Zagraniczni dziennikarze o łódzkim turnieju
W łódzkim turnieju Final Four Ligi Mistrzów akredytowała się rekordowa liczba 199 dziennikarzy z całego świata. Dla niektórych był to pierwszy pobyt w Polsce.
- Atmosfera tutaj jest wspaniała. Nie spodziewałam się aż tak licznej publiczności – powiedziała korespondentka Ria Novosti Aleksandra Vladimirova. - W Rosji siatkówka nie jest tak popularnym sportem. Nie zdarza się, aby tak wielu ludzi przychodziło obejrzeć siatkarski mecz. Tutaj jest kompletnie inaczej i to jest fantastyczne! Nigdy nie miałam wcześniej do czynienia z taką dużą publicznością i taką wspaniałą atmosferą – dodała.
W czasie turniejów dziennikarze nie tylko podziwiają i chłoną wspaniałą atmosferę stworzoną przez polskich kibiców. Oni przede wszystkim pracują, by sympatycy siatkówki, mogli jak najszybciej przeczytać najświeższe informacje o swoich ulubionych drużynach. Do tego trzeba mieć jednak dobre narzędzia pracy. Bez nich, nic się nie uda. - Jestem z Japonii i jest to bardzo bardzo dobrze zorganizowany i poukładany kraj. W porównaniu z Japonią, Polska ma jeszcze trochę do poprawienia. Przede wszystkim czasami Internet nie działa dobrze, a dla mnie jako dziennikarzowi, jest to niezbędne narzędzie do pracy – ocenił Nobuaki Setogawa.
Dla niego japońska organizacja sportowych imprez jest niedoścignionym wzorem. - Nie wydaje mi się, że bylibyście w stanie osiągnąć taki poziom organizacyjny, jak w Japonii. Mieszkańcy mojego kraju są punktualni, bardzo dobrze zorganizowani i pracowici. Nie muszą być nawet szkoleni w tym,co mają robić podczas takich turniejów, ponieważ każdy bardzo poważnie podchodzi do swoich obowiązków. W Europie wszyscy są zrelaksowani i nie mają takiego podejścia do pracy jak Japończycy. Na przykład ochroniarze oglądają mecze siatkarskie. Nie mam z tym problemu i tak są przecież na hali, ale w Japonii, kiedy ktoś nosi żółtą kamizelkę, nigdy nie spogląda na boisko i nie śledzi meczu. To był tylko jeden przykład. Polacy także bardzo trzymają się zasad i poważnie podchodzą do swoich obowiązków, ale jednak punkt wyjścia jest inny. W tym kontekście, żaden europejski kraj, nie zbliży się do japońskiego modelu – ocenił.
Od wielu lat w Polsce budowana jest pozytywna atmosfera wokół siatkówki. Coraz więcej istotnych imprez organizowanych jest właśnie w naszym kraju. Byliśmy już gospodarzami finałów rozgrywek Ligi Światowej, Ligi Mistrzów oraz mistrzostw Europy w siatkówce kobiet. - Byłem w wielu europejskich krajach na turniejach siatkarskich i muszę przyznać, że na ich tle, Polska jest na czele. Jeśli jednak porównam organizację polskich i japońskich turniejów, jest jeszcze wiele do zrobienia. Macie już wiele doświadczenia przy organizacji wielkich imprez. To widać. Pierwszy raz w Polsce byłem 12 lat temu. Gdybym miał porównać Polskę jako organizatora wtedy i dziś, muszę przyznać, że są to zupełnie dwa inne światy – ocenił Japończyk.
- Jestem w Polsce po raz pierwszy. Bardzo podobają mi się ludzie tutaj. Kiedy byłam w Serbii, spotkałam bardzo podobnych ludzi – byli przyjaźni i otwarci. Nie mówię po polsku, staram się porozumiewać po angielsku. Nie wszyscy w Polsce go jednak znają, ale mimo to starali się mi pomóc i za każdym razem spokojnie wytłumaczyć drogę, czy odpowiedzieć na inne moje pytanie. To było bardzo miłe. Nie spodziewałam się, że w Polsce będzie tak sympatycznie. Starsi ludzie w Rosji, mają przekonanie, że nasze narody się nie lubią. Może to i prawda, ale ja będąc tutaj, nie odniosłam takiego wrażenia – dodała Aleksandra Vladimirova.
W ciągu dwóch najbliższych lat Polacy zorganizują kolejne siatkarskie turnieje. W 2013 roku zostaną rozegrane mistrzostwa Europy mężczyzn oraz w 2014 mistrzostwa świata. Będzie to nasz kolejny organizacyjny sprawdzian. - Za dwa lata organizujecie mistrzostwa świata w siatkówce mężczyzn. Mam nadzieję i wierzę w to, że osiągniecie organizacyjny sukces - ocenił japoński gość.
- Mam nadzieję, że nie jest to mój ostatni raz w Polsce. Przygotowujecie w przyszłym roku mistrzostwa Europy i wierzę, że będę mogła znów znaleźć moje nazwisko na liście akredytowanych dziennikarzy – zakończyła Aleksandra Vladimirova.