 mniej się bowiem będzie działo na międzynarodowych arenach.
– Pierwszy rok po igrzyskach zawsze jest luźniejszy, ale jest to czas na zorganizowanie obydwu reprezentacji. Przyjdą nowi trenerzy i będą musieli pokazać, w jakim kierunku chcą pójść. Musimy wykorzystać to, że jest taki boom na siatkówkę. Musimy mieć wyniki na pewnym poziomie, bo są one ważne dla rozwoju naszej dyscypliny – przyciągają ludzi na hale - mówi.
Tymczasem w najbliższych dniach przyciągać nas będzie zapach świątecznych ciast… A pod choinkę prezenty. Który z kandydatów znajdzie pod świątecznym drzewkiem tylko rózgę, a który pięknie zapakowany dres z orłem na piersi? Dowiemy się 17-go stycznia.