Wygrali dla siebie i kibiców
- Nasza gra w pierwszym secie nie była porywająca, ale myślę, że z każdym następnym powoli się rozkręcaliśmy i tego trzeciego zagraliśmy już na niezłym poziomie - mówi atakujący Asseco Resovii, Mikko Oivanen. Jego zespół pokonał ekipę Neckermanna AZS Politechnikę Warszawską 3:0 (25:23, 25:17, 25:17). MVP meczu wybrany został Aleh Achrem.
Gdy rozpoczynał się mecz, znany był już wynik spotkania z Bydgoszczy wygranego przez jastrzębia 3-0. Oznaczało to, że nawet w przypadku zwycięstwa za trzy punkty resoviacy nie mieli szans na poprawienie swojej pozycji w tabeli. - Cały czas powtarzałem zawodnikom, że ten mecz trzeba wygrać dla siebie i kibiców - podkreślał jednak po spotkaniu szkoleniowiec Asseco Resovii, Ljubo Travica. - Początek był ciężki, ale na czasach mówiłem, żeby powoli iść swoją drogą i realizować to, co sobie założyliśmy. Konsekwencja i spokój zespołu może napawać optymizmem. Nie wszystko jeszcze dziś funkcjonowało najlepiej, ale w porównaniu z poprzednimi meczami widać postęp w kilku elementach - stwierdza trener gospodarzy. Siatkarze z Warszawy, dla których był to przysłowiowy mecz z nożem na gardle, zaczęli od mocnego uderzenia i sprawiali wrażenie bardziej umotywowanych niż rywale, którzy walczyli tylko o prestiż. - Tuż przed samym meczem dowiedzieliśmy się o wyniku z Bydgoszczy, ale prawdę powiedziawszy nikt z nas nie łudził się, że Jastrzębie tam przegra - mówi Ivan Ilić. - Nawet jak nie mieliśmy szans na lepszą lokatę niż czwarta bardzo zależało nam na zwycięstwie i na tym, żeby przed play-off dobrze wypaść. Jak wychodzi się na boisko, to nie ma miejsca na kalkulacje. Zawsze trzeba dawać z siebie wszystko i walczyć o wygraną - dodaje rozgrywający ekipy z Rzeszowa, która rozkręcała się wraz z upływem czasu. - Zaczęliśmy z wyższego pułapu i na niższy spadliśmy - mówi Radosław Rybak. - Na początku spotkania potrafiliśmy dotrzymać kroku Resovii, jednak później pogubiliśmy się. Mieliśmy duże problemy z przyjęciem, co zdarza się nam nie często. Trochę też za mało broniliśmy - opisuje atakujący Politechniki. Siatkarze z Warszawy z seta na set spisywali się coraz słabiej, popełniając sporo błędów własnych. - Resovia zagrała dobrze, a my troszeczkę nie dorośliśmy w pewnym momencie do ich poziomu - mówi Rybak i dodaje. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że przy korzystnych innych wynikach musimy tutaj wygrać chcąc liczyć się w walce o „ósemkę” lub być w nieco uprzywilejowanej pozycji w konfrontacji z Jadarem. Nic z tego jednak nie wyszło, a szczerze powiedziawszy, to o wynikach innych interesujących nas spotkań dowiedziałem się dopiero po zakończeniu meczu. Teraz czeka nas ciężka walka o utrzymanie. Takie mecze, to coś zupełnie innego niż liga. To są pojedynki o życie i nie każdy to wytrzyma. Kiedyś takie mecze już przerabiałem i zdaję sobie sprawę z tego, co nas czeka. Wyszedłem z nich jednak zwycięsko i mam nadzieję, że teraz będzie podobnie - kończy Rybak.
Powrót do listy