Z piekła do nieba. Reprezentacja Polski znów wygrała w Lidze Narodów!
Aż pięciu setów potrzebowali siatkarze reprezentacji Polski, by pokonać Słoweńców na inaugurację kolejnego turnieju Ligi Narodów. Co ciekawe, w filipińskim Pasay City biało-czerwoni przegrywali już 0:2, ale zdołali przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść!
W pierwszym meczu turnieju Ligi Narodów na Filipinach Polacy musieli zmierzyć się ze Słowenią, a kibicom, którzy bacznie śledzą poczynania biało-czerwonych, nie trzeba przypominać, że na ważnych turniejach ta drużyna potrafi Polakom napsuć sporo krwi. To jednak historia, tym bardziej, że Polacy chcą zbudować jak najlepszą formę przed zbliżającymi się finałami Ligi Narodów, które odbędą się w Gdańsku. Polacy jako gospodarz mają zagwarantowany udział w tym turnieju.
Mimo to trener Nikola Grbić na Filipiny zabrał bardzo silny skład, chociaż tak naprawdę... w polskiej kadrze trudno znaleźć słabe punkty. Serb dał jednak szansę siatkarzom, którzy w tegorocznej edycji Ligi Narodów nie mieli okazji gry, a od pierwszych piłek na boisku prezentowali się m.in. libero Jakub Popiwczak (Jastrzębski Węgiel), atakujący Łukasz Kaczmarek czy rozgrywający Marcin Janusz (obaj Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle).
Trzeba przyznać, że gra Polaków w pierwszym secie mogła się podobać, ale... zabrakło konsekwencji w końcówce. Biało-czerwoni niemal przez całą partię dobrze prezentowali się w bloku (pięć skutecznych prób). I to właśnie po kolejnym punkcie zdobytym w tym elemencie (Mateusz Bieniek) Polacy prowadzili już 20:16. Wydawało się, że nic już nie stanie na przeszkodzie do wygranej, tym bardziej, że biało-czerwoni wygrywali 24:22 i mieli dwie piłki setowe. Najpierw atak skończył jednak Klemen Cebulj (Asseco Resovia), a chwilę później punktową zagrywkę posłał Rok Mozic. Mieliśmy grę na przewagi, a ostatecznie seta zakończył... również Mozic. Jego atak był jednak skuteczny i to Słoweńcy prowadzili 1:0 (31:29).
Podenerwowani Polacy chcieli szybko się odegrać, ale wciąż popełniali błędy. To spowodowało, że Słoweńcy wyszli na prowadzenie. Grali też lepiej, przede wszystkim w zagrywce i ataku. Grbić próbował jeszcze ratować sytuację zmianami, a na boisko weszli Bartosz Kurek, Jakub Kochanowski, Bartosz Bednorz i Paweł Zatorski. Niestety, przewaga Słoweńców była zbyt duża, a rywale Polaków nie mieli zamiaru podać biało-czerwonym ręki. Efekt? Zwycięstwo 25:21 i prowadzenie 2:0.
Trzeci set wyglądał już dużo lepiej w wykonaniu Polaków, niż dwa poprzednie. Na boisku zostali Kurek, Zatorski, Kochanowski i Bednorz, a na lidera biało-czerwonych wyrastał ten ostatni. Dał naprawdę dobrą zmianę, a przy swoich czterech atakach miał sto procent skuteczności! Znacznie lepiej prezentował się też Śliwka, a piąty bieg włączył Kurek. Dzięki temu Polacy wygrali 25:20 i pozostali w grze.
Biało-czerwoni nareszcie się rozkręcili i w czwartym secie ponownie prezentowali się dobrze. Znów bohaterem był Bednorz, który był bezapelacyjnie najlepszym zawodnikiem meczu, swoje dokładał Śliwka, ale nie można zapominać o dobrym przyjęciu, dzięki czemu rozgrywający mieli ułatwione zadanie. Najważniejsze, że Polacy znów wygrali 25:20, a to oznaczało, że zwycięzcę poznamy dopiero po piątym, decydującym secie.
A w tie-breaku Polacy wciąż nie spuścili z tonu. Szybko wypracowali sobie kilka punktów przewagi i mogli kontrolować przebieg seta do samego końca. Nie popełniali także błędów, jak w dwóch pierwszych setach i dzięki temu mogli cieszyć się z siódmego zwycięstwa w Lidze Narodów - a mecz atakiem z szóstej strefy zakończył Bartosz Bednorz!
Kolejne spotkanie na Filipinach Polacy rozegrają w piątek, a ich rywalem będzie Brazylia.
Polska - Słowenia 3:2
Sety: 29:31, 21:25, 25:20, 25:20, 15:13
Polska: Janusz, Semeniuk, Huber, Kaczmarek, Śliwka, Bieniek, Popiwczak (libero) oraz Zatorski (libero), Łomacz, Kurek, Kochanowski, Bednorz,
Słowenia: Ropret, Urnaut, Kozamernik, Cebulj, Stern, Pajenk, Kovacić (libero) oraz Mujanović, Planisić
Powrót do listy