Wydarzenie 19.kolejki: rekordowy mecz Łuczniczka Bydgoszcz – Espadon Szczecin
W 19. kolejce rozgrywek PlusLigi nie brakowało emocji, choć jak się okazało te największe spłynęły na kibiców z najmniej oczekiwanej strony. Starcie Łuczniczki Bydgoszcz i Espadonu Szczecin pobiło wszelkie rekordy siatkarskiej ligi zawodowej w Polsce.
Wśród najważniejszych wydarzeń 19.kolejki redakcja portalu plusliga.pl zwróciła uwagę na ciągnącą się passę zwycięstw w lidze ONICO Warszawy, kolejną odsłonę „Świętej Wojny” między PGE Skrą Bełchatów i Asseco Resovią Rzeszów, rozstrzygniętą dopiero w tie-breaku na korzyść żółto-czarnych, a także na sensacyjnie długie spotkanie Łuczniczki Bydgoszcz i Espadonu Szczecin. Trzeba otwarcie przyznać, że to właśnie wydarzenia nad Brdą były najszerzej komentowane podczas zakończonej w niedzielę 19.kolejki.
Mecz Łuczniczki Bydgoszcz i Espadonu Szczecin nie zanosił się na fascynujące starcie. Obie ekipy przystąpiły do spotkania po przegranych w poprzedniej kolejce i choć jasne było, że tak jedni, jak i drudzy będą chcieli sięgnąć po punkty w meczu, nikt nie spodziewał się aż takich emocji. A te zaczęły się niemalże z początkiem meczu. Pierwszy set pewnie wygrali gospodarze, co już było pewną niespodzianką, bowiem wielu kibiców stawiało raczej na wygraną szczecinian niż podopiecznych Jakuba Bednaruka. Synapsy przyjezdnych zdawały się nie wytrzymywać dominacji gospodarzy i już po pierwszych akcjach drugiej odsłony, emocję zaczynały brać górę. Napięcie między Metodim Ananievem a Mateuszem Malinowskim, wymogło na sędziach interwencję, a było to, jak się potem okazało, zaledwie preludium do kolejnych akcji z udziałem dwójki sędziowskiej. Po dziesięciominutowej przerwie szczecinianie wrócili do gry i przedłużyli spotkanie, co najmniej o kolejny set. Czwarta partia mogłaby jednak stanowić oddzielną całość od spotkania, bowiem kibice widzieli tam wszystko, a nawet więcej niż w statystycznym meczu siatkówki. Najpierw pojawiły się kontrowersje dotyczące skutecznego bloku na Michale Ruciaku, które jak się okazało były zbyteczne, a punkt dla gospodarzy jak najbardziej uzasadniony. Emocje zostały jednak sukcesywnie podgrzane, co dodało jeszcze większego kolorytu całemu widowisku. Cios w twarz, który po ataku ze środka Justina Duffa, otrzymał Bartosz Filipiak był prawdziwym bokserskim nokautem, który spowodował wstrzymanie oddechów wszystkich kibiców na trybunach. Młody atakujący długo pozostawał ogłuszony, a Jakub Bednaruk zdecydował się na zmianę. Ostatecznie pomoc masażystów okazała się wystarczająca, a Filipiak zgłosił chęć do dalszej gry, zmuszając trenera do wycofania zmiany. Chaos przy linii bocznej i zmiennicy, którzy meldowali się i odmeldowywali z boiska, zostali zakwalifikowani jako próba opóźniania gry, a aktywny przy linii trenerskiej „Diabeł”- ukarany żółtą kartką. Zacięta walka punkt za punkt, rozpoczęta od spektakularnej obrony trzech piłek setowych przez bydgoszczan, nie tylko nie ostudziła wrażeń, ale także skutecznie dokładała drwa do i tak wybuchającego ognia. Kibice do końca nie wiedzieli, kto będzie ostatecznym zwycięzcą, a kiedy przekroczona została granica 40 punktów, jasne stało się, że w tej odsłonie padną wszelkie rekordy. Kiedy przy stanie 41:40 dla gości Jakub Bednaruk poprosił o challenge, który teoretycznie mu przysługiwał, okazało się, że nie może go wykorzystać, a sędziowie po raz kolejny sięgnęli po żółty kartonik, który zgodnie z regulaminem ewoluował w czerwoną barwę. Strata punktu, nie tylko wylała lawinę komentarzy, ale przede wszystkim zakończyła set po 55 minutach! W tie-breaku, również zakończonym na przewagi, de facto najdłuższym w tym sezonie, to bydgoszczanie sięgnęli po dwa punkty w meczu.
W meczu Łuczniczki Bydgoszcz i Espadonu Szczecin padły także inne rekordy. Czwarty set był najdłuższym, pod względem punktów odnotowanym w rozgrywkach męskich od momentu utworzenia ligi zawodowej czyli od sezonu 2000/2001. Łącznie trzy razy kluby w polskiej lidze przekroczyły granicę 40 punktów – po raz pierwszy w sezonie 2002/2003, kiedy w meczu czwartej kolejki Galaxia Pamapol Kaffee AZS Częstochowa pokonała w drugim secie 40:38 EKS Skrę Belchatów. Drugi taki wynik pochodzi z 11. kolejki obecnego sezonu, z meczu Cuprum Lubin i Trefla Gdańsk (również 40:38 dla gospodarzy). W secie czwartym starcia z ostatniej kolejki PlusLigi padł jednak rekord i najwięcej punktów zdobytych w jednej partii –w ciągu 55 minut gry, padły aż 82 „oczka”.
- Faktycznie ten set był rekordowo długi i miał dziwny przebieg. Wydawało się, że kontrolujemy tą odsłonę, jak i całe spotkanie, ale niestety roztrwoniliśmy przewagę i w rezultacie pograliśmy prawie godzinę. Było to naprawdę bardzo wymagające doświadczenie – skomentował Mateusz Sacharewicz - Nie chciałbym oceniać czy sędzia postąpił słusznie czy też nie. Przepisy mówią, że miał w pełni prawo dać drugą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Duch sportu pewnie podpowiada żeby dać grać i nie przerywać takiego widowiska. Sędzia podjął decyzję, a my musimy ją uszanować – dodał środkowy bydgoszczan.
- To był bardzo wyczerpujący set, grany na dość dużych emocjach, który na szczęście skończył się dla nas bardzo pozytywnie. Z perspektywy przepisów sędziowie zareagowali dobrze, ponieważ było to drugie ostrzeżenie. Wiadomo jednak, że dla widowiska ich decyzja była krzywdząca, bo kto wie jakim wynikiem zakończył by się ten set – dodał Mateusz Malinowski, zawodnik Espadonu Szczecin.
Cały mecz również może poszczycić się rekordowym osiągnięciem, bowiem po zsumowaniu padło w nim 254 punktów, czyli o pięć „oczek” więcej niż u dotychczasowego lidera. Spotkanie trwało 159 minut, wliczając w to wyłącznie czas czystej gry, bez przerw. Razem z przerwami w grze, mecz, który rozpoczął się o godz. 18:00 zakończył się o 20:58, czyli po prawie trzech godzinach.
- To zdecydowanie najbardziej męczący mecz w jakim zagrałem. Co więcej wróciłem do gry po długiej przerwie i naprawdę odczułem to spotkanie bardzo mocno. Cieszę się, że wygraliśmy bo szkoda byłoby walczyć trzy godziny i dopisać tylko jeden punkcik do naszego skromnego dorobku ligowego – przyznał Mateusz Sacharewicz.
Podobnego zdania jest Mateusz Malinowski: - Mecz trwał prawie trzy godziny i można było już odczuwać to zmęczenie w tie-breaku. Jednak był to nasz dziesiąty tie-break w sezonie, więc poniekąd jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Myślę jednak, że był to najbardziej męczący mecz w jakim grałem.
Historie siatkarskie pamiętają jeszcze bardziej emocjonujące starcia: w meczu z 2002 roku w Serie A Cuneo pokonało Sisley Treviso 3:2, a drugi set zakończył się wynikiem 52:54. Podobny wynik w secie padł w lidze greckiej, w starciu AEK Ateny z PAOK Saloniki. Najdłuższym odnotowanym setem jest jednak ten pochodzący z ligi koreańskiej, gdzie KAL Jumbos pokonali w 2013 roku, w trzecim secie Rush&Cash 56:54.
Ostatnią informacją, która dotarła z i tak sensacyjnego obozu bydgoskiego, jest ta o zawieszeniu w prawach zawodniczych Jakuba Rohnki, podejrzanego o stosowanie dopingu. Sprawa wciąż jest w toku, jednak póki co Jakub Bednaruk ma do dyspozycji zaledwie trzech przyjmujących.
Powrót do listy