Wygrana PGE Skry w Friedrichshafen
VFB Friedrichshafen przegrało z PGE Skrą Bełchatów 2:3 (25:17, 21:25, 25:17, 18:25, 10:15) w pierwszym meczu rundy challenge Pucharu CEV. Rewanż 13 lutego w Bełchatowie.
PGE Skra nieźle rozpoczęła ten mecz, prowadziła na początku pierwszej partii 4:2, ale między przerwami technicznymi niemiecka drużyna odskoczyła od bełchatowian. Duża w tym zasługa dobrze zagrywającego Wiaczesława Simeonova, ale właściwie wszyscy gracze VfB prezentowali w tym fragmencie gry wysoki poziom. Tymczasem PGE Skra miała problemy z przyjęciem dobrej i skutecznej zagrywki lidera Bundesligi. Dodatkowo VfB umiejętnie czytało grę naszego zespołu, umiejętnie blokując bełchatowian na siatce, więc set skończył się bolesną przegraną 17:25.
Po tak wyraźnej porażce bełchatowianie musieli podnieść się w drugiej partii i zrobili to w wielkim stylu. Role się odwróciły, bo teraz to gracze Skry z łatwością powiększali swoją przewagę, wygrywając już na pierwszej przerwie technicznej 8:4, gdy skutecznie z piłki przechodzącej zaatakował Mariusz Wlazły.
Były jednak momenty nerwowe, choćby wtedy, gdy VfB zbliżyło się na punkt (7:8 po asie Velantina Bratojewa), ale za chwilę znów pięcioma punktami prowadzili bełchatowianie. I gdyby nie dwa asy serwisowe Simeonova przy piłkach setowych, to wygrana w tej partii byłaby jeszcze bardziej okazała.
Niestety, kolejny set zaczął się tak samo, jak drugi, tylko że… zespoły zamieniły się miejscami. Falasca już przy wyniku 3:0 musiał wziąć pierwszy czas, a po bloku Victora Yosifova zespoły zeszły do ławek na pierwszej przerwie technicznej przy stanie 8:3.
Bełchatowianie próbowali gonić rywali, ale ani razu nie zbliżyli się na mniej, niż dwa punkty. W decydujących momentach popełniali błędy, albo ich rywale, grający bardzo ryzykownie, mieli szczęście.
W czwartym secie bełchatowianie grali już z nożem na gardle. I choć nie byli tak prezentującym się zespołem, jak np. w meczu z ZAKSĄ, to jednak pokazali charakter. Walczyli bardzo dzielnie i zostało to nagrodzone. Bo w secie, który miał być ostatnim, zbili niemiecką drużynę bardzo dotkliwie. A na początku tej partii wcale nie było to oczywiste.
Decydujący był więc tie-break, w którym PGE Skra zagrała już tak, jak lubi do tego przyzwyczajać kibiców. Ani przez moment nie było wątpliwości, który zespół jest lepszy.
Vfb: Jovović, Geiler, Günthör, Simeonov, Bratojew, Yosifov, Grebennikov (libero) oraz Zimmermann, Dünnes, Gergye, Harms. PGE Skra: Uriarte, Tuia, Kłos, Wlazły, Conte, Wrona, Zatorski (libero) oraz Maćkowiak, Antiga, Brdjović.