Wyrównać porachunki z Politechniką
- O puchar powalczymy z Politechniką Warszawską, z którą mamy rachunki do wyrównania. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby zrewanżować się za te dwie porażki w PlusLidze i wygrać ten puchar. A także sprawić wiele radości kibicom, którzy będą nas wspierać w hali Polonia – mówi Miłosz Hebda, przyjmujący Tytana AZS Częstochowa.
PlusLiga: Nie udało się przedłużyć rywalizacji z Resovią Rzeszów, przegraliście trzeci mecz 1:3. Jedynie w trzecim secie zrobiliście miłą niespodziankę kibicom, wygrywając seta.
Miłosz Hebda: Chcieliśmy przedłużyć rywalizację z Resovią Rzeszów, ale się nie udało. Trzeba sobie jednak otwarcie powiedzieć, że między naszymi drużynami jest ogromna różnica, co widać na boisku. Nie ma co się oszukiwać, rzeszowianie są lepszym zespołem. To, że udało nam się wygrać seta, czy nawet w całej rywalizacji zdołalibyśmy wygrać jeden mecz, nie zmienia faktu, że oni są liderami. Z meczu na mecz podnosimy poprzeczkę, ale w efekcie końcowym brakuje nam trochę doświadczenia i umiejętności. Resovia Rzeszów w pełni zasłużyła na półfinał. Życzę im powodzenia i na pewno będę im kibicował.
- Oceniając cały trzeci mecz w wykonaniu drużyny z Podkarpacia, trzeba przyznać, że nie robili Wam większej krzywdy zagrywką. Gyorgy Grozer wyraźnie nie radził sobie w tym elemencie.
- W środę praktycznie żaden zawodnik z Rzeszowa nie popisał się dobrą zagrywką. Stracili bardzo dużo punktów w tym elemencie. Byliśmy przygotowani na ich mocą zagrywkę, ponieważ dobrze pamiętaliśmy ostatni mecz, który graliśmy z nimi w hali Polonia. W trakcie tamtego lutowego spotkania „roznieśli” nas zagrywką. W środę nie radzili sobie z tym elementem gry, ale mieli inne atuty, dzięki którym odnieśli zwycięstwo.
- Doszukując się jakiegokolwiek pozytywnego aspektu po środowym mecz, to wypadałoby wskazać, że obrona była jednym z elementów, który funkcjonował w miarę dobrze. Zgodzisz się z tym?
- W przegranym meczu trudno jest szukać, jakiś elementów na plus. Myślę, że obrona nie była zła, udało nam się podbić kilka ważnych piłek. Moim zdaniem we wszystkich elementach nie zagraliśmy tak, jak zagrać byśmy mogli. Mam nadzieję, że wzmocnimy naszą formę. Naprawdę bardzo ciężko pracujemy i liczymy, że forma przyjdzie na wtorek, a potem najprawdopodobniej na sobotę lub niedzielę.
- Teraz przed Wami, jak to już często jest powtarzane najważniejsze mecze w sezonie. Finałowe spotkania w Challenge Cup, gdzie zmierzycie się z AZS-em Politechniką Warszawską. Będzie to przeciwnik trudniejszy, niż rumuńska drużyna Tomis Konstanca?
- Szczerze mówiąc nie zastanawiałem się nad tym. O puchar powalczymy z Politechniką Warszawską, z którą mamy rachunki do wyrównania. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby zrewanżować się za te dwie porażki w PlusLidze i wygrać ten puchar. Dla kibiców to też bardzo fajna okazja, żeby śledzić zmagania dwóch polskich zespołów.
- Wspomniałeś, że liczycie na to, że pełnia formy przyjdzie na spotkania finałowe w Challenge Cup. Nie odczuwacie już zmęczenia, po jak na to nie patrzeć ciężkim sezonie? Zwłaszcza teraz kiedy przychodzi Wam grać dwa mecze w tygodniu, do tego dochodzą treningi, wyjazdy i podróże.
- Oczywiście, że pojawia się zmęczenie, ale nie myślimy o tym. Teraz mamy najważniejszą fazę ligi i najważniejsze mecze przed sobą. Bardzo ciężko pracowaliśmy przez cały sezon, żeby dojść do tego miejsca, w którym jesteśmy. Myślę, że teraz nikt nie myśli o zmęczeniu. Nie zależnie od wszystkiego, każdy z nas będzie dawał z siebie wszystko, żeby w sobotę lub w niedzielę wznieść do góry puchar. A także dać radość kibicom, którzy przyjdą na mecz do hali Polonia.