Wygrana AZS Politechniki Warszawskiej w Legionowie
AZS Politechnika Warszawska pokonała Tytan AZS Częstochowa 3:2 (20:25, 29:27, 25:17, 24:26, 19:17) w rozegranym w Legionowie meczu 17. kolejki PlusLigi. MVP Paweł Mikołajczak.
Pierwszego seta obie drużyny rozpoczęły od wyrównanej walki. Z nieznaczną przewagą na pierwszy czas schodzili częstochowianie, po autowej zagrywce Krzysztofa Wierzbowskiego (8:7). W dalszej części seta gospodarze, dzięki skutecznej zagrywce Pawła Mikołajczaka zdołali odskoczyć na dwa oczka (12:10). W takiej sytuacji trener Marek Kardos poprosił o czas dla swoich podopiecznych. Przerwa na tyle pomogła, że biało-zieloni doprowadzili do remisu (12:12). Jednak na drugiej przerwie na jednopunktowe prowadzenie wyszła Politechnika Warszawska, po kiwce Patricka Steuerwalda (16:15). W końcowej fazie premierowej odsłony meczu Akademicy z Częstochowy postawili trzy skuteczne bloki – Dawid Murek i Wojciech Sobala, dzięki którym „ustawili” sobie losy tego seta. Dodać do tego trzeba jeszcze dobrą zagrywkę Łukasza Wiśniewskiego oraz wykorzystane kontrataki , które przechyliły szalę zwycięstwa na stronę gości.
Drugą partię podopieczni Radosława Panasa rozpoczęli z wysokiego „c”. Dzięki dobrej zagrywce Mikołajczaka i Wojciecha Żalińskiego na pierwszej przerwie technicznej wyszli na prowadzenie (8:4). Przerwa w grze pozytywnie wpłynęła na siatkarzy z Częstochowy, bowiem szybko odrobili straty i po ataku Krzysztofa Gierczyńskiego z prawego skrzydła przegrywali (8:7). Jednak stołeczni Akademicy ponownie dali znać o sile swojej zagrywki. Główne role w tej części odgrywali Ardo Kreek i Żaliński. Dzięki ich dobrej postawie na tablicy widniał wynik (14:10). W takiej sytuacji słowacki szkoleniowiec zdecydował się na zmianę atakującego i rozgrywającego – w miejsce Drzyzgi i Janeczka pojawili się Oczko oraz Kamiński. Po mimo zmiany to Inżynierowie schodzili na drugą przerwę z czterema oczkami przewagi (16:12). Jednak w końcówce tej partii częstochowianie, za sprawą dobrej zagrywki Murka doprowadzili do remisu (17:17). Co prawda w końcówce tego seta gospodarze wypracowali sobie dwa punkty przewagi (20:18, 21:19), a nawet mieli w górze piłkę setową przy stanie (24:22) – której nie wykorzystali. Zawodnicy spod Jasnej Góry zdołali doprowadzić ponownie do remisu (24:24). Po nerwowej grze na przewagi ostatecznie triumfowali zawodnicy Politechniki Warszawskiej (29:27), a ostatni punkt zdobył Żaliński, blokując skutecznie Gierczyńskiego.
Kolejną część meczu ponownie lepiej rozpoczęli Inżynierowie. Szybko objęli prowadzenie (4:1), ale przyjezdni nie spuścili głów, krok po kroku zaczęli niwelować różnicę punktową. Jednak na pierwszej pauzie o dwa oczka lepsi byli podopieczni Radosława Panasa. Po wznowieniu gry AZS Częstochowa szybko wyszedł na prowadzenie (11:10), a to w dużej mierze zasługa dobrej zagrywki Wiśniewskiego. Lecz zawodnicy PW równie szybko jak stracili prowadzenie w tym secie, tak równie szybko wyszli po raz kolejny na prowadzenie (16:12) – a to za sprawą autowych ataków w wykonaniu częstochowian. Na nic zdały się zmiany w szeregach biało-zielonych, bowiem gospodarze grali jak z nut. Wygrali pewnie tego seta (25:17) i objęli prowadzenie w meczu 2:1.
Set numer cztery goście rozpoczęli w składzie z Kamińskim oraz Hunkiem. Wydawało się, że od samego początku warunki do gry będą dyktować gospodarze, bowiem szybko objęli prowadzenie (4:2). Jednak jeszcze przed przerwą Akademicy z Częstochowy odrobili straty, a nawet wyszli na jednopunktowe prowadzenie (8:7) po ataku Gierczyńskiego. Po czasie zwiększyli swoją przewagę do trzech oczek (13:10). Mając taką przewagę w siatkówce niczego nie można być pewnym. Inżynierowie nie poddali się, lecz wzięli się do pracy i po raz kolejny doprowadzili do remisu (14:14). Ale dzięki dobrej grze w kontrze i bloku częstochowianie odskoczyli na dwa oczka (16:14). W samej końcówce zawodnicy PW zdołali doprowadzić do remisu (24:24), ale po ataku Gierczyńskiego i autowym zagraniu ze środka Kreeka, ze zwycięstwa cieszyli się Akademicy z Częstochowy.
Tie-break lepiej zaczęli stołeczni Akademicy – po autowym ataku Kamińskiego, a chwilę później punktowym ataku ze środka Marcina Nowaka prowadzili (4:2) i (8:5). Wydawać by się mogło, że w tym momencie AZS Częstochowa podda się – nic bardziej mylnego. Po asie serwisowym Murka ta różnica punktowa zmniejszyła się do jednego punktu (9:8). Nie mniej ostatnie słowo należało do zawodników PW. Po autowej zagrywce Drzyzgi i bloku na Gierczyński to oni cieszyli się ze zwycięstwa w tej partii (19:17) i wygranej w całym meczu 3:2.