Z Hiszpanii do Kędzierzyna-Koźla
Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle zakończyli swoją przygodę z Ligą Mistrzów. Teraz musza skupić się tylko i wyłącznie na rozgrywkach PlusLigi. W sobotę wicemistrzowie Polski podejmą w hali „Azoty” drużynę Tytana AZS Częstochowa, która w środę sprawiła miłą niespodziankę swoim sympatykom, awansując do ćwierćfinału Challange Cup.
Gdyby spojrzeć na tabele, to zdecydowanym faworytem tego pojedynku powinni być siatkarze z Kędzierzyna-Koźla. ZAKSA jest druga z 28 punktami na koncie. Akademicy zajmują siódmą pozycję. W trzynastu meczach zdobyli 16 oczek. Na dodatek w pierwszej rundzie sezonu zasadniczego zespół Krzysztofa Stelmacha wygrał w Częstochowie 3:1.
Teraz jednak zapowiada się na wyrównane i emocjonujące widowisko. Sztab szkoleniowy wicemistrzów Polski wciąż nie może załatać dziury na środku siatki. Od kiedy drużyna ZAKSY występuje z jednym nominalnym środkowym, to ma spore problemy z organizacją swojej gry.
- Te wszystkie wypadki losowe nie pomagają w utrzymaniu dobrej dyspozycji zespołu. Miejmy nadzieję, że powoli wszyscy będą wracać do normalnej dyspozycji – przyznał rozgrywający ZAKSY, Paweł Zagumny.
Jednak w spotkaniu z Tytanem AZS kędzierzynianie muszą jeszcze poradzić sobie bez: Jurija Gladyra, Patryka Czarnowskiego i Sebastiana Wardy. Z konieczności na pozycji środkowego grał ostatnio atakujący Dominik Witczak. Próbowany na tę pozycję był tez Guillaume Samica.
- Nadal czekają nas kłopoty, bo w lutym ciągle będziemy grać bez środkowych. To już inny zespół. Przecież gra środkiem, to był nasz bardzo mocny element, a teraz go brakuje. Miejmy nadzieję, że sytuacja kadrowa poprawi się w marcu – mówi prezes klubu, Kazimierz Pietrzyk.
Najszybciej gotowy do gry ma być Warda, któremu gips zdejmą z palca za dwa tygodnie. Na początku marca ma wrócić Czarnowski. Najdłużej potrwa absencja Gladyra.
Drużyna AZS-u przyjedzie do Kędzierzyna-Koźla opromieniona sukcesem w Challange Cup. Podopieczni Marka Kardosa awansowali do ćwierćfinału tego pucharu. W pierwszym meczu 1/8 częstochowianie pokonali u siebie Unicaję Almeria 3:1. W rewanżu Hiszpanie zwyciężyli 3:2. O awansie zdecydował „złoty set”, w którym AZS tryumfował 16:14, choć przegrywał już 2:7. Wrogiem akademików może być zmęczenie. W środę wieczorem rozegrali spotkanie, po którym spędzili 20 godzin w podróży. Czasu, na przygotowanie do sobotniego starcia, za dużo nie mieli.
Oba zespoły liczą na punkty. ZAKSA musi ten mecz wygrać, żeby utrzymać przewagę nad goniącymi ją zespołami: Resovii, Delecty i Jastrzębskiego Węgla. Tytan liczy na przeskoczenie w tabeli Politechniki Warszawskiej. Zatem duże emocje w hali „Azoty” gwarantowane.