Wydarzenie 29. kolejki spotkań: huśtawka nastrojów w walce o play offy
Przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej PlusLigi cztery drużyny aspirujące do walki o medale mają identyczny bilans punktów (54) i o tym, która z nich okaże się największym pechowcem sezonu zdecydują ostatnie mecze. Nigdy wcześniej w historii rozgrywek ligowych nie było tak zaciętego i nieprzewidywalnego finiszu.
Wśród wydarzeń 29. kolejki na pewno należy odnotować czternaste z kolei ligowe zwycięstwo Trefla Gdańsk, tym bardziej warte odnotowania, że na terenie mistrza Polski. Nie umniejszając nic gdańszczanom, trzeba jednak zaznaczyć, że gospodarze zagrali tego dnia rezerwowym składem. Godna uwagi była także świetna postawa Cuprumu Lubin, który wygrał w Warszawie w czterech partiach i walnie przyczynił się tego, iż emocje w ostatniej serii spotkań sięgną zenitu, przynajmniej te w Rzeszowie, Jastrzębiu-Zdroju, Olsztynie i Radomiu, gdzie swój bój o play offy stoczy ONICO Warszawa.
„Wiem, że nic nie wiem” powiedział wieki temu grecki filozof Sokrates, który przekonywał, że wiedza determinuje lepsze życie i jest gwarantem właściwego postępowania we wszystkich jego sferach. Tę słynną maksymę można dziś, lekko parafrazując, odnieść do bieżących wydarzeń w siatkarskiej lidze, ze szczególnym akcentem na drużyny z miejsc 4-7. Przed 29. kolejką spotkań wszystko, mniej więcej, było poukładane. Po niej górna część tabeli wywróciła się niemal do góry nogami. Pewne jest tylko to, że ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i PGE Skra Bełchatów już zapewniły sobie miejsca w półfinale, a Trefl Gdańsk zajął 3. pozycję w klasyfikacji. Wiadomo też, że Dafi Społem Kielce opuści szeregi ekstraklasy.
Przed minionym ligowym weekendem najwięcej pewności w zmaganiach o najlepszą szóstkę głównego sezonu powinny były mieć zespoły z miejsca czwartego i piątego, czyli ONICO Warszawa i Jastrzębski Węgiel, które posiadały przewagę punktową nad rywalami z Olsztyna i Rzeszowa. Plan więc, tak przynajmniej mogłoby się wydawać, był prosty - wygrać co najmniej za dwa punkty i spokojnie spać przez kolejny tydzień. Wszystko czarno na białym, przeliczone po wielokroć. Pełna i wyczerpująca wiedza o tym, co jest i co należy zrobić, żeby utrzymać status quo. A tymczasem...
Wspomnianego na wstępie Sokratesa, według niektórych źródeł nazywano burzycielem ładu społecznego. Również tę kwestię można odnieść do aktualnych zdarzeń w PlusLidze, bo ostatnia kolejka meczów pokazała, że „burzycieli” spokoju i harmonii w górnej części tabeli jest kilku.
Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów przystępowali do walki z powoli zaciskającą się na szyi pętlą, nie mieli bowiem najmniejszego nawet marginesu na błąd. A jednak to właśnie oni zachowali najwięcej zimnej krwi i pokazali ducha walki, z czego zresztą po wygranym 3:1 spotkaniu z MKS-em Będzin bardzo cieszył się trener Andrzej Kowal. Za swoją postawę zostali nagrodzeni awansem na 5. pozycję i komfortem w przygotowaniach do konfrontacji ze Stocznią Szczecin. - W pewnym momencie niewiele od nas zależało, a teraz wszystko jest w naszych rękach. Taki właśnie jest sport i dopóki wyniki są sprawą otwartą, nie ma sensu emocjonować się tym, co mogłoby się zdarzyć - mówił w niedzielny wieczór, już po rozstrzygnięciu w Będzinie trener Kowal. Dodał, że jego siatkarze zaimponowali mu zaciętością i opanowaniem, chociaż potyczka w z MKS-em wcale nie zaczęła się dla nich szczęśliwie, bo pierwszy set przegrali na przewagi. Potem jednak powoli przejmowali kontrolę nad biegiem zdarzeń.
Dłużej nad opanowaniem boiskowej sytuacji pracowali siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn, którzy dopiero w 3. secie poskromili nerwy i skupili się na siatkarskich elementach. - Nie myślcie o tym, co możecie stracić - mówił do swoich podopiecznych w trakcie 10-cio minutowej przerwy Roberto Santilli. Poskutkowało, bo ostatecznie olsztynianie pokonali waleczny GKS Katowice i zachowali szóste miejsce, gwarantujące udział w play offach.
Nie wiadomo jakich argumentów używał w trakcie spotkania ze Stocznią Szczecin Ferdinando De Giorgi, ale jego zawodnicy nie zdołali zewrzeć szyków i po raz drugi w tych rozgrywkach przegrali z 11. zespołem w klasyfikacji. W tie breaku stracili cztery oczka z rzędu i zamiast cieszyć się z dobrze wykonanej pracy, długą drogę ze Szczecina na Śląsk przebyli w minorowych nastrojach. - Taki jest cały sezon w wykonaniu Jastrzębskiego Węgla, raz gramy dobrze, a raz źle i trudno znaleźć powód dlaczego - skwitował włoski trener Pomarańczowych. Dodał, że wciąż ma nadzieję na pomyślny los, a czas podsumowań przyjdzie dopiero po finalnych rozstrzygnięciach. Na razie jastrzębianie spadli w klasyfikacji z piątego miejsca na siódme.
Najbardziej zaskakujący wynik padł chyba w stolicy, gdzie gościł zespół z Zagłębia Miedziowego. Cuprum Lubin na przestrzeni sezonu długo walczył z kontuzjami, podobnie zresztą jak ONICO Warszawa. W gorszej sytuacji przed tym meczem byli gospodarze, którzy dysponują tylko jednym atakującym (drugi - Sharone Vernon-Evans jest kontuzjowany), ale nawet taka luka w składzie nie tłumaczy bolesnej porażki z Cuprumem. - Ewidentnie przestaliśmy grać w siatkówkę, przynajmniej w taką, w jaką byśmy chcieli. W niedzielę MOGLIŚMY zapewnić sobie szóstkę, a w piątek w Radomiu już będziemy MUSIELI. Na boisku musi być krew i pot, mamy paść, ale mamy wygrać - bezpardonowo, ale szczerze wypowiedział się kapitan warszawian Andrzej Wrona. Mimo porażki z „miedziowymi” warszawski zespół zachował 4. miejsce w tabeli.
Cytowany wcześniej grecki filozof, za działania niezgodne ze społecznie pożądanymi i oczekiwanymi został osadzony w więzieniu, a ostatecznie skazany na karę śmierci. Bohaterów z siatkarskich boisk czeka znacznie łaskawszy los, nawet tych, którzy jak Sokrates, przekazują wiedzę młodszym i mniej doświadczonym. I nawet wtedy, jeśli ta wiedza, umiejętności i ciężka praca nie wystarczą, by znaleźć się w gronie sześciu wybrańców. Mowa oczywiście o szkoleniowcach. Roberto Santilli z Indykpolu oznajmił niedawno, że niezależnie od końcowego wyniku pozostanie w Olsztynie na kolejny rok. Porównywalny luksus pracy mają także Andrzej Kowal i „Fefe” De Giorgi. Obydwaj przejęli zespoły w trakcie rozgrywek i „wina” za ewentualną porażkę zostanie podzielona przez dwa. Jeden i drugi zresztą już pracuje nad budową nowej drużyny na kolejny sezon. Stephane Antiga w kwietniu zeszłego roku podpisał dwuletni kontrakt i biorąc pod uwagę całą lawinę nieszczęść, które spadły na jego zespół (urazy, choroby), wykonał kawał solidnej, docenianej w klubie pracy.
Niemniej, wszyscy czterej trenerzy przejdą w najbliższy weekend próbę generalną i dla jednego z nich nie zakończy się ona pomyślnie. Teoretycznie, w najtrudniejszej sytuacji znajdują się warszawianie, których czeka wyprawa na ciężki radomski teren. Ale oni mają z kolei najlepszy stosunek zwycięstw do porażek (19-10). Najłatwiejsze zadanie do wykonania ma Jastrzębski Węgiel, bo zmierzy się ze spadkowiczem Dafi Społem Kielce, jednak spośród całej czwórki ma najmniej wygranych na koncie (17-11). Asseco Resovia Rzeszów podejmie na Podpromiu Stocznię Szczecin, a Indykpol AZS Olsztyn zagra u siebie z MKS-em Będzin. ONICO Warszawa zagra swój mecz w piątek 13 kwietnia, o godz. 18.00 (transmisja w Polsacie Sport). Spotkania pozostałych ekip walczących o szóstkę zaplanowano na niedzielę 15 kwietnia, godz. 14.45.
Powrót do listy