Wymęczone zwycięstwo Jastrzębskiego Węgla
Jastrzębski Węgiel nie zrealizował stu procent planu przewidzianego na sobotni wieczór. W spotkaniu pełnym błędów własnych, gospodarze pokonali J.W.Construction OSRAM AZS Politechnikę Warszawską 3:2 (19:25, 25:18, 20:25, 25:17, 15:9). MVP został Paweł Rusek.
- Na odprawie przedmeczowej trener Santilli uczulał nas, że to może być ciężki mecz i nakazał uważać na ich kierunkową zagrywkę, którą narobili nam szkód podczas turnieju w Krośnie - zdradził Nico Freriks. Siatkarze z Jastrzębia chyba za bardzo wzięli sobie do serca słowa swojego szkoleniowca, bo rozpoczęli rywalizację kompletnie sparaliżowani i jeszcze dobrze nie wybrzmiał gwizdek sędziego rozpoczynający grę, a już było 3:0 dla gości. Pierwszy przełamał się Robert Prygiel i wziął odpowiedzialność na swoje barki - świetnie zagrywał, jeszcze lepiej atakował, a do tego wyręczał swoich kolegów w obronie. Po drugiej stronie siatki śmiało poczynali sobie młodziutki Karol Kłos i niewiele starszy Andrzej Skórski. W środkowej fazie seta gra się wyrównała, ale dzięki dobrej zagrywce akademików, powodującej nieustające problemy z przyjęciem gospodarzy, to siatkarze z Warszawy zdecydowanie wygrali set otwarcia.
- Potem już opanowaliśmy emocje, zaczęliśmy kontrolować przyjęcie i gra układała się po naszej myśli - analizował Paweł Rusek Wciąż jednak więcej życia i woli zwycięstwa wykazywali goście, którzy z upodobaniem celowali zagrywką w Ruska. - My z kolei z uporem maniaka serwowaliśmy w Roberta Milczarka, choć ten przyjmował bardzo dobrze. Kompletnie nie realizowaliśmy taktyki - stwierdził kapitan Jastrzębia Robert Prygiel. W decydującej fazie drugiej odsłony Freriks i Czarnowski zapunktowali w końcu zagrywką i doprowadzili do remisu w meczu.
Podopieczni Krzysztofa Kowalczyka nie złożyli jednak broni i ponownie ruszyli do ataku. - Obiecałem, że w Jastrzębiu zagramy znacznie lepiej, niż tydzień temu w Warszawie i musiałem dotrzymać słowa - żartował po spotkaniu trener "Inżynierów" podkreślając, że choć udało się ugrać tylko jedno oczko, to perspektywy na przyszłość są obiecujące. Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla natomiast chwilami zachowywali się tak, jakby pierwszy raz w życiu spotkali się razem na boisku. - Z boku wyglądało to groźnie, bo zamiast walczyć, patrzyliśmy po sobie z wyrzutem, a gra szła nam coraz gorzej - zauważył Marcin Grygiel, który po raz kolejny wchodził wyłącznie na krótkie podwójne zmiany. Całkiem udanie za to zaprezentował się jastrzębskim kibicom, wprowadzony za Patryka Czarnowskiego Adam Nowik. Trzeciego seta nie udało się uratować, ale w czwartym doświadczony środkowy pokazał na co go stać.
Gospodarze, po kolejnej świetnej serii zagrywek Nico Freriksa rozpoczęli czwartą partię od prowadzenia 4:0. Potem sukcesywnie powiększali przewagę i na drugim czasie technicznym było 16:9. Trener Kowalczyk widząc, że jastrzębianie wyraźnie się rozkręcili, a jego siatkarze zaczynają popełniać błędy, posadził na ławce połowę szóstkowych graczy, by złapali oddech przed tie breakiem. Kiedy przy stanie 24:13 zanosiło się na pogrom, na zagrywkę wszedł Wiktor Położewicz i podreperował nieco bilans punktów.
Tie break nie pozostawił już żadnych złudzeń przyjezdnym. Siatkarze z Szerokiej, zagrzewani do walki przez niezwykle energetycznego Rafę szybko odskoczyli rywalom na 5 oczek. AZS walczył o zwycięstwo do końca, ale tym razem górę wzięło doświadczenie siatkarzy Jastrzębskiego Węgla, którzy choć zagrali najsłabsze dotąd spotkanie w PlusLidze, to w decydujących momentach potrafili zmobilizować szeregi i rozstrzygnąć wynik na swoją korzyść.
MVP został wybrany Paweł Rusek. - Szczerze mówiąc byłem bardzo zaskoczony tą nagrodą, która moim zdaniem dziś powinna powędrować do Wojtka Jurkiewicza - powiedział zdobywca statuetki. - Oczekiwałem twardego meczu i tak też się stało. Dość późno złapaliśmy własny rytm gry i popełniliśmy zbyt wiele błędów. Nie pamiętam czy kiedykolwiek udało mi się wygrać, popełniając aż 12 błędów w ataku - podsumował Roberto Santilli. - Po wygranym pojedynku w Krośnie przyjechaliśmy do Jastrzębia bojowo nastawieni. Wiedzieliśmy, że to będzie mecz walki. Dobrze się zaczęło, ale gorzej skończyło - skwitował kapitan gości Radosław Rybak