Zagraniczni gracze PlusLigi w Lidze Światowej
Podczas II weekendu "Światówki” na międzynarodowych parkietach zaprezentowało się ośmiu zagranicznych zawodników PlusLigi, ale tylko sześciu z nich w dłuższym wymiarze czasu.
W drugim tygodniu zmagań Ligi Światowej polską ligę reprezentowali: Guillaume Samica z ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Paul Lotman z Asseco Resovii Rzeszów, Antti Siltala z Delecty Bydgoszcz, Michał Łasko z Jastrzębskiego Węgla, Samuela Tuia z Indykpolu AZS UWM Olsztyn, Xavier Kapfer i Richard Lambourne z Fartu Kielce oraz Mikko Oivanen z Lotosu Trefl Sopot.
Pierwszy plan
Pierwsze skrzypce, choć z różnym efektem końcowym, odegrali w barwach swoich reprezentacji tylko dwaj zawodnicy - Fin Mikko Oivanen i Francuz Samuele Tuia. Nowy nabytek beniaminka PlusLigi świetnie zagrał w pierwszym spotkaniu z Serbią, wygranym przez team Castellaniego 3:1 Brylował w bloku (4 punkty), na zagrywce (2 asy) i ataku (20), nieoceniony był szczególnie w akcjach na kontrze. W drugim pojedynku, podobnie jak cały zespół, nie spisał się najlepiej.
Z kolei Samuele Tuia z AZS-u Olsztyn świetnie pokazał się zwłaszcza w drugim spotkaniu z Koreą i był jedynym zawodnikiem, który nie zawodził w ataku (prawie 54% skuteczności), pełni też rolę mentalnego lidera męczących się swoją grą Francuzów. Pierwszego dnia, choć nie rozpoczął rywalizacji w startowej szóstce, był drugim najlepiej punktującym graczem swojej drużyny.
W szarym tle
Francuz Samica pojechał z kadrą na wyjazdowe mecze do Korei Płd., ale na boisku gościł tylko przez kilka minut w pierwszym meczu. Na 3 ataki nie skończył żadnego, słabo zagrywał i bronił, miał kłopoty z dokładnym przyjęciem - szybko więc stanął w kwadracie. Równie mizernie zaprezentował się się Xavier Kapfer, który pierwszego dnia wchodził na krótkie zmiany (zerowy dorobek punktów), a drugiego zabrakło go w meczowej dwunastce. Francuzi ponieśli kolejne dwie porażki, a ich szkoleniowiec po rywalizacji z Koreańczykami skwitował krótko. - Znów zabrakło koncentracji. W grze rywali widziałem pasję i ducha walki, ich tempo gry było szybsze, niż się spodziewaliśmy.
Bez większego błysku zagrali tym razem Fin Antti Siltala i Włoch Michał Łasko. Łasko zdobył wprawdzie 2 asy serwisowe na Kubańczykach, ale w ataku zawodził częściej, niż tydzień temu (w drugim meczu na 38 prób skończył 14). Siltala zagrał nieźle w przyjęciu, ale słabiej w ataku.
Paul Lotman z Resovii Rzeszów rozegrał w dwumeczu z Portoryko dwa sety - zdobył 8 oczek (w tym 2 serwem), w przyjęciu zagrał z połowicznym szczęściem. Jego kolega z kadry Rich Lambourne (który najprawdopodobniej opuszcza Fart Kielce) zaprezentoał przyzwoity poziom, ale bez większego błysku.
Nieobecni
Poza czternastoosobowym składem swoich reprezentacji znaleźli się Antonin Rouzier z ZAKSY, Metodi Ananiew z Olsztyna i Konstantin Cupković ze Skry Bełchatów.
Bułgar Metodi Ananiew nie może odnaleźć dobrej dyspozycji sprzed kilku lat, kiedy w kadrze Martina Stoewa był objawieniem i mówiło się o nim jako o następcy Plamena Knstantinowa. Jego reprezentacyjny kolega Wlado Nikołow twierdzi nawet, że Ananiew dawno temu zatrzymał się w rozwoju i jest jednym z największych rozczarowań bułgarskiej siatkówki ostatnich lat. Tydzień temu wszedł na kilka piłek w pierwszym meczu z Niemcami, ale niczym nie błysnął i tym razem zastąpił go Walentin Bratoew. Przegrał też konkurencję z 19-letnim Nikołajem Penczewem.
Z kolei atakujący reprezentacji Francji odpoczywa po męczącym sezonie w rodzimej lidze. W pojedynkach z Włochami wypadł blado i trener Blain zdecydował, że lepiej dla zawodnika i reprezentacji będzie, jeśli popracuje nad formą w kraju. - Taka podróż zabiera sporo energii, a Antonin będzie nam bardzo potrzebny później - zdecydował selekcjoner "trójkolorowych”.