Zagraniczni gracze PlusLigi w Lidze Światowej
Dziewięciu zagranicznych zawodników polskiej ligi wystąpiło podczas pierwszego weekendu LŚ w reprezentacjach swoich krajów. Kto błysnął formą, a kto wciąż jej poszukuje? Przyjrzyjmy się....
W pierwszych meczach 22. edycji Ligi Światowej oglądaliśmy dziewięciu siatkarzy PlusLigi - Antonin Rouzier i Guillaume Samikę z ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Paula Lotmana z Asseco Resovii Rzeszów, Antti Siltalę z Delecty Bydgoszcz, Michała Łasko z Jastrzębskiego Węgla, Metodi Ananiewa i Samuela Tuię z Indykpolu AZS UWM Olsztyn oraz Xaviera Kapfera i Richarda Lambourne'a z Fartu Kielce.
W reprezentacji Stanów Zjednoczonych, która w Łodzi stoczyła remisowy bój z biało-czerwonymi (w ramach gr. A) zagrali Rich Lambourne i Paul Lotman. Pierwszy wyszedł w startowej szóstce, drugi pełnił rolę zmiennika. Lambourne, zwłaszcza w drugim pojedynku pokazał, że nie przypadkowo od lat jest libero numer jeden w drużynie mistrzów olimpijskich. Pewnie przyjmował, świetnie bronił i nieźle wystawiał na skrzydła sytuacyjne piłki z pola. Szkoda, że reprezentacyjną jakość rzadko przenosi na ligowe parkiety. Lotman na dłużej zagościł na boisku tylko w pierwszym starciu, bez większego pożytku dla amerykańskiej kadry. Podobnie jak cały zespół, zaprezentował się słabo. Drugiego dnia wchodził wyłącznie na zagrywkę.
W grupie B polską ligę reprezentował tylko jeden gracz - Metodi Ananiew. W pierwszym meczu Bułgarii z Niemcami, przegranym przez team Radostina Stojczewa 2:3 siatkarz AZS-u Olsztyn wchodził na krótkie zmiany i niczym szczególnym nie zachwycił - zagrywka bez ryzyka, jeden punkt w ataku, niezłe przyjęcie. W drugim spotkaniu, wygranym przez Bułgarów w tie breaku, Ananiew nie pojawił się w polu gry.
Siatkarz Delecty Bydgoszcz Antti Siltala był jedynym reprezentantem PlusLigi w gr. C, w której Finlandia walczyła na wyjeździe z Portugalią i dwa razy musiała uznać wyższość przeciwników (2:3 i 1:3). Fiński przyjmujący dwukrotnie wybiegł na boisko w pierwszym składzie i był wyróżniającą się postacią w swojej drużynie. W drugim meczu najskuteczniej blokował (4 oczka) i zagrywał, dobrze radził sobie z precyzyjnym przyjęciem zagrywki.
Aż pięciu zawodników PlusLigi obserwowaliśmy w rywalizacji grupy D, pomiędzy Francją a Italią. Gospodarze dwumeczu Francuzi dwukrotnie przegrali 0:3, ale drugiego dnia ich gra wyglądała znacznie lepiej, niż podczas inauguracji rozgrywek. Podopieczni Philippe Blaina - Samica, Tuia, Rouzier i Kapfer dalecy są od optymalnej dyspozycji. Rouzier w pierwszym meczu miał zaledwie 32% skuteczności, w drugim zszedł z boiska w drugim secie. Kapfer w obydwu spotkaniach zaliczył wyłącznie epizody, ale zdążył postraszyć rywali zagrywką. Tuia pierwszego dnia wchodził tylko na zmiany, drugiego zagrał od początku i jego występ można uznać za poprawny, szczególnie w elemencie przyjęcia (na 20 prób, 12 w punkt). Kapitan „trójkolorowych” Samica w pierwszym meczu zaprezentował się słabo, w drugim nieźle przyjmował i serwował, ofiarnie bronił, ale nie radził sobie z kończeniem ataków (na 13 punktowe zaledwie 4).
Nowy atakujący Jastrzębskiego Węgla Michał Łasko w obydwu pojedynkach z Francją był najlepiej punktującym zawodnikiem włoskiej ekipy, ale drugiego dnia jego skuteczność była daleka od ideału - 35.4%. W obu spotkaniach dobrze grał blokiem i nieźle zagrywał.
Niezależnie od danych statystycznych i końcowego rezultatu rywalizacji, najkorzystniejsze (choć nie w pełni satysfakcjonujące) wrażenie podczas pierwszego weekendu rozgrywek Ligi Światowej wywarli: Amerykanin Rich Lambourne - za zaangażowanie i poświęcenie w grze defensywnej; Fin Antti Siltala - za stabilną dyspozycję we wszystkich elementach siatkarskiej sztuki oraz Włoch Michał Łasko - za godną podziwu dynamikę i dobre czytanie gry przeciwników.