WYWIAD TYGODNIA | Aleksander Śliwka: Gest Bartosza Kurka mnie wzruszył
Kapitan najlepszej klubowej drużyny Europy minionego sezonu opowiada nam o kulisach budowy wielkiego klubu w Kędzierzynie-Koźlu, zmęczeniu reprezentantów, uścisku Bartosza Kurka, radzeniu sobie z hejtem i krytyką. Zdradza także z kim chciałby zagrać w jednej drużynie. Zapraszamy na rozmowę z Aleksandrem Śliwką z drużyny mistrzów Polski – Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Prezentujemy Państwu pierwszą część rozmowy.
PLUSLIGA.PL: Już dzisiaj rozpoczyna się 23. sezon zawodowej ligi siatkarskiej w Polsce. Razem z 12. kolegami z reprezentacji Polski zaczniecie PlusLigę jako aktualni wicemistrzowie świata. Moim zdaniem warto zwrócić uwagę, że mimo braku trzeciego z rzędu złota, odbiór waszej gry na mundialu był bardzo dobry. W tak wymagającym środowisku to chyba sukces?
Aleksander Śliwka: Faktycznie, mam wrażenie, że odbiór ogólny, medialny, kibiców był pozytywny. Myślę, że zdecydował o tym fakt, że dostarczyliśmy w tym turnieju bardzo dużo emocji w ćwierćfinale, w półfinale. Osobiście odczuwałem i odczuwam ogromny niedosyt po tym finale.
PLUSLIGA.PL: Można było pokonać Włochów?
Czuliśmy, że Włosi to drużyna w naszym zasięgu, w tym roku już ich przecież pokonaliśmy. Nie będę ukrywał, że czuję się źle z tą porażką. Powtórzę jednak po moich kolegach, że dobrze być w sytuacji, gdy zdobywasz srebrny medal mistrzostwa świata czujesz niedosyt. Osobiście potraktuję to jako motywację, aby w następnym wielkim turnieju wejść na najwyższy stopień podium. Będę starał się robić wszystko – codziennie, nie tylko podczas zgrupowań reprezentacji, aby być lepszym i wykorzystać umiejętności do wygrania kolejnej wielkiej imprezy. Wracając do rywali – Włosi zagrali świetny mecz, byli od nas tego dnia lepsi, szczególnie było to widać w trzecim i w czwartym secie. Wielkie gratulacje dla nich, to wspaniała drużyna, która po drodze wyeliminowała mistrzów olimpijskich – Francuzów. Zasłużyli na złoto. Mamy teraz motywację do wytężonej pracy, by być o pięć czy może dziesięć procent lepszymi zawodnikami, gdy znowu przyjdzie nam się zmierzyć z mistrzami świata - chcemy być gotowi.
PLUSLIGA.PL: Obejrzał pan ten finał jeszcze raz?
Parę dni potrzebowałem, żeby wszystko przetrawić i włączyłem nagranie. Kiedyś wołałem nie oglądać meczów, które przegrała moja drużyna. Dziś dojrzałem do tego, żeby włączyć mecz i spróbować znaleźć to, w czym mogę się jeszcze poprawić. To ważne, żeby uczyć się na własnych błędach, wyciągać wnioski wspólnie z chłopakami i sztabem szkoleniowym. Myślę, że mistrzostwa świata dały nam całą masę danych, które sztab będzie mógł przeanalizować. Już na przykład wiemy, że dostaniemy „pracę domową” do wykonywania w trakcie sezonu ligowego, by jeszcze poprawić niektóre siatkarskie elementy.
PLUSLIGA.PL: Wywalczenie srebrnych medali mistrzostw świata to wielka sprawa, ale również wielki wysiłek fizyczny i psychiczny. Jak pan sobie poradził w momencie, gdy przez kilka meczów pojawiała się nieustannie krytyka pańskiej gry, pisano o tym że trener Nikola Grbić powinien stawiać na Tomasza Fornala, w social mediach pojawił się hejt. Docierało to do was? Czy jest możliwe, by się tym nie przejmować, odciąć od tego i po prostu robić swoje?
Staraliśmy się wszyscy odciąć od tego, co o nas pisano, mówiono, spekulowano czy plotkowano. Całe to zamieszanie z pewnością nie pomaga. Zdaję sobie sprawę, że media pracują, muszą się czasem zgadzać kliknięcia i to jest normalne, że powinny i muszą wzbudzać zainteresowanie. Wiemy też, że naszymi mistrzostwami interesowała się spora grupa ludzi, w niej zawsze znajdą się ci wspierający, a na drugim biegunie krytykujący wszystko i wszystkich. Każdy z nich będzie miał swój preferowany skład czy graczy. Rozumiem to i szanuję, prawo kibica. Ludzie mają swoje opinie, media społecznościowe są po to, by je wyrażać i nikt nie powinien niczego tutaj zabraniać, o ile nie robi się komuś krzywdy. Uważam jednak, że w trakcie turnieju w niczym sobie nie pomożemy, jeśli będziemy to wszystko czytać. Wyznaję zasadę, że nigdy nie jesteś tak dobry, jak mówią po wygranej i tak słaby, jak cię oceniają po porażce. Każdy z nas zna swoją wartość i powinno być najważniejsze to, co myślą i w jaki sposób oceniają nas selekcjoner czy koledzy z drużyny. Oni widzą na co dzień jak pracujesz, ile dajesz z siebie, wiedzą jakie ktoś z nas ma problemy. Czy kogoś coś boli, czy może ma jakieś kłopoty osobiste. Tylko my i sztab szkoleniowy mamy pełną wiedzę, na podstawie której podejmowane są decyzje. Wiele rzeczy zostaje w szatni i nigdy nie wydostaje się na zewnątrz, a już tym bardziej do mediów czy internetu.
PLUSLIGA.PL: Czyli po prostu nie czytał pan i nie słuchał tego, co mówiono w mediach czy social mediach? To dzisiaj w ogóle możliwe?
Nie mogę powiedzieć, że wyłączyłem telefon i ani razu do niego nie zajrzałem czy odłączyłem internet. Starałem się unikać tego szumu, jak tylko mogłem. Ale czasem zobaczyłem zdjęcie, jakiś tytuł, informację, nie dało się nie wiedzieć, że coś się dzieje wokół. Starałem się nie brać tego do siebie, skupiać na tym, by pomóc drużynie wygrać kolejny mecz. Na takich turniejach, koniec końców liczy się tylko to. Cały czas czułem, że mam duże zaufanie ze strony chłopaków i sztabu szkoleniowego. To dla mnie kluczowe. Każdy z tej czternastki prezentował bardzo wysoki poziom, dawał z siebie wszystko w trakcie treningów i każdy zasługiwał na grę od początku meczu.
PLUSLIGA.PL: A jak ta cała „presja zmiany” wpłynęła na relacje w drużynie, choćby pańską z Tomaszem Fornalem?
Sprawa „Śliwka-Fornal” była tylko w mediach i w internecie. Tomek wykonał naprawdę niesamowitą robotę na tym mundialu. Był rzucany na bosko w najtrudniejszych momentach, zastępował mnie czy Kamila w wielu trudnych chwilach i zawsze robił to świetnie. Nie raz ratował naszą drużynę. Szanuję w nim pokorę, którą nam wszystkim zaprezentował. Zapewne nie było to dla niego łatwe zaakceptować rolę zmiennika. Nie mam wątpliwości, że każdy z naszej czternastki chciał grać w pierwszej szóstce, on także. Palił się do gry. A jednak dostał rolę dżokera i wywiązał się z niej na medal. Wchodził, podrywał drużynę do walki, był cały czas gotowy, żeby pomóc. Tak samo było z Grzegorzem Łomaczem, który wchodził z Łukaszem Kaczmarkiem na podwójną zmianę i dawali nam dużo jakości, podobnie jak pozostali. Świetną zmianę w meczu ćwierćfinałowym dał również Kuba Popiwczak. Każdy na tym turnieju dołożył swoją cegiełkę do tego srebra. To, co działo się między nami zostało w zespole, kibice nie mogą być z nami cały czas, widzieć i wiedzieć wszystkiego. Całe te dyskusje, polemiki, kontrowersje są budowane bez pełnego obrazu tego, co się w naszej grupie działo. Widać było tylko wierzchołek góry lodowej. Zamykając temat mój i Tomka chcę podkreślić, że to jest znakomity zawodnik, który może się jeszcze bardziej rozwinąć. Z pewnością da tej reprezentacji mnóstwo dobrego, mam nadzieję że razem z nim i innymi świetnymi graczami na naszej pozycji, będziemy wspólnie dobrze dbali o to nasze, polskie przyjęcie.
PLUSLIGA.PL: Po wygranej w ćwierćfinale z USA Bartosz Kurek wyściskał pana i pokazał wszystkim nazwisko Śliwka z tyłu pańskiej koszulki. Co pan wtedy poczuł?
W tym konkretnym momencie tylko tyle, że się wyściskaliśmy. Cieszyłem się, zapanowała euforia, nie zwróciłem uwagi na gest Bartka. Zobaczyłem go dopiero później na zdjęciach, na filmiku po meczu. To spotkanie było dla mnie przełomowe, spadł mi wielki kamień z serca.
PLUSLIGA.PL: Czyli jednak ten cały szum miał na pana wpływ, tworzył dodatkową presję?
Tak jak mówiłem, starałem się od tego odseparować, ale jestem tylko człowiekiem. Było wyczuwalne napięcie, przebijały się do mojej głowy jakieś wypowiedzi, artykuły, komentarze. Robiłem wszystko, by tego unikać, ale jednak nie zawsze to się udaje w stu procentach. Czułem, że to jest bardzo ważny mecz, chciałem udowodnić przede wszystkim sobie, ale też drużynie i wszystkim wokół, że potrafię grać w siatkówkę na wysokim poziomie. Gdy zwyciężyliśmy, odetchnąłem. Bartek tym gestem chciał chyba docenić moją pracę, którą wkładałem w to wszystko. Gdy zobaczyłem jego zachowanie, nie będę ukrywał, wzruszyłem się. Chcę tutaj dodać, że Bartek Kurek był naszym kapitanem, liderem na boisku i poza nim. Tak naprawdę zrobił zdecydowanie więcej niż mogliśmy oczekiwać. Był dla wielu z nas wzorem profesjonalizmu, zarówno siatkarskim jak i pozaboiskowym. Ja nie powinienem w ogóle nawet próbować oceniać tego, jak on sobie poradził jako kapitan, chcę tylko skierować ciepłe słowa w jego stronę. Bratek pod każdym względem był naszą opoką.
PLUSLIGA.PL: Jakie to uczucie grać mecz o mistrzostwo świata?
Trudno to w ogóle opisać. Nie wiem czy można z czymś porównać. Emocje towarzyszące graniu w siatkówkę takich ważnych spotkań – i to jeszcze przed własną publicznością – są niesamowite. Czuliśmy szczęście, euforię, ale i ulgę – przecież w ćwierćfinale czy półfinale były takie momenty, że mogło się to potoczyć zupełnie inaczej. Wzruszenie – w wielu z nas było ogromne. W niektórych przypadkach trenujemy i gramy siatkówkę już piętnaście czy dwadzieścia lat. Z wielu rzeczy musieliśmy zrezygnować, by móc zagrać taki mecz. Wygranie medalu to nagroda za to wszystko, co było po drodze. Mam nadzieję, że jako polskie kluby czy reprezentacja na tym nie spoczniemy i będziemy dążyć do zdobywania kolejnych trofeów i napawania dumą naszych kibiców. Jest tylko jeden minus tego wszystkiego – to czasem brutalne, że nie można poświętować, tylko szybko trzeba wziąć się za regenerację i szykować na następny mecz. Są to niesamowicie silne uczucia, które trwają jednak tylko kilka minut, maksymalnie kilka dni po turnieju. Mimo tego uwielbiam życie sportowca i jestem bardzo wdzięczny, że mogę grać w siatkówkę, jestem zdrowy i mogę dzielić to wszystko z chłopakami.