Z PlusLigi do reprezentacji Polski. Przedstawiamy kadrowiczów: Kamil Szymura
Zaczął się sezon reprezentacyjny. W kadrze, którą powołał Nikola Grbić znalazł się 24-letni Kamil Szymura. To drugie z rzędu powołanie dla młodszego z braci.
Szymurowie pochodzą z Rybnika na Śląsku. Sport mieli w DNA. Ich mama trenowała judo, a ojciec baseball. Nic dziwnego, że synowie także próbowali swoich sił w obu tych dyscyplinach. Kamil od zawsze wzorował się na starszym o cztery lata Rafale i szedł przetartym przez niego szlakiem. Rok temu w Kanadzie obaj wystąpili w reprezentacji Polski w meczu przeciwko Bułgarii w Lidze Narodów. Wprawdzie tylko przez trzy ustawienia, ale jednak była to sytuacja niecodzienna.
- Dla mnie to było super odczucie i cała nasza rodzina się cieszyła. My też razem na boisku dobrze się bawiliśmy i czuliśmy - wspomina Rafał Szymura, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla, którym w tym sezonie kadrowym nie otrzymał powołania od serbskiego selekcjonera polskiej reprezentacji. Jak mówi, nie ma o to żalu. W klubie grał mniej, a konkurencja na tej pozycji jest przeogromna. Zamierza wrócić do kadry za rok.
Młodszy z braci ma za sobą dobry sezon w barwach Cuprum Lubin, a jego forma po raz drugi została dostrzeżona przez Nikolę Grbicia. W tym sezonie reprezentacyjnym miał już okazję zaprezentować się szerszej publiczności w sparingach przeciwko Niemcom w katowickim Spodku oraz Japończykom w Nagoi.
Cieszę się bardzo z tego, że „młody” gra w kadrze i pokazuje się z bardzo dobrej strony. Dla niego to jest na pewno dobre, szczególnie, że jeszcze jest młody, a na jego pozycji nie ma takiej rywalizacji, jak na mojej. Super, że się ogrywa i dostaje szansę. Z meczu na mecz jest coraz lepszy. Kolejne spotkania w kadrze pokazują, że ma potencjał, że może będą z niego „ludzie” i może będzie jeszcze grał na wysokim poziomie – uważa Rafał Szymura.
Starszy brat uważa, że najmocniejszą stroną Kamila jest psychika. - On jest bardzo mocny psychicznie, to jest jedna z jego zalet. A jeśli chodzi o typowo siatkarskie aspekty, to myślę, że ma bardzo dobre przyjęcie i nie pęka w ważnych momentach. Zawsze stara się z chłodną głową podejść do kolejnej akcji czy meczu – zachwala Rafał.
Pod względem charakteru bracia są do siebie podobni. - Wszyscy to mówią, że jesteśmy prawie tacy sami. Nie dość, że wyglądamy tak samo, to jeszcze gadamy tak samo! – uśmiecha się Rafał.
Na pewno jakimś małym wzorem dla niego byłem, ale on teraz pracuje na swoją karierę i na swoje nazwisko. Ja mu tylko lekko przetarłem szlaki. Gdy trzeba było mu doradzić, to to zawsze śmiało walił do mnie, a ja służyłem pomocą – dodaje Rafał.
Obaj mają już na swoim koncie tytuł mistrzów Polski. Rafał dwukrotnie z Jastrzębskim Węglem i raz z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, zaś Kamil z ZAKSĄ. Obaj stawiali pierwsze kroki w TS Volley Rybnik i obaj także przeszli przez centralne szkolenie w Spale. Obu też było dane występować razem w jednym klubie w PlusLidze – najpierw w AZS-ie Częstochowa, a potem w ZAKSIE.
- To świetne uczucie, kiedy nasze nazwisko na koszulkach może być pokazywane przez dwie osoby. Poza tym dobrze się czujemy w swoim towarzystwie, zarówno prywatnie, jak i na boisku. Miejmy nadzieję, że tych meczów zagramy razem więcej. Zarówno w klubie, jak i w reprezentacji – kończy starszy z braci Szymurów.
W wygranym meczu z Francją w Nagoi Kamil Szymura przyjmował zagrywki z 63-procentową skutecznością (38 perfekcyjnej). Nie popełnił żadnego błędu.
Powrót do listy