Zakorzeniony
Podobno starych drzew się nie przesadza. Ale przecież 26-letni siatkarz to bynajmniej nie stare próchno. Raczej młody buk. Mimo to, w ziemi, z której wyrosło jest mocno zakorzenione. Maciej Pawliński spędzi w Jadarze Radom już dziesiąty sezon z rzędu.
Urodził się Kozienicach, niespełna 40 km od Radomia. Do wojewódzkiego wówczas miasta wyjechał mając 15 lat. Żeby kontynuować przygodę z siatkówką, rozpoczętą jeszcze w rodzinnym mieście. Zasilił drużynę juniorów Czarnych Radom. Dwa lata później jej seniorski odpowiednik. Mając 17 lat zadebiutował na parkiecie ówczesnego PLS-u.
Przygoda z ekstraklasą trwała raptem rok. W 2002 Radom spadł do I ligi. Niby szkoda, niby żal, ale dla młodego zawodnika I liga dawała szansę na grę w podstawowym składzie. - Cały czas występowałem, mogłem się rozwijać - wspomina Maciej Pawliński.
Sezon na zapleczu ekstraklasy Jadar zakończył na 4 miejscu. Wyników nie było, mnożyły się za to długi klubu. W końcu działacze zdecydowali - rozwiązujemy klub. Czarni zniknęli z siatkarskiej mapy Polski. Nową, lepszą przyszłość swoimi kostkami wybrukował nowy sponsor - Jadar.
Zespół kontynuował grę na zapleczu PLS. 8 miejsce, potem czwarte, w końcu - upragniony, ciężko wywalczony awans. Nadeszły dla Jadaru lepsze czasy.
- Pierwszy rok po powrocie do ekstraklasy był trudny. Ale udało się osiągnąć spory sukces - zajęliśmy wtedy siódme miejsce. Gorzej było rok później. Klub spadł o jedno oczko, a mnie męczyła kontuzja kolana. Jednak nie zrezygnowali ze mnie w klubie. Właśnie ten okres - powrotu do PLS - najmilej wspominam - stwierdza zawodnik.
Nad Jadarem czasem słońce, czasem deszcz. Zawsze - w każda pogodę i niepogodę, był tam Pawliński. Choć ofert nie brakowało.
- Były propozycje z innych klubów. Ale nie chciałem odchodzić, bo w Jadarze była duża szansa grania w pierwszej szóstce. A gra jest dla mnie najważniejsza. Były oferty i z ekstraklasy i z I ligi. Chciałem grać w PlusLidze, a w Radomiu jest pewny sponsor, stabilna sytuacja finansowa i miejsce na boisku. Nic mi więcej nie potrzeba. Jestem związany z tym rejonem. Czuję się tu jak w domu. Powiedzmy, że jest w tym trochę patriotyzmu. Tak pół na pół - komfort grania i stabilizacja finansowa, a z drugiej strony przywiązanie do miejsca.
A może to po prostu brak odwagi? Strach przed nieznanym? Nic z tych rzeczy - zaprzecza siatkarz. - Jeśli w przyszłości pojawi się znowu dobra propozycja i będę się czuł na siłach, żeby zmienić klub, zrobię to. Jestem stały w uczuciach, jednak nie bałbym się zmienić środowiska. W tym roku miałem dobrą ofertę z jednego z czołowych klubów PlusLigi. Ale możliwość gry w pierwszym zespole była znacznie mniejsza. A ja chcę grać i rozwijać się - ponownie zaznacza nasz rozmówca.
Jaka dokładnie drużyna zabiegała o radomskiego przyjmującego - siatkarz nie chciał przyznać. Zdradził tylko, że chodziło o któryś z klubów pierwszej czwórki. Taki transfer oznaczałby dla niego rewolucyjny awans - z dziewiątego zespołu do (co najmniej) czwartego. Pawliński zdecydowanie preferuje ewolucję.
- Chciałbym grać w klubie, który chce się rozwijać i stopniowo iść do przodu. Nie rotować składem, ale systematycznie się wzmacniać i walczyć o jak najwyższe cele - opisuje wymarzone miejsce dla siebie.
Jakie cele Jadar Radom postawi sobie w tym sezonie? Na pewno wyższe niż w ubiegłym. - W minionym roku atmosfera była bardzo fajna. Ale przez kiepską pierwszą rundę wpakowaliśmy się w baraże. Nadchodzący sezon będzie lepszy. Większość składu się nie zmieniła. Mocno w ataku wzmocni nas Robert Prygiel, na środku Michał Kaczmarek. Myślę, że będzie to dla nas udany sezon.
Być może wyjątkowo udany będzie też dla Pawlińskiego. Zawodnik ledwo wrócił ze zgrupowania kadry B. To jego pierwsza przygoda z reprezentacją. Dowód, że nie zmieniając środowiska można jednak coś zmieniać, tutaj - podwyższać swój poziom. A lista zdobytych tytułów nie musi odpowiadać długością liście "zaliczonych” klubów. Najlepszym tego dowodem jest Wojciech Grzyb, który w Olsztynie grał przez 9 lat. Mariusz Wlazły w Skrze występuje od roku 2003. Jego kontrakt jest ważny do 2011.
Do kiedy w Jadarze pozostanie Maciek Pawliński? Tego nie wie sam siatkarz. Liczy na jedno - że jego czas jeszcze nadejdzie. - Ciężko by było do końca kariery grać w jednym klubie. Ale jeśli Jadar byłby na tyle mocną drużyną i cały czas występowałby w PlusLidze, walcząc o wysokie cele, to nie mam nic przeciwko, żeby zostać tu na dobre. Myślę, że jeszcze pokażę swoje umiejętności i powalczę o wyższą stawkę niż utrzymanie. Miejmy nadzieję, już niedługo.