Zagramy sezon siódmy, ósmy i kolejne - Politechnika walczy dla Warszawy
Od kilku dni z mediów dobiegają niepokojące informacje dotyczące przyszłości J.W. Construction OSRAM AZS Politechniki Warszawskiej. „Klub może upaść” - piszą gazety. - Nie pozwolimy na to! - zapowiada prezes Jolanta Dolecka.
Podobny scenariusz zaobserwować można było dwa lata i rok temu, sytuacja więc cyklicznie się powtarza. - Cały czas mamy problem ze sponsorem strategicznym, a mimo to, do dziś gramy w PlusLidze. Mało tego: przez ostatni sezon stworzyliśmy najlepszą drużynę w historii naszego klubu. I mamy się teraz poddać? - pyta retorycznie Jolanta Dolecka. - Sytuacja rzeczywiście była niebezpieczna. Przez ostatnie dni wykonaliśmy ogrom pracy: setki spotkań, telefonów, maili - tak wyglądał każdy nerwowy dzień w naszym biurze. Dziś wreszcie mogę powiedzieć, że wszystko idzie ku dobremu - uśmiecha się pani prezes. - Rozmowy z panem Józefem Wojciechowskim, głównym akcjonariuszem naszego klubu trwają. Najbliższe dni mogą być przełomowe - mówi tajemniczo. A co ma na myśli? Firma J.W. Construction poważnie zastanawia się nad powrotem do wspierania bardzo perspektywicznej drużyny AZS Politechniki. - Mamy ambitne plany, pan Wojciechowski również. Możemy osiągać naprawdę wielkie wyniki, ale tylko działając razem - pozostaje w tajemniczym tonie prezes Dolecka.
Zdecydowanie więcej powiedzieć można o współpracy z innymi firmami. - Umowy są już podpisane. Wszyscy sponsorzy nadal będą nam pomagać. Nieocenioną rolę odegra Miasto Stołeczna Warszawa, z którym współpraca układa nam się wręcz wzorowo. W sezonie 2009/2010 wystartujemy w rozgrywkach! - oznajmia Jolanta Dolecka, wyraźnie nawiązując do prasowych spekulacji na temat wykupienia miejsca Politechniki przez spadkowicza - Trefl Gdańsk. - To nasz klub ma swoich księgowych nad morzem? Te domysły są śmieszne. Co roku, mając do dyspozycji najmniejszy budżet w całej lidze, radzimy sobie z utrzymaniem. Trefl, który szczycił się potężnymi sponsorami i wielkimi pieniędzmi, nie poradził sobie. Dlatego odsprzedanie przez nas miejsca klubowi z Gdańska byłoby wielce niesprawiedliwe dla całej siatkarskiej społeczności - mówi z zażenowaniem Jolanta Dolecka. - Koniec tych dywagacji, graliśmy w ekstraklasie sześć sezonów, będziemy grać siódmy, ósmy i następne. Warszawa na to po prostu zasługuje! O odsprzedaniu miejsca nie myśleliśmy ani przez chwilę - na twarz jedynej w Polsce kobiety-prezes klubu siatkarskiego wraca uśmiech.
Prezes Dolecka nie boi się prawdy. Otwarcie mówi o długach klubu. - Zawodnikom, którzy grali u nas w poprzednim sezonie nadal nie wypłaciliśmy zasłużonych pensji. Cały czas o tym myślimy i staramy się rozwiązać tę kwestię. To nie tak, że my nie chcemy zapłacić, wręcz przeciwnie. Drużyna po dramatycznych bojach utrzymała się i wszyscy jak jeden mąż muszą uzyskać za to zapłatę. Póki co jednak nie mamy z czego uregulować należności - kręci głową Jolanta Dolecka. Władze stołecznego klubu, jeśli w tym sezonie nie znajdą pieniędzy na zwrot należności u sponsorów, wszystkie długi uwzględnią w budżecie na sezon 2009/2010. - Obiecuję że do końca roku wszyscy zostaną spłaceni co do grosza - daje słowo pani prezes.
A co z zawodnikami z obecnego składu, na których już teraz zęby ostrzą sobie inne kluby? - Młodzi gracze mają ważne kontrakty, więc tych spekulacji również nie rozumiem - mówi prezes Dolecka. - Trener Krzysztof Kowalczyk ma już w głowie skład na przyszły sezon - kończy z optymizmem w głosie. (Adrian Komorowski)